![]() |
[źródło] |
Jeśli tytuł skądś Ci
się kojarzy, ale autor już nie to zapewne dlatego, że „Dzikość
serca” to również film, który nakręcił David Lynch i który
jest bardziej popularny niż jego literacki pierwowzór. Podstawą
scenariusza stanowiła książka, którą mam przed sobą. Na wstępie
zastrzegam, iż dzieło Lyncha ma wiele odstępstw fabularnych, na
tyle dużych, iż nazwałabym je luźną adaptacją.
Co ciekawe, „Dzikość
serca” to pierwszy tom z sześciu stanowiących cykl
przedstawiający losy Sailora i Luli. Seria spotkała z bardzo dobrym
odbiorem czytelników, a pierwsza część sprzedała się w kilku
milionach egzemplarzy. To naprawdę sporo. Przyznam, że nie rozumiem
tego fenomenu; podejrzewam, że powieść zawdzięcza swoją
popularność dziełu Lyncha.
Lulu i Sailor to para
dwudziestoletnich kochanków, którzy ruszają we wspólną podróż
przez Amerykę. Sailor wyszedł dopiero z więzienia, w którym
odsiadywał karę za zabójstwo. Lulu, mimo swojego młodego wieku
także już wiele przeszła. Oboje opętani wzajemnym pociągiem jadą
do Kalifornii mając przy sobie zaledwie kilkaset dolarów. W ślad
za tą parą rusza znajomy matki Luli, Johnnie…
Przyznam, że opis
znajdujący się na tyle okładki publikacji sugeruje bardziej
brawurową akcję niż ma to miejsce. Fabuła opiera się na zapisie
rozmów bohaterów książki i zbioru anegdot z ich życia oraz z
perypetii ich krewnych czy znajomych. Mało się dzieje, więc jeśli
liczysz na to, że „Dzikość serc” to opowieść o pasjonującym
pościgu czy balansowaniu na granicy prawa to niestety tak nie jest.
Co jest takiego
fascynującego w książce, w której prawie nic się nie dzieje?
Myślę, że potencjał tej historii tkwi w miłości dwojga
kochanków, która jest namiętna, a jednocześnie niewinna w swej
naiwności. Sytuacja wygląda następująco: dwoje ludzi oszalało na
swoim punkcie. Nie kalkulowali czy im się opłaca inwestować w to
uczucie, nie oglądali się na innych i absolutnie wierzyli w tę
miłość. Dodatkowo byli sobą okazywali sobie szacunek,
zainteresowanie oraz szczere przywiązanie. Słodko, że aż
kiczowato. Archetyp totalnego zauroczenia w świecie, który już
dawno utracił wiarę w coś takiego jak idealna miłość. Mimo, iż
nie wierzymy, że to uczucie może się ostać to kibicujemy
kochankom i chcemy wierzyć, że im się uda. Czy wzajemna fascynacja
tych dwojga przetrwa? Tego nie zdradzę.
Drugi aspekt, który
myślę, że skłonił tak wiele osób do sięgnięcia po tę pozycje
to bohaterowie. „Dzikość serca” to nie tylko chwytliwy tytuł,
ale bardzo trafne określenie uczuć jakie rządziły Lulą i
Sailorem, a nawet bardzo krótkie podsumowanie ich osobowości.
Świadczą o tym ich wilczy apetyt na seks, niepohamowana chęć
bycia razem oraz podróżowania przed siebie. Młodzi ludzie nie
planowali swojego życia i żyli z dnia na dzień. Nie gromadzili
dóbr, a zarabiali tylko to co miało starczym im na jedzenie, nocleg
i paliwo. Proste rozmowy, podążanie za instynktem, życie w drodze
– niczym ludzie pierwotni, dzicy. Nie było w nich wyrachowania,
gdyż oni autentycznie podążali za głosem serca.
To
tyle jeśli chodzi o walory tego utworu. Wady są bardziej konkretne.
„Dzikość serca” to (niby) powieść drogi, ale czytelnik tego
nie odczuwa, ponieważ w tej książce prawie nic się nie dzieje.
Podobnie postacie – mentalnie nie ma w nich progresu, ani głębszej
refleksji nad tym w jakiej znaleźli się sytuacji. Lula i Sailor
jadą po prostu przed siebie, ale głównie rozmawiają, zaś Johnnie
bez przekonania „tropi” ich, czyli siedzi w knajpkach i pisze
scenariusze do seriali. Czasem zabija czas rozmowami, które nie mają
żadnego znaczenia. Matka Luli, Marietta boi się o córkę i chce ją
ściągnąć do domu, ale jej działania ograniczają się do rozmów
z przyjaciółką i Johnniem. Co do pościgu to nie odczuwamy
napięcia z nim związanego, gdyż tropiciel jest bardziej literatem
niż śledczym, a na dodatek sprawia wrażenie człowieka niezdolnego
do przemocy i nawet dołączenie do niego Marietty niewiele zmienia.
Fabuła
jest przewidywalna, w zasadzie od początku można się domyślić
jak się potoczą losy głównych bohaterów. Podejrzewam, że jeśli
ktoś widział film Davida Lyncha to lepiej oceni książkę niż ten
kto nie widział, ale tylko przez sentyment do filmu. Z drugiej
strony niektórym nie spodoba się bardziej stonowany nastrój
powieści. Dla osoby, która nie widziała filmowej adaptacji nie
będzie to utwór kultowy i oceni go przez pryzmat nie zapadających
w pamięć dialogów, szczątkowej akcji oraz niespełnionych
oczekiwań, które można byłoby mieć po lekturze zarysu fabuły z
tylnej okładki.
Dla
kogo jest to książka? Dla romantycznych dusz, nie takich jak ja.
Ocena
5/10
Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu Replika.
Anna
Mackiewicz
I w tym momencie nasuwa mi się pytanie, dlaczego na LC to jest wrzucone w gatunek "Thriller/sensacja/kryminał" skoro całość bardziej mi wygląda na obyczajówkę... Ech.
OdpowiedzUsuńStanowczo to jest obyczajówka/romans. Myślę, że ten kto to zrobił, patrzył na książkę przez pryzmat filmu, jak z resztą spora grupa osób, które umieściła swoje opinie na LC.
Usuń