![]() |
[źródło] |
Książka, którą mam przyjemność przedstawić, to właśnie takie podsumowanie życia każdego pracownika agencji reklamowej (a zwłaszcza grafika). Takiego miejsca, gdzie tworzy się to, co klient sobie zażyczy. Nie jest to łatwe zadowolić klienta. Nikt nie wie, jak naprawdę to zrobić. A już na pewno nie wówczas, gdy klient niszczy ich dzieło na rzecz własnej wizji, która nie raz bywa po prostu… paskudna.
Rozpoczynając pierwsza pracę chyba każdy ma moment rozczarowania, który pokazuje, że nasze oczekiwania mijają się z rzeczywistością. Do tego współpracownicy bywają różni, jedni fajniejsi, drudzy mniej, czasem szef jest po prostu despotą, wypłata to marny grosz utrzymujący przy życiu, a premia to legenda krążąca pomiędzy współpracownikami, że ktoś ją kiedyś otrzymał.
Autorowi udaje się oddać klimat, bo jak podkreśla – opiera się
na swoich przeżyciach.
Humorystyczne podejście do tematu sprawia, że książka
jest lekka i przyjemna. Pięć rozdziałów, opisujące życie w biurze, relacje
pomiędzy pracownikami oraz opis szefa, to wszystko zebrane w blogu osobistym,
wklejkach z Twittera, dialogi na chacie, kontakt firmowy za pomocą maili
(bardziej oficjalny), a do tego krótkie komiksy. Przyznam szczerze, że to była
jedna z tych pozycji, która powodowała, że się śmiałam i jednocześnie
współczułam, że ktoś takie sytuacje ma w swoim życiu. Czasem żart to nie żart,
a rzeczywistość.
Zaskakujący zwrot akcji, gdzie dochodzi do rebelii i objęcia
władzy pokazuje, że można. Trochę aż pełne absurdu, ale… kto śmie zamykać
dostęp do kuchni i do kawy?!?! Takich sytuacji nie można tolerować i to mi się
podoba. I pomyśleć, że na początku książki to bohater dopiero zaczynał swoją
pracę J i
to oczywiście z wielkim wejściem.
„Gdy tylko napisała do
mnie mejla, że wpada z jakimś wegebadziewiem, to wiedziałem, że będą kłopoty –
włożyłem przecież koszulkę z napisem, że nie mógłbym być wegetarianinem, bo mam
zawsze przy sobie parówkę. Niewinny żart, ale okazuje się, że obraża uczucia
wegetariańskie.”
Czasami w tej książce czułam się jak w opisie „z kamerą
wśród zwierząt”, z tą różnicą, że tu obserwowaliśmy np. niesamowicie ciekawy
okaz informatyka vel programisty w środowisku naturalnym.
„Informatycy, kto ich
zrozumie? Od tylu lat mam ich za ścianą, a cały czas są dla mnie zagadką.”
Humorystyczna, ciekawa, okraszona współczesnością książka.
Zabawna i skłaniająca do zadumy (czasami). Jak dla mnie świetna rozrywka, a jej
lekki i nie zawsze poważny ton podkreślają plamy na okładce, wysuwając na
pierwszy plan ambrozję grafików – kawę. (Ten życiodajny płyn jest istotny chyba
w większości miejsc prac. Na pewno w mojej). Lekka i przyjemna lektura, w sam raz na popołudniową rozrywkę, warta polecenia.
Moja ocena 7/10
Dziękuję wydawnictwu
Editio za udostępnienie egzemplarza.
![]() |
editio.pl |
Emilia Pieńko
0 komentarze:
Prześlij komentarz