Kiedyś lubiłam czytać o różnych
zagadkowych sprawach, które do dziś nie zostały wyjaśnione i naprawdę mnie to
fascynowało. Ludzie tylko przez chwilę żyją konkretnym wydarzeniem, a później
kompletnie o nim zapominają i nie zadają sobie trudu, aby odpowiedzieć na kilka
podstawowych pytań, które stawiają nam media czy nawet własny umysł. Jednak
warto czasem wysilić mózg, bo dzięki temu możemy ustrzec się przed niebezpieczeństwem.
W Chicago dochodzi do serii morderstw,
które wstrząsają ludnościom. Zabójca działa w sposób schematyczny, ponieważ
odpowiednio zajmuje się ciałami osób, które uśmiercił i zostawia je w z pozoru
przypadkowych miejscach. Jest to sprawa, którą zajmuje się detektyw Rosalie Evans.
Te morderstwa stają się jej obsesją i sprawiają, że nie potrafi o niczym innym
myśleć. Ma ona również przerażające wizje, które wydają się być tylko
koszmarami, ale tak naprawdę mają one wiele wspólnego z tym, co się dzieje. Czy
uda się znaleźć mordercę zanim ponownie zaatakuje?
,,- Czy ty wiesz, która jest godzina? – pytam, widząc przed sobą
znajomą, męską sylwetkę, którą oglądam codziennie od blisko dwóch lat.
- A czy ty wiesz, jak fatalnie wyglądasz? – odpowiada pytaniem na pytanie,
wchodząc do mieszkania z dwoma kubkami kawy w dłoniach.
Dostrzegam logo znajomej kawiarni.
- Pierdol się, Bruce.”
Zaciekawiła mnie ta pozycja,
ponieważ wyczytałam, że jest to thriller psychologiczny, a ja lubię tego typu
powieści. Nie czytałam ich zbyt wiele, ale jednak mam za sobą kilka perełek i
uznałam, że warto dać szansę polskiej autorce. Czy podołała? Czy podobała mi
się jej książka? Myślę, że to bardzo trudne pytanie, bo moje odczucia są raczej
mieszane.
Początek jest na pewno
intrygujący i zapowiada całkiem ciekawą lekturę z zagadkową fabułą. Jednak wydaje
mi się, że to jedyna mocna strona tej książki, bo później jest coraz gorzej. Niby
zagadka nie zostaje rozwiązana prawie do samego końca, pozostajemy w niewiedzy,
ale akcja toczy się powoli, czułam, że ciągle tkwię w martwym punkcie. Czytałam
tylko o problemach psychicznych i alkoholowych głównej bohaterki i o
przebłyskach skutkujących genialnymi pomysłami, które przychodziły jej do głowy
między jedną tabletką a drugą.
Kolejną rzeczą, która nie
przekonała mnie to tej książki, to narracja. Niby jest poprowadzona w pierwszej
osobie, ale coś mi mocno nie grało. Może dlatego, że autorka pisała w czasie
teraźniejszym? Nie wiem, ale trudno było mi się przyzwyczaić do tego stylu i do
końca się męczyłam.
,, - A będę przedtem mógł kupić sobie pączka? – pyta Petterson, a Bruce siedzący obok mnie wybucha
śmiechem.
Kimberly puka się w głowę i kręci nią z dezaprobatą.
- Nie czas na żarty, detektywie – ostry głos Montgomery’ego sprawia, że
atmosfera w pomieszczeniu ponownie robi się gęsta. – Skup się na pracy.”
Pomysł jest ciekawy, ale jego
wykonanie nie przypadło mi do gustu. Fabuła nie została rozwinięta, większość
wątków jest zaczęta i po prostu odhaczona, ale nie zawsze czegoś mi brakowało.
Szkoda, bo kilka akapitów więcej mogłoby zrobić dobrze tej książce.
Kreacja bohaterów także
pozostawia wiele do życzenia. Rosalie ma wyraźny problem ze sobą i żyje na
prochach, ma jakieś wizje i w ogóle wydaje się jakby była w innym wymiarze.
Trochę mnie to rozczarowało, bo jednak oczekiwałam, że osoba grająca pierwsze
skrzypce będzie wyrazista i wzbudzi we mnie jakieś emocje, poza złością.
Książka jest również przepełniona
przekleństwami. I nie chodzi już o to, że wulgaryzmy mnie w jakiś sposób
denerwują, bo tak nie jest. Rozumiem, że pewne emocje najlepiej wyrazić poprzez
jakieś mocne i dobitne słowo, ale… nie w takich ilościach. Trzeba sobie radzić
również w inny sposób.
,,Obudź mnie zanim umrę” to
książka, która nie spełniła moich oczekiwań i dużo rzeczy w niej nie grało. Sam
pomysł jednak zasługuje na uznanie i watro byłoby go jeszcze dopracować. Mnie
ona wymęczyła – czy to wina braku dynamicznej akcji, a może stylu pisania
autorki? Nie wiem, po prostu całokształt nie przypadł mi do gustu.
Ocena: 3/10
Za możliwość
przeczytania dziękuję Wydawnictwu Novae Res
Patrycja Bomba
Jest mnóstwo ciekawszych książek, więc tę chyba pominę w moich planach czytelniczych :)
OdpowiedzUsuń