Chyba każdy z nas w dzieciństwie trafił
do miejsca, gdzie po prostu się nudził, bo nie miał swoich znajomych,
ulubionych gier, telefonu czy telewizora. Taka sytuacja zmuszała nas do
ciągłego wymyślania zabaw, aby w jakiś sposób spędzić wolny czas. Dzieci nie
potrafią cały dzień robić jednej rzeczy albo po prostu siedzieć i nudzić się,
bo ich kreatywność na to nie pozwala, a zabawką może być właściwie każda rzecz.
Kawałek pomalowanej deski jak to było w przypadku Oskara, kilka prześcieradeł,
z których można zrobić domek czy inne rzeczy zapomniane przez domowników, ale
mające potencjał.
Oskar ma sześć lat i musi spędzić
wakacje u babci na wsi, gdzie nie ma znajomych i jest nudno. Na dodatek,
wyjeżdżając z domu, zapomniał swojego telefonu komórkowego, który mógł stanowić
dla niego świetną formę rozrywki. Jednak wszystko się zmienia, gdy w jego ręce
trafia kawałek drewna, który pomalował kredkami. Nudy i trochę wyobraźni
sprawiły, że Oskar znalazł sposób na spędzanie wolnego czasu, a jego misją
stała się pomoc rzeczom w domu babci.
,,Oskar czuł się odcięty od całego świata, był jak samotny rozbitek na
bezludnej wyspie. Istniał tyko ten dom i jego najbliższe otoczenie, wszystko
inne okrywała ciężka zasłona. Za nią, gdzieś daleko stąd, znajdował się dom
Oskara wraz z jego tatą, a jeszcze dalej tajemnicza i pociągająca Ameryka z
jego mamą. Wszystkie ulubione lub znajome miejsca były daleko. I nie było ich
widać, połknęła je mgła.”
,,Oskar i rzeczy” to bardzo
interesująca powieść, która niesie za sobą przesłanie. Całość toczy się głównie
wkoło przyjaźni, a jej rola w życiu dziecka została bardzo fajnie pokazana.
Owszem, Oskar za swoich przyjaciół uważa rzeczy takie jak czerwony balonik czy krzesło,
którym autor nadał pewne ludzkie cechy, ale dzięki temu ta książka jest
bardziej przystępna i zrozumiała dla młodego czytelnika. Jednocześnie bawi, ale
także uczy, że nie wszystkie osoby muszą się nam podporządkować, że mają też
lepsze i gorsze dni, że mają różne zainteresowania i że nie z każdym możemy
złapać nić porozumienia. Przyjaciół trzeba dobierać sobie starannie, oczekiwać
iskry, która zapali się między dwojgiem, w pewnym sensie, podobnych do siebie
ludzi, bo jednak coś musi nas łączyć z naszą bratnią duszą.
Do tej książki na pewno
przyciągnęły mnie ilustracje, które… nie są imponujące. Trochę głupio to brzmi,
ale tak jednak było. Osoby mające często styczność z powieściami dla dzieci
doskonale wiedzą jak wiele z nich wygląda. Grafika jest pełna kolorów, postacie
czy inne zamieszczone na nich rysunki, są szczegółowe i niektóre wyglądają
nawet jak zdjęcia. To specjalistyczne programy sprawiły, że ilustratorzy po
prostu mają większe pole do popisu i starają się, aby książki wyglądały prawie
jak bajki w telewizji. Nie mam nic przeciwko rozwojowi i cieszę się, że dzieci
mogą mieć w swoich biblioteczkach coraz ładniejsze powieści. Jednak ,,Oskar i
rzeczy” miło przypomniał mi moje dzieciństwo, w którym właśnie często miałam
styczność z trochę niechlujnymi, karykaturalnymi, bardzo prostymi,
wyglądającymi jakby rysowało je dziecko kredkami, ilustracjami. Dostrzegłam jednak,
że młode pokolenie również potrafi docenić tego typu grafiki, ale myślę, że
książkoholik nie pogardzi żadną powieścią, a moja dziewięcioletnia kuzynka jest
wręcz uzależniona od książek i już nie może się doczekać, aby przeczytać
,,Oskara i rzeczy”.
,, - Parę dni… To bardzo długo! Nie przywykłem, aby moje krzesła bawiły
poza domem – skarżył się stół. – Do tego po nocach. Nie mogę zasnąć, cały czas
się martwię: ,,Co też się mogło z nim stać? Może złamało sobie nogę? Może
odpadło mu siedzenie?”. Strach mnie ogarnia o tego małego głuptasa.
- Nie musisz się martwić ani bać – uspokajał Oskar. – Krzesło jest całe
i zdrowe. Po prostu chce zobaczyć trochę świata. Masz przecież jeszcze pięć
krzeseł, co za różnica, że jedno gdzieś sobie wędruje.”
Całość jest bardzo fajnie
napisana, prostym, lekkim i niezbyt wyszukanym językiem. Opisy są odpowiednio
obszerne, treść jest przeplatana różnej długości dialogami. Również dużą zaletą
tej publikacji jest duża czcionka o dobrym kroju. Dzięki temu całość jest
bardzo przystępna. Oczywiście na uznanie również zasługuje twarda oprawa oraz
to, że strony są z grubszego papieru niż w klasycznych książkach.
,,Oskar i rzeczy” to również
bardzo zabawna książka i nawet ja wielokrotnie wybuchałam śmiechem podczas
czytania. Chłopiec przeżywa dużo przygód, są one fascynujące, ale też pouczające.
Fabuła z pewnością zachwyci nie jednego młodego czytelnika, ponieważ ciągle coś
się w niej dzieje, a akcja jest dynamiczna, co powinno mieć miejsce w publikacjach
dla dzieci.
Do tej pory rozwodziłam się nas
samymi zaletami, ale jednak mam jeden zarzut do tej książki. Wcześniej pisałam,
że całość skupia się na roli przyjaźni, ale jest jeszcze jeden problem, który
pokazuje. Jest to różnica między pokoleniami. Oskar jest u babci i nie do końca
potrafi zrozumieć jej nawyki, nie smakuje mu jedzenie, które wiele lat temu
uwielbiał jego dziadek. Chłopiec lekceważy babcię, kompletnie nie widzi, że kobieta
stara się, aby miał jakieś zajęcie i nie nudził się w jej domu. Nie podobał mi się
jego stosunek do babci i tak, zdaję sobie sprawę, że dzieci często wybrzydzają
i nie do końca potrafią zrozumieć się ze starszymi osobami. Można pokazać
kontrast między nimi, ale autor wybrał zły sposób i myślałam, że pod koniec
książki trochę złagodzi podejście Oskara do babci, jednak to nie nastąpiło.
,,Oskar i rzeczy” to książka,
która z pewnością zadowoli nie jedno dziecko, ponieważ jest pełna akcji, fabuła
intryguje i bez wątpienia zaciekawia. Autor w przystępny sposób opisał rolę
przyjaźni i pokazał też kontrast między pokoleniami, chociaż uważam, że tą
drugą część źle ugryzł, a Oskar miał zbyt lekceważący stosunek do babci. Jednak
książka jest warta uwagi, zawsze pewne nieścisłości można omówić z dzieckiem i
wyjaśnić, co jest odpowiednie.
Ocena: 7/10
Za możliwość
przeczytania dziękuję Wydawnictwu Widnokrąg
Patrycja Bomba
0 komentarze:
Publikowanie komentarza