![]() |
źródło |
Siłą nośną całej bajki są przepiękne
ilustracje, które skradają serca najmłodszych słuchaczy, jak i mogą trafić w
całkiem już wybredne gusta dorosłych czytelników. Treść jest stonowana i
oszczędna, sprytnie komponuje się z wesołymi, pełnymi przyjaznych barw
ilustracjami i razem tworzą ciekawą opowieść. Nastroje panujące w bajce są
adekwatnie podkreślane za pomocą rysunków, barw oraz słów. Razem z
księżniczkami i całym królestwem możemy się cieszyć, złościć, smucić, by
ponownie zacząć się cieszyć już do ostatniej strony.
Przyznam szczerze, że jestem ciepła
klucha przy czytaniu o relacjach rodzinnych, wzruszyłam się więc ogromnie
czytając bajeczkę mojej całej rodzince, musiałam przełykać łzy, a oni dusili
się ze śmiechu, że matka znów tak przeżywa, choć nie było ku temu jawnych
powodów. Taki ze mnie typ człowieka, a historia mnie urzekła, gdy siostry
zaczęły wspominać wspólne dobre chwile i nareszcie się pogodziły, przy okazji
robiąc coś miłego dla siebie nawzajem. Dużo pozytywnych emocji oraz dobrych
wzorców przekazuje nam ta krótka opowiastka.
Cała bajka zaczyna się od przedstawienia
królewskiej rodziny. Na pierwszej stronie widzimy zamek, następnie portrety
króla i królowej, by nareszcie ujrzeć wszystkich w komplecie, czyli rodziców z
tytułowymi siedmioma księżniczkami. Każda dziewczynka ma imię sugerujące jej
zamiłowania. W ten sposób poznajemy Liczydię, która kocha matematykę oraz
architekturę, Melodię grającą i komponującą muzykę, Igiełkę uwielbiającą szyć i
projektować modę, Dalię zajmującą się z zapałem ogrodnictwem, Leonię
pasjonującą się zwierzętami, Otylię pływającą bez opamiętania oraz najmłodszą
Tycjannę pochłoniętą przez świat sztuki (jak choćby malarstwo).
Księżniczki wszystko robiły razem, a
dźwięk ich śmiechu był najpiękniejszy w całym królestwie, który rozbrzmiewał do
czasu najstraszliwszej awantury. Dziewczynki miały do siebie pretensje niemal o
wszystko i nie chciały się już więcej znać, toteż każda zamieszkała samotnie w
innej wieży. Choć z początku było im dobrze, to jednak zaraz zaczęły czuć się
nieszczęśliwe. Wtedy dowiadujemy się, że najgorszym dźwiękiem w królestwie
wcale nie były głosy kłótni.
„Cisza była znacznie gorsza.”
Nie wiadomo, jak długo trwałyby takie
ponure czasy, gdyby Tycjanna nie znalazła pewnego starego rysunku, który
postanowiła posłać dalej, do jednej ze swych sióstr. Czy jeden obrazek może
zmienić wszystko? Czy wspomnienia, jakie wywołał u jednej z sióstr, odżyją
również w pozostałych dziewczynkach?
W moim odczuciu niektóre powody kłótni
były uzasadnione i powinny być od razu uwzględnione. Można się zezłościć, jak
ktoś ci nasypie cekinów do instrumentu muzycznego, czy zagraci cały pokój
przyborami malarskimi. Dobrze jest znać granice swojej pasji i nie naruszać
czyjegoś dobra, ale jak wiadomo, nie z takich powodów dzieci się kłócą (Ba!
Dorośli też). Rozwiązania poddane w bajce też niekoniecznie są dla mnie
adekwatne, a niektóre księżniczki jakby wcale w tych przykładach nie naprawiły
swych małych błędów. Najważniejsze jednak wychodzi na to, że siostry
postanowiły sobie wszystko wybaczyć i zadziałały po prostu w sposób, w jaki potrafiły
najlepiej. Okazały swoje uczucia pewnymi gestami, okazując akceptację drugiej
stronie, a nawet chęć uczestnictwa w tej pasji. Myślę, że trochę też zrozumiały
na czym rzeczy polegają.
Ostatecznie okazuje się, aby żyć w
zgodzie z osobami, na których nam zależy, to prócz poszanowania cudzych granic
warto jest pójść na pewne ustępstwa, które zadowolą obie strony. Akceptacja
polega na tym, że lubimy kogoś mimo wszystko, nawet jeśli czasem za głośno gra,
czy gotuje śmierdzącą brukselkę.
Ocena 6/10
Za możliwość przeczytania dziękuję
Wydawnictwu Prószyński i S-ka
Ula Wasilewska
Książeczka brzmi, jakby była całkiem niezłym punktem wyjścia do poważnej rozmowy na temat poszanowania granic :) Może powinnam kupić moim dzieciom, one też non stop się kłócą.
OdpowiedzUsuń