Nigdy nie miałam problemu z
rozpoczęciem recenzji, ale dziś po prostu nie wiem, co powiedzieć. Nie wiem z
czego to wynika, może z braku zrozumienia przekazu książki? Często po
przeczytaniu nachodzą mnie jakieś refleksje, coś wzbudza moje szczególne zainteresowanie
i w głowie nakreśla mi się ogólny temat powieści. Tym razem jednak miałam
mieszane uczucia.
Katri mieszka wraz ze swoim
bratem Matsem oraz psem, który jest bezimienny. Dziewczyna ma opinię mądrej
osoby, ale też bardzo specyficznej, wycofanej i po prostu dziwnej osoby. Ma
jednak jeden cel i usilnie stara się go zrealizować. Pragnie kupić swojemu
bratu łódkę, której ten pragnie i zrobi wszystko, aby móc spełnić jego marzenie.
W tym celu obmyśla plan i postanawia wykorzystać Annę – ilustratorkę mieszkającą
w dużej willi. Czy dziewczynie uda się kupić łódź? Czy Katri i Anna staną się
przyjaciółkami?
,,- Umilkła, szukała słów, podniosła kieliszek i upiła łyk wina. –
Kwaśne. Może za długo leżakowało. Czy nie mamy w kredensie napoczętej butelki
madery? Mniejsza z tym. Chodzi mi o to, ze mało kto potrafi słuchać bliźnich,
potrafi się w kogoś wczuć. Parę dni temu pomyślałam, panno Kling, o pani
zadziwiającej biegłości w podpisywaniu się moim imieniem i nazwiskiem. To typowy
przejaw pani troski o mnie, wyłącznie o mnie. Nadzwyczajne.”
Szczerze mówiąc – myślałam, że
jest to książka dedykowana młodszym osobom, a jednak już od początku było
widać, iż jest inaczej. Dla pewności sprawdziłam przedział wiekowy na stronie
wydawnictwa i nie myliłam się, bo jej grupa docelowa do osoby w wieku 18+. Cóż,
z jednej strony fajnie, a z drugiej… czułam się źle, że mając dwadzieścia lat,
nie rozumiem tej powieści.
Początkowo obawiałam się, że
książka będzie oparta na opisach i trochę mnie to zniechęciło, ale na szczęście
bardzo szybko pojawiły się dialogi, które urozmaiciły treść. Jednak powieść
sama w sobie jest mało dynamiczna, nic się w niej nie dzieje i fabuła nie należy
do tych wielowątkowych. Trochę się nudziłam, brakowało mi czegoś, co wzbudziłoby
we mnie więcej emocji.
Sama Katri okazała się bardzo
interesującą postacią, a przede wszystkim inteligentną. Jej intryga może nie
była najciekawszą rzeczą na świecie, ale zainteresowaniem śledziłam wydarzenia
i dobrnęłam do końca, ponieważ chciałam poznać finał tej historii. Już teraz
muszę wam zdradzić, że niestety mnie zawiódł. Myślałam, że autorka w ostatnich
rozdziałach coś zmieni, wprowadzi jakieś nagłe zwroty akcji, ale… To się nie
stało.
,,I gdziekolwiek biega pies, gdziekolwiek jest tej nocy, nikomu już nie
wierzy. Dlatego stał się groźny jak wilk. Ale prawdziwe wilki lepiej sobie
radzą, najczęściej chodzą w watahach; przepędza się albo zabija tylko te
samotne…”
Co tu dużo mówić… Myślę, że nie
do końca zrozumiałam zamysł tej powieści. Jej fabuły również. Nie wiem z czego
to wynikało, ale mam wrażenie, że ona była po prostu o niczym, a może jedynie o
oszukiwaniu, mataczeniu i podkulaniu ogona.
Całość była dla mnie trochę jak saga
rodzina… Może nie w dosłownym znaczeniu tego słowa/terminu. Jednak całość
opiera się na relacjach rodzinnych, które są mocno pokręcone. Miłość siostry do
brata jest wielka, co jest godne podziwu, ale to jak ją okazuje, jest po prostu
dziwne. Zarobić i kupić mu łódkę? Super pomysł. Jednak sposób w jaki chciała
zdobyć pieniądze był idiotyczny. Na dodatek autorka kluczyła wkoło tematu, trochę od niego odbiegała albo pisała
niezrozumiale.
Myślę, że ,,Uczciwa oszustka” to
książka, która jednym może się podobać, a innym nie. Sam zamysł jest ciekawy,
ale nie przypadło mi do gustu jego opracowanie. Akcja książki była zbyt mało
dynamiczna, niektóre wydarzenia mało logiczne i brakowało mi konkretów. To
zdecydowanie nie była moja bajka.
Ocena: 5/10
Za możliwość
przeczytania dziękuję Wydawnictwu Nasza Księgarnia
Patrycja Bomba
0 komentarze:
Publikowanie komentarza