Książka ta wydała mi się ciekawa
przede wszystkim dlatego, że opowiada o powstaniu warszawskim, ale też zaintrygował
mnie tytuł, bo zastanawiałam się, dlaczego jest taki, a nie inny. Poza tym od
jakiegoś czasu stawiam na książki poświęcone tematyce wojennej, bo w tym roku
pojawia się ich na rynku wydawniczym naprawdę sporo i są dla mnie dużo bardziej
zachęcające niż zwykłe powieści, które są coraz bardziej schematyczne.
Stefan Rassalski urodził się w
1910 roku, a podczas drugiej wojny światowej brał czynny udział w obronie
Warszawy. Zajmował się również robieniem zdjęć przedstawiających wojenną
rzeczywistość, ale także prowadził dziennik, w którym zapisywał przeróżne
wydarzenia, ale też przedstawiał rzeczywistość, ludzi i problemy pojawiające się
na drodze powstańców.
,,Te szalone dzieciaki nie
chciały być bohaterami, nawet nie wiedziały, co to znaczy. Szły do walki nie na
rozkaz, wprost przeciwnie – prosiły, aby im na to pozwolić. Nikt ich tego nie
uczył, nikt nie zachęcał, nie dodawał odwagi. Bo tej mieli aż nadto. Odwaga wystarczyła
im za wszystko.”
Dla mnie największą zaletą tej
książki jest to, że po prostu zawiera fragmenty pamiętników, które autor pisał
na bieżąco podczas wojny. Dzięki temu wszystkie informacje są spisane na
świeżo, nie było okazji niczego zapomnieć, więc całość w moich oczach wypada
naprawdę wiarygodnie. Poza tym, uwielbiam tego typu formę, bo po prostu ufam
ludziom, którzy przeżyli piekło i myślę, że nie będą kłamać i że chcą przekazać
późniejszym pokoleniom prawdę taką jaka była, a nie umniejszać zasługi albo
wyolbrzymiać niektóre rzeczy.
W środku znajdziemy również całą
masę fotografii, które jeszcze bardziej obrazują nam wojenną rzeczywistość. Wcześniej
wspomniałam, że autor pamiętników oprócz walki, fotografował to co działo się w
Warszawie. Wiele z tych zdjęć przetrwało i zasila zbiory Muzeum Powstania
Warszawskiego, a także pojawiają się w tej książce.
Bardzo spodobał mi się rozdział o
dziewczynach, które walczyły w powstaniu. Nie wszystkie w końcu były tylko
(albo aż) sanitariuszkami, ale włączały się również w niebezpieczne akcje i
jednocześnie potrafiły zachować klasę oraz logicznie myśleć. Autor krótko
opisał kilka z nich i niektóre historie były smutne, ale znalazły się też takie,
które sprawiły, że się uśmiechnęłam. Historia o lakierze do paznokci naprawdę
początkowo mnie rozbawiła.
W tej książce wojna jest pokazana
tak naprawdę z różnych perspektyw, ale jedno jest dla mnie oczywiste – całość jest
bardzo konkretna i nie ma tam zbędnej paplaniny, a dostajemy sporą dawkę
faktów, które sprawią, że temat wojny stanie się nam bliższy, że będziemy
lepiej rozumieć walczących ludzi oraz cywilów… Autor zwraca uwagę na naprawdę
przeróżne kwestie, był niezwykłym obserwatorem, dzięki czemu mamy teraz okazję
przeczytać tak świetną książkę zawierającą całą masę wspomnień.
,,Dziewczyny Powstania nie miały szacunku dla swojej młodości i swojej
krwi. Nie znały wartości życia, bo ich młodość mijała wśród nocy, pod chmurą
gradową nieszczęścia i walki.”
I na koniec najważniejsza kwestia
– taka, której można nie zauważyć czytają wszystkie rozdziały, poza ostatnim.
To jest książka przede wszystkim zawierająca zapiski czy fotografie Stefana
Rassalskiego, ale to również pozycja pokazująca jak ogromną miłością rodzic
może darzyć swoje dziecko. Autor podczas wojny miał pod swoją opieką syna, sam
musiał się nim zajmować, ponieważ matka Bożydara umarła (nie zostało chyba
wprost powiedziane jak to się stało). Ostatni rozdział to krótkie fragmenty z
pamiętnika, głównie z okresu po upadku powstania, gdy ojciec z synem
przemierzają Polskę i szukają bezpiecznego miejsca. W środku znajdziemy nawet
zdjęcie, na którym jest autor wraz z wózkiem, a tle widać zniszczony przez
wojnę krajobraz.
,,Warszawskie dziewczyny, kanały
i gołębiarze” to książka, która pokazuje nam wojenną rzeczywistość z różnych
perspektyw. Całość to fragmenty pamiętników Stefana Rassalskiego, które pisał
na bieżąco, więc informacje są dość szczegółowe, ale też krótkie i bardzo
konkretne, co uważam za dużą zaletę. Dodatkowym atutem jest cała masa zdjęć,
które pokazują dużo zwykłych sytuacji, ale też krajobrazy zniszczonego miasta
lub takiego ogarniętego walką.
Ocena: 10/10
Za możliwość
przeczytania dziękuję Wydawnictwu Bellona
Patrycja Bomba
0 komentarze:
Publikowanie komentarza