Już od dawna interesują mnie
tematy związane mafiami czy grupami przemycającymi narkotyki. Od jakiegoś czasu
staram się nie ograniczać i czytać o czymś więcej niż polska przestępczość.
Biorąc się za książkę ,,Żony kartelu” nie wiedziałam, czego się spodziewać i z
jaką historią przyjdzie mi się zmierzyć. Nic nie wiedziałam o rynku
narkotykowym USA czy Meksyku, a może jedynie tyle, że działały tam duże grupy,
które prowadziły między sobą wojny.
Bracia Flores przez wiele lat
współpracowali z największymi osobowościami w świecie handlu narkotykami. Otaczali
się niebezpiecznymi ludźmi i od dziecka uczyli się jak prowadzić biznes, aby
osiągnąć spektakularny sukces, co im się udało. Wraz ze swoimi żonami musieli
uciekać do Meksyku, ponieważ groziła im bardzo długa odsiadka. Przez wiele lat
byli poszukiwani listem gończym i pewnego dnia postanowili zerwać z życiem,
które prowadzili. Zdecydowali się na współpracę z amerykańskimi władzami,
ponieważ mieli za wiele do stracenia. Tylko w ten sposób mogli ochronić swoje żony
oraz dzieci przed wrogimi gangami. Teraz odsiadują wyroki w odległych od siebie
więzieniach, a Mia i Olivia ukrywają się przed zemstą zdradzonych wspólników,
prowadząc skromne życie.
,,Światek narkotykowy był niewielki; poznawało się kogoś w toalecie, i
prędzej czy później wspólnie handlowało się narkotykami o wartości milionów
dolarów.”
Na samym początku zaskoczyły mnie
dedykacje i podejście autorek do ich mężów. Nie wiem dlaczego, ale wyobrażałam
sobie, że obie raczej będą wyrażać się negatywnie o swoim życiu, żałować
wszystkich decyzji, a już zwłaszcza swoich małżeństw. Okazało się jednak, że
ich życie jest całkowicie inne. Mia i Olivia kochają swoich mężów, nawet teraz,
gdy odsiadują wyroki i nigdy nie powiedziały o nich złego słowa. Przekonałam się
też, że nie każdy przestępca jest agresywnym człowiekiem, który innych, a
zwłaszcza kobiety, traktuje jak rzeczy i zmienia je jak rękawiczki. Zresztą… Przecież
bracia Flores zrezygnowali z interesu dla żon i dzieci, a to coś znaczy. Porzucili
życie pełne wygód, z własnej woli oddali się w ręce władz, chociaż zdawali
sobie sprawę, że mogą zostać w więzieniu do końca życia. Niezbyt wielu
przestępców jest zdolnych do takiego poświęcenia.
Podobało mi się również to, ze na
samym początku jest spis postaci, które pojawiają się w książce. Do każdej
został przypisany krótki opis, więc w każdej chwili mogłam wrócić i sprawdzić o
kim czytam. To ułatwiło mi zadanie, ponieważ trudno jest zapamiętać tyle obcych
nazwisk, pseudonimów i jeszcze wiedzieć, czym dana osoba się zajmuje albo z
czego zasłynęła.
W tej książce poznajemy tak
naprawdę historię dwóch kobiet, które weszły w bardzo niebezpieczny świat. Jest
to ciekawa lektura i nie spodziewałam się, że aż tak bardzo mnie wciągnie. Z tego
typu książkami – relacjonującymi jakieś ważne wydarzenia – jest różnie, bo
niektóre są napisane ciekawie, a inne to tylko suche przekazywanie faktów. W
tym wypadku widać dużo emocji, obie kobiety opisują swoje uczucia i dzięki temu
całość nabiera dość osobistego wymiaru, ale dzięki temu wzbudza
zainteresowanie.
,,Wytyczne, jakie otrzymali w kwestii nagrywania, były równie niejasne.
Jeżeli ktoś sądziłby, że agenci przyszli do naszych domów i zainstalowali tajne
kamery w ścianach albo wręczyli naszym mężom pióra z ukrytymi mikrofonami, jak
w filmach o Jamesie Bondzie, grubo by się mylił. Peter i Junior mieli możliwość
zdemontowania całego północno-amerykańskiego handlu narkotykami, ale nie
dysponowali niezbędnym do tego sprzętem. Urządzenia rejestrujące kupowali sobie
sami w sklepach typu Radio Shack.”
Książkę tę można nazwać
autobiografią, ponieważ zarówno Mia jak i Olivia wypowiadają się w swoim
imieniu, chociaż łączy ich wspólna historia. Zaczynają od swojego dzieciństwa,
później opisują jak poznały braci Flores, siebie nawzajem, a następnie jak
wyglądało ich życie małżeńskie, jak wpływały na nich interesy mężów i jak
zareagowały na ich ujawnienie się przed służbami. Dzięki temu, że obie kobiety
wypowiadały się osobno, znamy dwa różne punkty widzenia, a raczej widzimy
różnicę w przeżywaniu pewnych sytuacji, bo w końcu każdy z nas ma inną
wrażliwość.
Możemy przeczytać całkiem sporo o
interesach i tym jak wyglądały przemyty na różnych etapach kariery braci
Flores. Jednak książka jest przede wszystkim bardzo kobieca – dużo w niej o
rodzinie, uczuciach czy emocjach. Dzięki temu bardziej czuć jej realizm. Całość
jest na dodatek bardzo fajnie napisana, płynnie i lekko, a to na pewno ułatwia
czytanie.
,,Nadszedł czas, kiedy miałam rozmawiać z władzami, ale nie dostałam
żadnego powiadomienia i najwyraźniej jedynym sposobem, żeby mnie o tym
poinformować, było ściganie mnie tak długo, aż wypadnę z drogi.”
,,Żony kartelu” to nie tylko opowieść
o mężczyznach, którzy zapisali się w historii handlu narkotykami, ale przede
wszystkim o uczuciach i emocjach dwóch kobiet, szaleńczo zakochanych w swoich
mężach. Forma tej książki sprawia, że całość jest łatwa w odbiorze i przede
wszystkim – niesamowicie intryguje, aż chce się czytać i czytać, aby jak
najszybciej poznać dalsze losy tej rodziny. Polecam!
Ocena: 10/10
Za możliwość przeczytania
dziękuję Business & Culture
Patrycja Bomba
To musiała być naprawdę ciekawa i interesująca lektura :)
OdpowiedzUsuń