![]() |
[źródło] |
Jak
wielokrotnie już powtarzam, wszystko to, co jest sygnowane nazwiskiem Anety
Jadowskiej biorę w ciemno. Kilka lat temu ukochałam sobie jej serię o Dorze
Wilk, a niedawno przerzuciłam swoje bezgraniczne oddanie na szamańskie
opowieści o Witkacym i historię członkini Zakonu Cieni, swoją drogą, swego
czasu dość mocno związaną z Dorą. I choć w "Dziewczynie z Dzielnicy
Cudów" czuło się magię prozy Jadowskiej, lecz nie tak wyraźnie jak w
poprzednich jej książkach, z uporem maniaka i zapalonego fana twórczości tej
autorki czytałam dalej. A teraz seria o Nikicie dobiegła końca wraz z
"Diabelskim młynem", a ja... nie wiem, co zrobić ze swoim życiem.
Serio.
Nikita
wstąpiła na nową drogę w swoim życiu. Przeszłość odkryła przed nią swoje karty,
dzięki czemu zyskała ona swego rodzaju spokój i pewność, że nie jest z tym
wszystkim pozostawiona sama sobie. Pozostał właściwie jeszcze tylko jeden cel:
odnaleźć teczkę Robina, który z lekko irytującego partnera stał się jej
prawdziwym przyjacielem i nieodłącznym kompanem. Okazuje się jednak, że droga
do Archiwum nie jest taka prosta, a wyprawa do niego przez niebezpieczne
Bezdroża wymaga wielu przygotowań i niestety... ustępstw. Nikita wie, że sami z
Robinem mogą nie przetrwać tej misji. Jednak cel podróży jest wart wszelkich
poświęceń, by wreszcie Robin mógł dowiedzieć się, kim właściwie jest i skąd się
wywodzi.
"Nie myśl, czuj. Głowa może nie pamiętać, ale serce pamięta."
Po
drodze Nikita napotyka, a jakże, spore problemy ze swoim wewnętrznym
współlokatorem, a także musi uporać się z humorami Cygańskiego Księcia. A w tle
tej niezwykłej przygody czai się opuszczony lunapark wraz z diabelskim młynem,
którego obrót stanowi wróżbę. Dobrą, a może złą?
Aneta
Jadowska stworzyła niesamowite uniwersum pełne magii, a jednocześnie w pewnym
sensie bardzo rzeczywiste z uwagi na obecność alternatywnych miast naszego
kraju. I tak w książkach tej autorki poznajemy alternatywny Toruń, Sopot,
Gdynię czy Warszawę. Co jest jednak siłą tych książek to to, że razem z
bohaterami wychodzimy także daleko poza te z pozoru znane tereny, podróżując po
najbardziej niesamowitych miejscach, jakie tylko można sobie wymarzyć. Tutaj
akurat mamy także pokazane fascynujące życie w taborze Cygańskiego Księcia,
którzy nocą bawi się do upadłego, by rano jak prawdziwa rodzina zasiąść do
wspólnego posiłku i na każdym kroku chronić się wzajemnie. To społeczność
wyrzutków, często tych, którzy zostali odrzuceni przez swoje otoczenie lub
przed czymś uciekają.
![]() |
[źródło] |
"To był scenariusz, którego zwyczajnie nie przewidziałam. Choć
zważywszy na wydarzenia ostatnich miesięcy, jakim głupcem byłam, wciąż próbując
planować swoją przyszłość!"
Nikita
sama w sobie przebyła dość długą drogę od momentu, kiedy poznaliśmy ją w
książkach opowiadających jeszcze o Dorze Wilk. W "Diabelskim młynie"
to już kobieta pewna siebie i pogodzona z tym, co w przeszłości zgotował jej
los. Uczy się spoglądać na pewne aspekty życia z innej perspektywy i nie zawsze
wychodzi to na dobre zarówno jej samej, jak i jej najbliższym, jednakże należy
docenić starania. I, co najważniejsze, Nikita absolutnie nie jest idealna i
mimo wszystko nie ma zbyt wiele szczęścia. Na prostą wychodzi właściwie tylko
dzięki temu, że najpierw życie porządnie daje jej w kość, dzięki czemu jest w
stanie nauczyć się czegoś na własnych błędach.
"Diabelski
młyn" to piękne zakończenie tej trylogii. Pełne zarówno akcji i szybkiego
tempa, jak i momentów pełnych przemyśleń, zarówno Nikity jak i Robina, na temat
ich przeszłości i tego, co właściwie czeka ich później. Czy na zawsze są
skazani na służbę Zakonowi? Gdybym miała streścić całą tą książkę w jednym
zdaniu, stwierdziłabym, że to pokorne pogodzenie się z własną przeszłością i
przywitanie nowej przyszłości. Nic dodać, nic ująć. Jest pięknie.
Ocena: 8/10
Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję wydawnictwu SQN.
~Monika Majorke
0 komentarze:
Prześlij komentarz