wytłumaczy mi pewne kwestie, uspokoi i rozśmieszy. Choć oczekiwania miałam spore, nie nastawiałam się na jakieś wielkie "wow", jednak okazało się, iż "Dziecko w wieku przedszkolnym" to właśnie to, czego było mi trzeba.
"- Lozwiwiwi... golf - Wiki zaplątał się języczek i westchnęła:
- To jakaś pieldoła.
- Mówi się pierdoła - zauważyłem pedagogicznie, a potem jeszcze dodałem:
- I nie mówi się pierdoła. Gdyby ktoś pytał, słyszałaś to słowo od babci."
Moja trzylatka uwielbia dzieci. Sądziłam, że pokocha przedszkole od pierwszego wejrzenia, wbiegnie do sali z uśmiechem, pomacha mi na pożegnanie i nawet się za mną nie obejrzy, niestety bardzo się pomyliłam... Z córeczką autora naszej książki poszło bardzo gładko, przyznam Wam szczerze, że naprawdę zazdroszczę rodzicom, których dzieci z uśmiechem wstają rano i uradowane biegną do przedszkola. Trzyletnia Wiki nie chce stamtąd wychodzić! Panie przedszkolanki muszą gasić światła i mówić, że już zamykają. Jak o tym przeczytałam, parsknęłam śmiechem, a to dopiero początek całej góry przezabawnych historii.
Niesamowicie odpowiadał mi styl autora, czułam się tak, jakby mi te wszystkie przygody opowiadał, jakby siedział naprzeciwko mnie i prowadził swobodny monolog.
Jestem pewna, że w tej książce każda mama i każdy tata odnajdzie fragment z własnego życia. Całość liczy 224 strony, z tyłu znajduje się spis treści, dzięki któremu z łatwością powrócić można do ulubionego rozdziału bądź szybko znaleźć to, co nas interesuje.
Opowiem Wam teraz w skrócie, co znajdziecie wewnątrz tej świetnej niewielkiej książki.
"- To mnie kłuje!
Jakżeby inaczej! Ona przecież nie zrobi tam:
- Ona robi stojącą, wysoką, idealną dla nadajników sieci komórkowych
wieżę widokową. Z czubkiem. Nigdy nie rozumiałem,
jak to możliwe, że to tak stoi, czasem podejrzewałem, że musi mieć nogi.
Ale nie miałem odwagi ani żołądka, żeby to sprawdzić."
Córka autora to naprawdę niemożliwa agentka! Muszę przyznać, że moja trzylatka jest niezłą spryciulą i wpada na coraz to "lepsze" pomysły, ale Wiki nie przebije chyba nikt!
Dziewczynka spacerując z tatą, w sklepowej witrynie ujrzała piękne propozycje do dziecięcych pokoików. Śliczne, włochate i milusie poduszki, piękne ramy łóżek, miękkie dywaniki i multum innych rzeczy, niestety tata nie wygrał starcia z córką i bez wizyty w sklepie się nie obeszło. Powiem Wam szczerze, że czytając to, spodziewałam się, że Wiki namówi tatę na zakup poduszki, czy kocyka, ale nic bardziej mylnego! Dziewczynka pozbyła się obuwia w mgnieniu oka i wskoczyła do sklepowego łóżka pod puchatą i dziewczęcą kołderkę. Pani ekspedientka liczyła zapewne na wzrost utargu dzięki małej królewnie, a tu się okazało, że zyskała jedynie lokatora bowiem Wiki zamierzała zostać w przytulnym pokoiku do rana.
Jeżeli tak, jak ja oraz autor książki macie dziecko w wieku przedszkolnym to z pewnością jest to idealna dla Was lektura. Podnosi na duchu, rozśmiesza i daje naprawdę sporą dawkę luzu, którego bardzo było mi trzeba. Każde dziecko jest inne, każde rozwija się w we własnym tempie, ale chyba wszystkie są urwiskami i choć czasem ich psoty wcale nie bawią, po pewnym czasie stają się świetną anegdotką. Takie właśnie anegdotki i śmieszne przygody zostały spisane tutaj, by często zmęczeni i zabiegani rodzice mogli odetchnąć i się pośmiać. Świetna pozycja, zdecydowanie polecam.
Ocena: 10/10
Za możliwość przeczytania książki, dziękuję Wydawnictwu Stara Szkoła
Julia Komorska
0 komentarze:
Publikowanie komentarza