![]() |
[źródło] |
Wiecie
co lubię w kryminałach? To, że mimo ich klasycznej i, w teorii, dość
przewidywalnej formy, zawsze potrafią mnie czymś zaskoczyć. I choć są też takie
historie, w których łatwo jest wywnioskować "kto zabił", to są także
takie opowieści jak "Miejsce egzekucji", które to wywołują niepokój i
wątpliwości już od pierwszej strony.
W
niewielkiej wiosce Scardale na północy Anglii, gdzie prawie wszyscy dobrze się
znają, dochodzi do tajemniczego i jednocześnie wstrząsającego wydarzenia. W
dziwnych okolicznościach znika trzynastoletnia Alison, z którą kontakt urywa
się w momencie, kiedy wyszła na spacer ze swoim ukochanym psem, Shep. Czy to
możliwe, że w tak niewielkiej społeczności nikt nie ma pojęcia, co stało się z
dziewczynką? Przed trudnym problemem odnalezienia Alison Carter staje młody
inspektor George Bennett, dla którego ta sprawa może być przełomową z jego
karierze. Szybko jednak okazuje się, że policjant nie dąży do rozgłosu, tylko
za wszelką cenę chce odkryć prawdę. A prawda okazuje się być dużo bardziej
skomplikowana, niż ktokolwiek mógłby się spodziewać. Poszlaki prowadzą
śledczych na dość nieprawdopodobne ścieżki, a zamiast odpowiedzi pojawia się
coraz więcej pytań. Czy zniknięcie Alison ma związek z tajemniczymi
zaginięciami dzieci z pobliskich miasteczek? Czy dramat rodziców, którzy nie mogą
przytulić własnego dziecka, wreszcie się skończy? I dlaczego trzydzieści lat po
tych wydarzeniach, Catherine Heathcote wydaje się jedyną osobą, która jest w
stanie przerwać ciszę wokół sprawy z lat sześćdziesiątych, której za nic w
świecie nie chce przerwać sam George Bennett? Co właściwie się wtedy wydarzyło?
Czy prawda wreszcie ujrzy światło dzienne?
"Cokolwiek się stało, Scardale stanowiło idealne tło dla
dramatycznej, tajemniczej historii. W tak zamkniętej społeczności życie każdego
mieszkańca można obejrzeć jak pod mikroskopem. Nagle wszystkie sekrety wyjdą na
jaw. Na pewno nie będzie to przyjemny widok."
Mam
wrażenie, że dawno nie czytałam czegoś tak dobrego w tym gatunku. Opowieści
kompletnej, w której emocje i akcja przeplatają się w taki sposób, że czytelnik
nie jest w stanie się oderwać ani na minutę. Mamy w tej historii niewielką
społeczność, a życie w tego typu miejscach rządzi się swoimi prawami. To
śledztwo, rozpoczynające się często od ślepych trafień, jednak stopniowo
prowadzące do pewnych wniosków. To dramat najbliższych i jednocześnie dziwny
spokój i pewność siebie niektórych z nich. Więcej pytań niż odpowiedzi. No i
perspektywa osoby po wielu latach, która postanawia cofnąć się w czasie do
tamtych mrocznych wydarzeń. Nie spodziewa się ona jednak, na co właściwie może
trafić.
![]() |
[źródło] |
"Nie mógł spierać się z ludźmi, którzy chcieli chronić swoje
dzieci, nawet jeśli już stała im się krzywda."
Niewątpliwie,
bardzo dużą zaletą książki jest sam Bennett, który z początku podchodzi do
całej sprawy z entuzjazmem kogoś, przed kim stoi szansa na polepszenie własnego
statusu w policyjnej hierarchii. Jednocześnie inspektor z każdymi kolejnymi
poszlakami uczy się, że nie wszystko jest tak łatwe, jak się wydaje. Staje on przed
problemem dużo większym, niż się spodziewał. I najciekawszym jest to, jak cała
sprawa zaginięcia Alison Carter odciśnie na nim swoje piętno. Na nim i na
wszystkich, którzy mieli z tą sprawą do czynienia.
A
zakończenie... cóż, jest perfekcyjnym zwieńczeniem całej historii i to, jak
skończyła się historia Alison Carter mną wstrząsnęło. Długo nie miałam przed
sobą tak dobrego przedstawiciela tego z pozoru schematycznego gatunku
literackiego. Jeżeli to nie wystarczy na zachętę, to nie wiem, co mogę jeszcze
dodać. Czytajcie!
Ocena: 10/10
Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję wydawnictwu Papierowy Księżyc.
~Monika Majorke
0 komentarze:
Publikowanie komentarza