Są książki,
które określam mianem „książki jeszcze jednego rozdziału” – czytasz, czytasz, a
kiedy wiesz, że powinieneś przerwać, by jutro nie przypominać chodzącego
zombie, obiecujesz sobie jeszcze jedną, ostatnią rzecz jasna stronę. A kiedy
odkładasz książkę, okazuje się, że za oknem świta. Taka właśnie okazała się bestsellerowa
powieść Teresy Driscoll „Obserwuję cię” – trochę thriller psychologiczny,
trochę kryminał, który zaintrygował mnie już od pierwszych stron:
Teraz pytanie do was. Co byście pomyśleli na
widok dwóch wsiadających do pociągu mężczyzn, z których każdy trzyma w ręce
czarny worek – zawartość nieznana? Mnie, matce nastolatka, którego pokój
zdecydowanie nie spełnia wymogów bezpieczeństwa i higieny, przychodzi do głowy
tylko jedna myśl: typowe, nie udało wam się nawet znaleźć walizki, chłopcy?
„Obserwuję cię”
Teresy Driscoll zaczyna się niepozornie – Ella Longfield podróżuje pociągiem w jednym
przedziale z dwoma sympatycznymi nastolatkami, Anna i Sarah. Kiedy dosiadają
się do nich dwaj nieco starsi mężczyźni z czarnymi workami zamiast walizek, którzy
nawiązują kontakt z dziewczętami, Ella z nostalgią wspomina czasy, gdy sama
była młoda. Kiedy jednak okazuje się, że ci dwaj dopiero co opuścili więzienie,
czuje niepokój. Początkowo ma zamiar powiadomić rodziców dziewcząt o
zaistniałej sytuacji, jednak ostatecznie rezygnuje z pomysłu i wraca do
własnego, normalnego życia. Ta jedna decyzja sprawia, że od tej pory jej życie
nie będzie już ani normalne, ani nawet własne – okazuje się bowiem, że jedna z
dziewcząt, Anna, zaginęła właśnie tej nocy. Wyrzuty sumienia prowadzą Ellę na
posterunek, gdzie zgłasza się jako świadek, jednak bez powodzenia – Anna nie
odnajduje się. Elle próbuje od tego czasu żyć normalnie, jednak wydarzenia z
przeszłości nie dają o sobie zapomnieć. Tak jak wyrzuty sumienia.
O ich sile
możemy przekonać się już od pierwszych stronic, kiedy to Ella, nazwana przez
autorkę „świadkiem”, próbuje „wyjaśnić” Czytelnikowi motywy swego postępowania,
w głębi duszy obwiniając się o to, co stało się z dziewczyną tego feralnego
lipcowego wieczoru.
Proszę, zrozumcie, ja naprawdę zamierzałam
zadzwonić…
Czytając pierwsze
stronice, trudno nie wierzyć Elli w jej zapewnienia. Czasem wystarczy jednak
ułamek sekundy, jeden moment czy jedno wydarzenie, które wpływa na nasze
decyzje. Ella podjęła taką, a nie inną, za co przyszło jej zapłacić przez
kolejny rok, kiedy to poddano ją publicznemu osądowi, niszcząc nie tylko jej psychikę,
ale i poukładane do tej pory życie szczęśliwej mężatki, matki nastoletniego
chłopca, kwiaciarki z powołania (co wyjaśnia początkowo niezrozumiałą dla mnie
okładkę, sugerującą bardziej jakiegoś fanatycznego wielbiciela, który „poluje” na
swoją ofiarę – tymczasem nic bardziej mylnego!). „Obserwuję cię”
to powieść pisana z perspektywy Elli i rozdziały o jej życiu stanowią
większość, jednak pojawiają się też rozdziały ukazujące życie bliskich
zaginionej Anny i samej Sarah, drugiej z dziewcząt, która również nie potrafi
poradzić sobie z tragedią sprzed roku. Mamy również postać sympatycznego
prywatnego detektywa, który pomaga Elli. Co ciekawe, autorka nie ograniczyła
się do przedstawienia Matthew jako detektywa pracującego od rana do nocy, bez
jedzenia, picia, snu, o prysznicu nie wspomnę, jak to nieraz w thrillerach
bywa, lecz zafundowała nam również małą odskocznię od wątku zaginionej Anny w
postaci wątku osobistego Matthew – jako świeżo upieczonego ojca, który uczy się
rodzicielstwa. Temat niby odrębny, ale jakże w książce potrzebny, by detektyw
mógł zrozumieć punkt widzenia rodziców Anny czy samej Elli – w końcu sam
zostaje ojcem i zmienia się jego światopogląd.
Im dalej się zagłębiamy, tym więcej pojawia
się niepewnych, tym bardziej że autorka sama nierzadko sieje w Czytelniku
ziarno niepewności… Co ciekawe, w powieści jedna tragedia pociąga za sobą
kolejne, a właściwie te, które już się wydarzyły w przeszłości – wychodzą na
jaw nowe mroczne sekrety rodzinne, po raz kolejny ukazując wnikliwemu
Czytelnikowi, że pozory mylą, a ludzie często nie są takimi, za jakich ich
uważamy. W pewnym momencie wszyscy wydają się podejrzani, ja sama zaś snułam
rozważania, kto jest zamieszany w zniknięcie dziewczyny, proponując sama sobie absurdalne
rozwiązania, byle już dowiedzieć się prawdy i odnaleźć Annę, żywą lub martwą.
Oczywiście chciała, aby ludzie pomogli policji; oczywiście chciała, aby odnaleziono Annę. Nie chciała jedynie, by ktoś poznał prawdę dotyczącą jej udziału w tym wszystkim. Tylko nie to.
W końcu bohaterowie
docierają do prawdy. Ja niestety nie. Rozwiązanie zagadki nieco mnie
rozczarowuje, jednak nie dlatego, że nie udało mi się prawidłowo „wytypować” –
bardziej dlatego, że autorka skłoniła się ku często stosowanemu w tym gatunku
literackim rozwiązaniu: jest tak zaskakujące, że aż mało prawdopodobne. Element
zaskoczenia jak najbardziej był, jednak jak dla mnie zakończenie nieco
przekombinowane. A szkoda, bo historia aż do samego końca wydawała się bardzo
prawdopodobna i niejednokrotnie mroziła serce i zmuszała do refleksji na temat
rodzicielstwa oraz tego, jakie realne niebezpieczeństwa czyhają na moje dzieci.
Pomijając jednak
zakończenie, które moim zdaniem uczyniło z powieści „Obserwuję cię” nieco nierzeczywistą,
historia zaginionej Anny i jej „świadka”, Elli, okazała się lekturą, od której
nie sposób się oderwać. Autorka opowiedziała historię wstrząsającą, ale i
wciągającą, a następnie ukazała, w jaki sposób ludzie próbują poradzić sobie z tym
bolesnym doświadczeniem i ile są w stanie znieść, by odkryć prawdę. Autorka stwarza
postaci z krwi i kości, które nierzadko wykazują się egoizmem, popełniają
błędy, nie stronią od negatywnych zachowań, co sprawia, że ich kreacje są
wiarygodne. Jedno jest pewne: teraz, po lekturze „Obserwuję cię”, wsiadając do pociągu, będę mieć oczy i uszy otwarte.
Ocena: 9/10
Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwo SQN
Izabela Jurkiewicz
To ciekawa pozycja, choć ciekawi mnie, czy utrzyma się "na topie" i będzie pojawiała się w sieci już po okresie premierowym. :)
OdpowiedzUsuńmnie się również podobał skrócony dystans jaki Ella trzymała z czytelnikiem zwracając się do niego bezpośrednio i wymuszając na nim odpowiedz na pytanie o jego reakcję na podobną sytuację :) ale rzeczywiście książkę się wręcz pochłania, choć ja jednak nie zarwałam nocy, by ją doczytać ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Zauważyłam dość mieszane opinie na temat tej książki, szczególnie jeśli chodzi o jej zakończenie... Chyba sama się przekonam z ciekawości ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny debiut, czekam na kolejną książkę tej Autorki :)
OdpowiedzUsuńCo prawda jak napisałaś jest to książka "jeszcze jednego rozdziału" i w pełni się zgadzam, bo czytałam ją do nocy, aż nie skończyłam. Jednak zakończenie też mnie rozczarowało, więc nie jesteś sama i w sumie masz rację, że było nieco przekombinowane. Mi lektura ogółem wydała się średnia, no szału nie było, taka jednorazowa książka...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Jabłuszkooo ♡
Szelest Stron
Zaintrygowało!
OdpowiedzUsuńBardzo chcę przeczytać i zazdroszczę Ci, że już poznałaś tę historię :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się Twoja recenzja, czyta się ją wyśmienicie. Właśnie zmierzam ku końcowi tej książki i choć uczucia mam mieszane, nieco mniej entuzjastyczne niż Twoje, w wielu aspektach także się z Tobą zgadzam :) Ogromnie lubię porównywać swoje wrażenia z opiniami innych recenzentów. Na moje zapraszam za dzień, dwa... Pozdrawiam ciepło :)
OdpowiedzUsuń