![]() |
źródło |
„Piraci. Klątwa wyspy Shukanet” zaczyna
się w momencie przybijania na dziwną wyspę, którą, jako piraci, mieliśmy zamiar
obrabować. Na miejscu okazuje się jednak, że mieszkańców dopadła dziwna klątwa
i wszyscy pozamieniali się choćby połowicznie w zwierzęta, zachowując wciąż
swoją tożsamość, aczkolwiek ulegając trochę nowym instynktom. Mieszkańcy witają
więc bardzo serdecznie piratów i proszą o pomoc, naturalnie możemy im też
odmówić. Niesamowite jest, że na każdym kroku mamy realny wybór.
Jeśli jednak zdecydujemy się pomóc, to wybieramy sobie jedną z czterech postaci, spisujemy na karcie ich atrybuty i ruszamy na przygodę. Czeka nas mnóstwo zagadek, niektóre spędzały mi sen z powiek, po prostu nie miałam zielonego pojęcia co mam zrobić i czy jakimś cudem, może później ją rozwiążę, czy powinnam już zrobić to teraz. Przy niektórych łamigłówkach dopiero po czasie doznawałam olśnienia i aż sama z siebie się śmiałam, że to takie proste. Podobało mi się to, przyjemnie jest trochę ruszyć głową przy zabawie, a warto, bo więcej możemy się wtedy dowiedzieć szczegółów potrzebnych do naszego śledztwa. Zdecydowanie nie jest to bezrefleksyjna zabawa, daje nam to dużo przyjemności, satysfakcji i wzmaga czujność, bo niebezpieczeństwo czyha w wielu miejscach.
Ogólnych zasad mamy niewiele, możemy
nosić tyle rzeczy, ile mamy siły, wszelkie ubrania, czy inne bajery w które
możemy się ubrać, to na szczęście nic nie ważą, ale też nie zawsze jest takie
oczywiste, co powinniśmy brać. Czasem warto pomyśleć i mimo, iż nie ma na to
polecenia, to warto jakąś rzecz zgarnąć z kadru i sobie zanotować. Zawsze możemy
ją w jakimś momencie wyrzucić. A możemy wziąć niemalże wszystko, co
zapragniemy, o ile zmieści się w naszej torbie (drzewa, góry, statki
zdecydowanie odpadają) i nie należy do kogoś innego.
Właśnie, a propo notowania, tego to
miałam mnóstwo, różne wskazówki, podejrzenia, kawałki kodów, coś do rozważenia,
imiona. Nazbierało mi się trochę. Przez to czułam, jakbym naprawdę prowadziła całkiem
zwariowane śledztwo.
Jako, że niektóre zagadki są naprawdę
trudne, jest zastosowane w grze pewne ułatwienie dla dzieci poniżej 15 lat.
Otóż dostają już na starcie po siedem dodatkowych punktów do inteligencji oraz intuicji,
a czasem mają też inny kadr z podpowiedziami w trakcie gry. Zazdroszczę im.
Grę przechodziłam naprawdę wiele razy,
to jest pierwszy komiks paragrafowy, który tak często zaczynałam od nowa,
momentami w siebie wątpiłam, ale bawiło mnie to po stokroć. Szczerze polecam
taką zabawę, można grać samodzielnie, ale nic nie stoi na przeszkodzie, aby
grać wspólnie z dzieckiem, czy przyjacielem, albo partnerem. Ja później zdecydowałam
się na zabawę z synem, a czasem ze swoim facetem przechodziłam część historii.
Zaręczam, że wtedy jest weselej i można głośniej się pośmiać. Naprawdę miło
wspominam wspólne granie, mój syn żałował jednak, ze nie możemy wybrać na raz
dwóch postaci, ale to już bym nie ogarnęła tych kartek i zmian.
„Piraci. Klątwa wyspy Shukanet” jest
zaskakująca, wesoła, pełna zagadek, niebezpieczeństw i możliwości wyborów.
Zdecydowanie w tej pozycji jesteśmy bohaterem, od którego wszystko zależy. W
planach mam jeszcze przynajmniej jedną rozgrywkę, chciałabym prześledzić inne
teorie i może trochę poważniej podejdę do zbierania odpowiedzi, skoro już te
najdziwniejsze wykorzystałam.
Ocena 8/10
Za możliwość przeczytania i zagrania dziękuję
Wydawnictwu FoxGames
Ula Wasilewska
0 komentarze:
Publikowanie komentarza