![]() |
źródło |
Książka opowiada o nastolatce, która
przeprowadza się z Nowego Jorku do Wolftown, totalnej dziury, w dodatku w
połowie roku szkolnego. Bohaterka zamieszkuje wraz z rodzicami w sporym domku, na
zupełnym odludziu, przy samej ścianie lasu i cierpi na koszmary senne, które
zaczynają się zmieniać. Dziewczyna nie jest zbyt szczęśliwa przez te wszystkie
zmiany, jednakże nie użala się zbytnio nad sobą, chociaż ponad połowa książki
skupia się na jej życiu, uczuciach, szkole i przyjaźniach. Ubiera się
zdecydowanie na czarno, nosi szczęśliwy pierścionek ze żmiją i słucha The
Calling na wieży i discmanie na baterie (to było chyba przed potopem, nie?).
W szkole Margo zawiera nową znajomość, zyskuje wroga, wpada na sportowego
przystojniaka, który się nią zaczął interesować, a ona sama zwraca uwagę na
milczącego typa, który później chyba tylko ciągle mruczy. Margo dostaje się do
pływackiej drużyny, przystojniak zaprasza ją na imprezę nad wodą i dziwnym
trafem dziewczyna spotyka naszego tajemniczego milczka na spacerze w lesie,
gdzie on ją wybawia z opresji i odprowadza do domu.
Styl pisania autorki jest tu bardzo
ubogi, nachalnie wręcz czuć jej wiek, cały nastoletni świat. Z jednej strony
to męczy, z drugiej być może trafi do najmłodszych. Nie czerpałam przyjemności
z czytania „Wilka”, męczyły mnie zdania, ubogie słownictwo, brak emocji, jednowymiarowość
postaci, schematyczność, drętwa akcja, która rozkręca się dopiero pod koniec
powieści oraz mnóstwo skojarzeń ze „Zmierzchem”. Ale! Muszę tutaj wtrącić, że
swoją książkę Miszczuk napisała w 2004 roku, a wydała 2 lata później, czyli
jeszcze zanim „Zmierzch” dotarł do Polski (w 2005 roku wyszedł w Anglii, a w
2007 roku trafił do Polski).
Największy problem mam w sumie z naszym
przystojniakiem, Maxem, który wcale mi nie imponuje, nie zachwyca i trąci…
prawdziwym nastolatkiem. Naturalnie autorka podarowała mu szereg pięknych cech,
dorzuciła romantycznych scen, lecz aura tajemniczości i niedostępności
zaserwowana nam na samym początku wypadła dla mnie nieprzekonująco. Najbardziej
ucierpiałam czytając jego rozmowę z Margo o sposobie zemsty, tak, zemsty na
nielubianej koleżance. Całość była tak żenująca, że nie potrafiłam się zebrać
do dalszego czytania. Co by nie mówić, to chyba każda młodziutka dziewczyna
znajdzie w nim sporo do podziwiania: jest starszy, z założenia mroczny i
niedostępny, skrywa jakiś sekret, jeździ na motorze, jest wysportowany, gra na
gitarze, śpiewa, komponuje i w pakiecie zyskuje jeszcze kilka praktycznych, acz
niezwykłych umiejętności.
Książka niewątpliwie ma swoje momenty, początek
czytało mi się bardzo dobrze, całość jest składna, schematyczna, aczkolwiek nie
wiem, czy w tamtych czasach też można by o niej tak napisać. Dostaniemy tutaj
delikatny trójkąt, tajemniczą grupkę nastolatków, grupę szkolnych sportowców i
cheerleaderek, najlepszą, zwariowaną przyjaciółkę, ale też nie tak złych
rodziców, fajny dom z wspaniałym pokojem i balkonem, przez który można się
wymykać niepostrzeżenie z domu o północy… Dodam, że w książce czuć inne czasy,
jeszcze sprzed ery smartfonów, wszechobecnych telefonów komórkowych, ipodów,
internetu w każdym miejscu.
Mimo wszystko, bardzo podobało mi się,
że Margo nie była przedstawiona nam, jako kompletna ofiara losu, choć poobdzierała
się kilka razy, to jednak, gdy ktoś napierał na jej granice, nie wahała się użyć
prawego sierpowego, zawsze odważnie (choć czasem może i przesadnie) potrafiła
komuś dogadać, udając w sumie twardzielkę i dzielnie biorąc konsekwencje na
klatę.
W samej fabule nic mnie nie zaskoczyło,
wiedziałam, kto jest kim, stosunkowo szybko można skojarzyć, kto będzie tym
złym, bardzo szybko również pozbywamy się jakichkolwiek podejrzeń do innych
osób. Przyjaciółka wkopie się w bagno, bo doszła do sedna sprawy, kiedy nasza
główna bohaterka oddawała się słodkiemu upojeniu ze swym chłopakiem. Po
fatalnych wydarzeniach, sprawy mają z założenia przyspieszyć, jednakże
bohaterowie w mym odczuciu zabierają się do wszystkiego byle jak. Cały plan
jest taki naiwny, dziecięcy i niespecjalnie imponujący. Zdaję sobie sprawę, że
planują to nastolatki, lecz przyzwyczajona jestem już do czegoś więcej po
innych lekturach.
Nie wiem ciągle, jak ocenić tę książkę.
Nie polecam jej dla dorosłych, ani w sumie dla młodzieży, tylko dla nastolatek
właśnie, tych młodszych. Znajdą tu coś do pośmiania, delikatny romans,
momentami ciekawą historię. Całkiem możliwe, że tak młodym czytelnikom ta pozycja będzie bardzo atrakcyjna. Wtrącę też na koniec coś o nowych okładkach, są
naprawdę ładne, ale kompletnie nie oddają opisu głównych bohaterów. W skrócie,
to Margo miała krótką szopę, a Max właśnie dłuższe włosy. Niby nic, a jednak
fajniejsi są bohaterowie z opisu. Zawiodłam się na opracowaniu graficznym serii
tylko w jednym miejscu. Otóż na grzbiecie pierwszej części mamy imiona i
nazwisko autorki, zaś na drugiej części ich nie ma (na pewno jest to błąd,
ponieważ na drukach reklamowych widać, że powinny być).
Ocena 5/10
Za możliwość przeczytania dziękuję
Wydawnictwu W.AB.
Ula Wasilewska
Właśnie czytam i jest w porządku póki co :)
OdpowiedzUsuńBuziaki,
Książkowa Przystań
Ja czytałam niedawno i mi się ogólnie podobała, ale faktycznie w stylu łatwo było wyczuć nastolatkę, zdania proste i częste powtarzanie tego samego ;)
OdpowiedzUsuń