![]() |
[źródło] |
Ostatnio na rynku wydawniczym pojawia się dość dużo książek o tematyce nazywanej fachowo LGBT (jak mniemam). Muszę przyznać, że już dość dawno spotkałam się z tym określeniem, ale za to jeśli chodzi o książki, to jest to może dopiero druga, którą przeczytałam dotychczas w swoim życiu, a która poruszałaby wyżej wspomnainy wątek. Z jednej strony to dobrze, że z dnia na dzień przestaje być to temat tabu, ludzie są coraz bardziej otwarci – szczególnie ci starej daty. Ale z drugiej myślę, że ostatnio jest za dużo tego typu książek, a często ilość nie idzie w parze z jakości. Nie do końca było tak z dzisiejszą książką, a mianowicie z "Alan Cole nie jest tchórzem", ale jednak gdy po przeczytaniu myślałam o tej książce, w mojej głowie pojawiło się właśnie powyższe sformuowanie.
Powieść młodzieżowa Erica Bella opowiada historię dwunastoletniego chłopca o imieniu Alan, który nie dość, że codziennie musi się zmagać ze swoimi skrajnymi uczuciami, szkołą, to na domiar złego w domu nie jest lepiej. A nawet pokusiłabym się o stwierdzenie, że jest znacznie gorzej. W świetle dziennym rodzina Cole'a widnieje jako ta idealna z dziećmi mającymi dobre stopnie, ale gdy zapada zmrok przywdziewane maski w końcu znikają i zaczyna się nocny koszmar. Ojciec, który od dłuższego czasu traktuje swoich najbliższych jak lalki, które mają ładnie prezentować się na wystawie; matka, która boi się w jakikolwiek sposób zaprotestować, przeciwstawić się swojemu mężowi, który wyraźnie podkreśla, że wszystkie niepowodzenia, błędy to wina synów – nawet to, że istnieją, i brat, który gardzi Alanem i wciąga go w chorą grę mającą roztrzygnąć, kto z rodzeństwa Cole'ów jest lepszy. Niestety Alan nie ma wyjścia. Bo Alan jest gejem. I Nathan o tym wie. I może się o tym dowiedzieć cała szkoła.
Gdzieś w połowie czytania zaczął mi trochę przeszkadzać pewien fakt. A mianowicie wiek Alana. Sposób zachowania, mówienia czy nawet w jakimś stopniu poruszanej tematyki pozwalał mi myśleć, że ma on conajmniej siedemnaście lat i wydaje mi się, że nastolatkowie właśnie, mając tyle lat uświadamiają sobie o swojej orientacji, potrafią ją nazwać. Owszem zauważają jakieś sygnały, ale sądzę, że dwunastolatek będący głównym bohaterem, nie był dobrym wyborem autora. Ja mając dwanaście lat, na jakikolwiek dotyk przypadkowego chłopca w moim wieku reagowałam grymasem obrzydzenia, a co dopiero myśleć o jakiś relacjach międzyludzkich.
Autor wyczerpał temat i ten fakt jest nad wyraz intrygujacy, bo cała książka liczy sobie około dwustu stron, a to bardzo mało. A jednak udało się w tych kilkuset kartkach zmieścić wszystko, rozplanować to, aby miało ręce i nogi, a jednocześnie, aby po przeczytaniu nie zostawialo czytelnika z uczuciem niedosycenia.
Złożoność zdarzeń jest też dosyć ciekawa, a może raczej same wydarzenia, których skutki widoczne są w następnych scenach. Uwielbiam takie książki i może właśnie dlatego bardzo ją lubię, a nie ze względu na poruszaną tematykę? Mam mieszane uczucia, jeśli chodzi o tę kwestię.
Główny bohater nie jest najbarwniejszą postacią wbrew pozorom. Moim zdaniem o wiele ciekawsi są Zach i Madison, którzy przyjaźnią się z Alanem, bardziej wybijają sie na jego tle. Oczywiście to wokół młodszego z Cole'ów kręci się cała historia, ale nie brakuje też małych epizodów związanych z życiem codziennym innych postaci, m.in.: Zacka i Madisona; historia Alana jest tu najważniejsza, jego coming out i wszystkie przeszkody, kóre musiał pokonać, aby dotrzeć do tego miejsca, aczkolwiek myślę, że dobrze, że książka nie została wypełniona w nim całości, jego historią i przeżyciami, bo zamiast niedosycenia moglibyśmy czuć coś zupełnie odwrotnego.
![]() |
[źródło] |
Wartka akcja tutaj nie istnieje, ale trudno się jej doszukiwać, kiedy mamy do czynienia z młodzieżówką, wystarczy by była spójna. A tu taka występuje, co jest ogromnym plusem. Zakońćzenie swoją oryginalnością też nie powala, można się go domyślić już od samego początku, ale sądzę, że w tego typu powieściach nie chodzi o spektakularny koniec, który spowodowałby, że czytelnicy mieliby przez dwa tygodnie kaca książkowego. Tylko o przesłanie, które pozwoli wielu ludziom zrozumieć pewne rzeczy i tym starym i tym młodym, które mimo XXI wieku nadal przez niektórych są postrzegane jako herezje. A to jest smutne.
Bardzo polubiłam Alana jak i jego zawiłą historię, i szczerze mówiąc w jakimś tam stopniu zapałałam symaptią do Nathana, którego życie dopiero się zaczyna. Czy nauczyła mnie czegoś? Może i nie, ale za to zwróciła mi uwagę na pewne zachowania ludzkie, konsekwencje wypowiedzianych słów i rzeczywistość, która zazwyczaj jest dość przygnębiająca. Młodszy z Cole'ów przezwyciężył swoje lęki, za co po prostu będę go podziwiać, a jego historia długo pozostanie w mojej pamięci.
Ocena: 8/10
Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu YA!
Klaudia Korytkowska
Kiedyś ksiażki dla młodzieży przekazywały jasne przesłanie. Czytało się z przyjemnością. Lucie dzisiaj do nich wracać. Co do tej konkretnej ,to sięgnę po nią z samej ciekawości.
OdpowiedzUsuńMam ją już od jakiegoś czasu w planach, ale jakoś na razie nam nie po drodze. Często się zdarza, że to drugoplanowe role zagarniają sobie książkę dla siebie, a nie główny bohater.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Myślę, że to dość wartościowa pozycja, wiec chętnie przeczytam. :)
OdpowiedzUsuńSerdecznie polecam! :)
UsuńDobra, bogata i wartościowa książka. :)
OdpowiedzUsuńW pełni się zgadzam! :D
Usuń