
Fabuła
powieści rozwija się dość powoli, jednak nie nuży, wręcz przeciwnie. Ostatnie
rozdziały czytałam późną nocą pomimo moich porannych obowiązków – myślę, że o czymś
to świadczy. Akcja jest przewidywalna, ale czyta się ją przyjemnie. Myślę, że
to za sprawą Kristy, która jest normalną kobietą w sytuacji, która budzi
współczucie. Czy brakuje głównej bohaterce rozwagi? Nie, wręcz przeciwnie. Lance
wydawał się idealnym człowiekiem na męża i ojca. Zwiódł wszystkich, łącznie z
Kristy, która twardo stąpała po ziemi. Jako osoba nie będąca w przemocowym
związku nie jestem sobie w stanie wytłumaczyć dlaczego główna bohaterka tyle
zwlekała z podjęciem walki o samą siebie i swoją rodzinę. Jednak jako
prawniczka, która ma styczność z tego typu sprawami, wiem, że niestety w życiu
tak bywa. Nadto wydaje mi się, że autorka celowo tak przedłużała akcję, aby „Mury”
stanowiły studium psychiki ofiary przemocy domowej. W istocie, Hollie Overton
przedstawiła ten stan z ogromną wnikliwością: jej bohaterka przechodzi różne
stadia od zaprzeczenia, przez utratę pewności siebie, lęk, poddanie się i
ostatecznie desperacką walkę.
Czego zabrakło
mi w tej książce ? Gdy doszło do pewnych konkretnych działań przeciwko
Lance’owi to autorka pominęła opis przygotowań. Tego mi brakowało. Przyznaję,
że również miałam zupełnie inny pomysł na relację Kristy i Cliftona. Podobało
mi się to, że nie było tam romantyzmu czy choćby napięcia seksualnego. Niemniej
jednak po zapowiedziach z obwoluty książki spodziewałam się czegoś więcej – liczyłam
na to, że Clifton będzie bardziej dwuznaczny moralnie i będzie miał silniejszą
osobowość.
Co do
bohaterów to Kristy i Lance nie pozostawiają wiele miejsca dla innych. Clifton
wypada dość blado przy nich i mnie osobiście rozczarował. Z kolei Lance jako
wilk w owczej skórze zachowuje się nieprzewidywanie. Narcystyczny psychopata
manipulujący ludźmi jest bardzo przekonywujący i za razem interesujący.
Słodko –
gorzka końcówka powieści wydaje mi się być idealnym zwieńczeniem tej historii. Książkę
czyta się szybko, ale sama historia nie jest zbyt oryginalna. Niemniej jednak
podobało mi się to, że autorka tyle miejsca poświęciła na analizę psychik
kobiety doznającej przemocy domowej. Ciężki temat fabuły równoważy lekkie pióro
pisarki.
Dla mnie „Mury”
to głównie książka psychologiczna z elementami thrilleru. Niewątpliwie budzi
ona emocje i stanowi ona dobrą propozycję na udany wieczór z książką.
Ocena
9/10
Za
możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu Czarna Owca.
Anna
Mackiewicz
Takie właśnie książki wciągają, muszę przeczytać bo też lubię takie smaczki a jak opowiadasz o słodko-gorzkiej końcówce to nabrałam ochoty na tą książkę.
OdpowiedzUsuńMocna ocena musiała być ciekawa bardzo jak tak cię wchłonęła że przez jeden dzień ją cała przeczytałaś, chyba sięgnę po tą pozycje bo szukam czegoś teraz na wieczory.
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że nabrałam ochoty na coś w takim klimacie. Ostatnio przeczytałam "Wzgórze Psów" i bardzo mnie wciągnęło, aż musiałam zrobić sobie przerwę. Ale teraz już chyba dam radę! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńwww.roszakmagda.pl
Brzmi bardzo interesująco..:) Muszę znaleźć czas na nią!
OdpowiedzUsuń