Pamiętam, że jako dziecko
uwielbiałam ,,Jasia i Małgosię”, ale raczej moją ulubioną postacią była… Baba
Jaga. Nie wiem, dlaczego, ale zawsze przyciągały mnie do siebie czarne
charaktery i darzyłam je sympatią. Tak samo było z Gargamelem ze ,,Smerfów”. Dlatego
z miłą chęcią sięgnęłam po ,,Babcochę”, bo opis tej książeczki naprawdę mnie
zaintrygował i uznałam, że to może okazać się dla mnie świetnym powrotem do
dzieciństwa.
Dla Babcochy nie ma rzeczy
niemożliwych i kobieta bardzo chętnie za pomocą swoich umiejętności pomaga ludziom.
Potrafi cofnąć czas czy zamieniać się w muchę, ale także zamieniać żołędzie w
złote monety. Pewnego dnia poznaje Bernadettę – dziewczynkę, z którą spędza
sporo czasu i ofiarowuje jej dużo swojej magii, aby mogła dostać to, czego pragnie.
Zacznę od tego, że książeczka
jest naprawdę solidnie wykonana, jej oprawa jest sztywna, więc wytrzyma
wielokrotne przewracanie i niedelikatne traktowanie, na które być może będzie
narażona. Sam format jest niestandardowy, ale książka jest poręczna, z
łatwością można byłoby zabrać ją do torebki, czy w podróż, a nie odczulibyśmy
jej obecności.
Przechodząc do treści, muszę
przyznać, że oczekiwałam czegoś całkiem innego. Zwłaszcza, gdy na początku
zobaczyłam ilustrację związaną z dobrze mi znaną historią o ,,Jasiu i Małgosi”.
Myślałam, że dostanę nową wersję tej bajki albo przynajmniej coś podobnego. Tak
nie było i wiecie co? To mnie naprawdę ucieszyło, bo po co przerabiać coś, co
jest kultowe? Lepiej popuścić wodze wyobraźni i stworzyć całkiem nową historię,
która będzie równie interesująca, ale wprowadzi do naszego życia jakieś nowe
doznania, informacje czy wrażenia.
Książka składa się z ponad
pięćdziesięciu dość krótkich historyjek związanych z Babcochą oraz jej
przygodami. Są one czasem ze sobą powiązane, a czasem nie. Całość jednak tworzy
dość fajną oraz spójną historię, chociaż bardzo okrojoną. Autorka opisuje same
konkrety, wprowadza liczne dialogi i nie skupia się na opisach osób lub
sytuacji, co jest z jednej strony fajne, a z drugiej nie. Jeśli damy tę książkę
młodej osobie, która dopiero zaczyna czytać dłuższe książki, na pewno doceni
to, że jest krótka oraz konkretna. Jednak trochę bardziej wymagający czytelnik
może być zawiedziony, bo wszystkie historyjki kończą się zanim w ogóle zdążą
się rozkręcić.
Sama fabuła jest ciekawa i
chętnie poczytałabym więcej o Babcosze oraz jej umiejętnościach. Autorka
zadbała również, aby w treści pojawiły się fragmenty, które uczą młodego
czytelnika pewnych prawidłowych odruchów czy szacunku do innych ludzi. Zawsze
doceniam takie dyskretne wstawki w treści, bo nie są one nudne, a na pewno
potrzebne.
Sam język, którym operuje autorka
jest bardzo przyjemny, potrafi zaciekawić czytelnika, rozbawić go i opisać
rzeczywistość, którą sobie wyobraziła. Jednocześnie pisze lekko, wprowadza
liczne dialogi i czasem naprawdę mnie rozbawiła. Tutaj duży plus, chociaż można
by dyskutować, czy ilość dostarczonych informacji o bohaterach, sytuacjach i
wydarzeniach, jest pełna i odpowiednia.
Szata graficzna zachwyciła mnie
już od samego początku, bo okładka wpadła mi w oko. Środek jest jeszcze
piękniejszy, ilustracje idealnie oddają charakter wszystkich historii, są
kolorowe oraz pełne szczegółów. Zdaję sobie sprawę, że być może nie wszyscy
będą ich fanami, bo są charakterystyczne i odrobinę karykaturalne, ale mi
przypadły do gustu.
,,Babcocha” to interesująca
książeczka, która może przypaść do gustu młodym czytelnikom. Fabuła jest
ciekawa, wykreowani bohaterzy mają ciekawe charaktery i są wyraziści.
Największym atutem tej publikacji są bez wątpienia bardzo piękne ilustracje,
które obrazują opisywane sytuacje czy postacie, co urozmaica lekturę i jeszcze
bardziej nas do niej przyciąga. Polecam!
Ocena: 9/10
Za możliwość
przeczytania dziękuję Wydawnictwu Poradnia K
Patrycja Bomba
0 komentarze:
Publikowanie komentarza