Lubicie czytać dzieciom długie, barwne i pouczające
historie? No cóż, „Króliczki” z pewnością nie wpasowują
się w ten schemat. Ale spokojnie, zanim odrzucicie tę kolorową historię w
przebiegach, przeczytajcie moją recenzję, bo mimo zaskakującej formy, ta
książeczka dla dzieci ma wiele zalet, w których główną jest rozwijanie dziecięcej wyobraźni.
Zacznijmy od tego, że „Króliczki!!!”, oprócz dziwnie
brzmiącego tytułu (po co tyle tych wykrzykników?! – coś tu jest na rzeczy…)
mogą poszczycić się barwną okładką. Nie dziwi obecność czterech uroczych króliczków,
ale co, u licha, robi za drzewem ten dziwny stwór, podobny zupełnie do nikogo i
niczego? Jak się okazuje, stworek ten to Peclan, jeden z najbardziej
przyjaznych potworków, w dodatku niezwykle ciekawy świata. Jego ulubionym
zajęciem wydają się spacery i obserwowanie przyrody. Ochoczo wita się z każdym
napotkanym darem natury, aż w końcu na swojej drodze spotyka… Króliczki! Co
wyniknie z tego spotkania i czy Peclanowi uda się zaprzyjaźnić z Króliczkami?
„Króliczki” to pokaźnych rozmiarów książeczka, a jednak
niepozorna i inna niż wszystkie, z jakimi do tej pory miałam do czynienia. Jakież
wielkie było moje zdziwienie, kiedy po otwarciu okazało się, że właściwie… nie
ma tam tekstu. Zdania są króciutkie, o ile w ogóle można je nazwać zdaniami. Zwykle są to jednowyrazowe wypowiedzi. Wciąż pojawiają się słowa „witajcie” i „króliczki”, przy czym czytania jest tak
mało, że zanim się rozpędzę, lektura dobiega końca.
Nastawiona na długie czytanie dzieciom, zdębiałam, gdyż tego
raczej się nie spodziewałam. Dopiero po chwili, odczuwając lekki niedosyt, gdy wróciłyśmy
z córkami do lektury, zagłębiając się w inne aspekty książeczki, uświadomiłam
sobie, że taka forma wcale nie musi być nudna. Wręcz przeciwnie: to najlepszy
sposób na rozwinięcie wyobraźni u dziecka!
Niewielka ilość tekstu sprawia, że ochoczo przyglądamy się
ilustracjom, a te są bardzo atrakcyjne. Moje dzieci nie tylko zwracają uwagę na
chmurki (przyznaję: to nie ja zauważyłam, że mają kształt króliczka, lecz moje
dziecko – tak bystry bywa umysł dziecka!), drzewa, krzaczki i zwierzęta, które
są nieodzownym elementem życia każdego Czytelnika w ich wieku, ale także
ochoczo analizują postać Peclana. Stworek i jego nieco infantylne zachowanie
nie tylko budzi sympatię, ale także wywołuje ogromne emocje. Peclan śmieje się,
cieszy, smuci, a my przeżywamy te emocje razem z nim. Co więcej, staramy się je
odpowiednio nazywać i tłumaczyć, jakie wydarzenia sprawiły, że stworek czuje
się tak, a nie inaczej. Wreszcie dochodzimy do motywu przyjaźni, by na końcu
uświadomić sobie, że na świecie jest tak wiele interesujących zjawisk, że ciągle odkrywamy coś nowego! Bardzo pozytywne
wrażenie sprawia również dowcipne i nieco zaskakujące zakończenie historii, które za każdym razem
wywołuje uśmiech na twarzy zarówno mojej, jak i moich dzieci.
Kevan Atteberry to pisarz i ilustrator dziecięcych książek
na miarę XXI wieku. Podoba mi się, że współcześni twórcy literatury dla
najmłodszych stawiają na wyobraźnię dziecka. „Króliczki!!!” dają w tej kwestii
szerokie pole do popisu – oprócz nieskomplikowanej, sympatycznej historii
pojawiają się bowiem wspomniane wcześniej uczucia, otaczająca nas przyroda,
motyw przyjaźni, poszukiwań. Dzieci lubią bohaterów takich jak stworek Peclan –
są nierzeczywiste, fascynujące, inne niż wszystko, z czym dotąd się spotykały,
a jednak są tak podobne do nas, ludzi. Czują, myślą, bawią się, chodzą na
spacery – zupełnie jak my! Książeczka „Króliczki!!!”,
choć tak krótka i niepozorna, staje się jedną z ulubionych pozycji moich
maluszków! Ja zaś, jako rodzic, ochoczo sięgam po tę pozycję, choć za każdym
razem odczuwam lekki niedosyt – chętnie poszerzyłabym historię Peclana o kolejne
strony i kolejne przygody, choć zdaję sobie sprawę, że cały sekret tkwi w
minimalizmie – i słownym, i sytuacyjnym.
Jeśli nadal nie wydajecie się przekonani do "Króliczków!!!", ostatni argument z pewnością Was zachęci: dzięki niewielkiej ilości tekstu dzieci raz-dwa nauczą się całego tekstu na pamięć i pełne dumy zaszyją się w swoim pokoju z lekturą. A mama? Na kawkę marsz!
Ocena: 9/10
Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Czy-Tam
Izabela Jurkiewicz
0 komentarze:
Publikowanie komentarza