Mieliście tak, że jakaś książka
zainspirowała Was do zmiany? Może wcieliliście jakieś nowe zasady do swojego
życia, bo ulubiony autor was do tego zachęcił? Ja nie jestem podatna na wpływy
i wiem, że słowo pisane to przede wszystkim wytwór czyjejś wyobraźni, kogoś
subiektywne opinie i czasem warto zastanowić się dwa razy zanim potraktujemy
coś na serio. Jestem przede wszystkim indywidualistką i nigdy nie pozwoliłabym,
aby ktoś stał nade mną, rozkazywał mi albo mnie poniżał, bo to całkowicie kłóci
się z moim postrzeganiem świata.
Victoria i Thomas są sławnymi
pisarzami i małżeństwem. Pewnego dnia mężczyzna informuje swoją żonę, że
postanowił napisać swój pierwszy kryminał, a właściwie to całą serię. Wiąże się
to również z przeprowadzką, na którą kobieta się zgadza, zwłaszcza, że Victoria
wspiera Toma i chce dla niego wszystko co najlepsze – do tego stopnia, że
ignoruje niepokój, który czuje słysząc o nowym pomyśle męża. Jego powieść
zyskuje dużą sławę, a Victoria dostrzega, że Thomas diametralnie zmienił się
pod wpływem sukcesu, co ją martwi. W tym samym czasie zaczyna grasować
morderca, który naśladuje zbrodnie opisane w książce Toma i policja ma duży
problem w identyfikacji. Czy uda im się odnaleźć mordercę? Czy Victoria
słusznie martwi się o swojego męża?
Thomas wtoczył się do sypialni mniej więcej w tym samym czasie. Spojrzał na śpiącą żonę, na jej rozsypane gęstą chmurą ciemnorude włosy, które w nocnym świetle zdawały się czarne jak trawiona trucizną krew… i uśmiechnął się lodowatym uśmiechem demona.
Miałam co do tej książki dość
spore oczekiwania, bo wydawało mi się, że ta historia ma niesamowity potencjał,
ale coś jednak poszło nie tak… Trudno mi dokładnie opisać, co czuję, bo
,,Krwawy księżyc” po prostu mnie zawiódł. Nie była to całkiem zła i nudna
historia, ale brakowało jej czegoś, co sprawiłoby, że nie będziemy mogli się od
niej oderwać póki nie przeczytamy ostatniego zdania. Ja musiałam podchodzić do
niej na raty i trochę się przez to męczyłam.
Nie zrozumcie mnie źle, bo póki
co to wypowiadam się dość negatywnie o ,,Krwawym księżycu”, co nie znaczy, że
nie widzę żadnych zalet. Z pewnością sam pomysł jest intrygujący, bo od
początku byłam ciekawa, co z tego wszystkiego wyniknie. Myślę jednak, że
przytłoczyło mnie coś innego, a mowa tu o tajemniczości. Z każdym rozdziałem
pojawia się coraz więcej zagadek, autorka pisze dość niejasno, wspomina o
pewnych sprawach, ale nie rozwija tematu. Dla mnie tych niewiadomych było zbyt
wiele i po prostu zbyt długo nie dostawałam żadnych wyjaśnień. Dlatego nie
potrafiłam się wczuć, bo czułam, że kompletnie nie rozumiem wydarzeń, bohaterów
i tego całego chaosu.
Page wygięła się jak osoba rażona prądem, mocno odchylając głowę w tył. Nawet przez własny wrzask usłyszała mdlące chrupnięcie, a towarzyszący mu ból na moment odebrał światu ostrość; gdyby nie to, że była skrępowana, unieruchomiona jak pacjent średniowiecznego szpitala psychiatrycznego, osunęłaby się na zimną posadzkę.
Dawałam tej książce wiele szans,
bo czułam jej potencjał, gdzieś między wersami odnalazłam wątki, które mnie
zainteresowały. Dodatkowo podobał mi się styl pisania autorki, która zwięźle
wyjaśniała wszystkie kwestie i darowała sobie rozległe, nudzące opisy. Jej
książka jest tak tajemnicza, że komplikowanie wszystkiego jeszcze bardziej
mogłoby okazać się strzałem w kolano.
Wykreowane postacie są ciekawe,
chociaż ich zachowanie jest kompletnie irracjonalne. Momentami czułam się jak w
psychiatryku, ale po chwili zrozumiałam, że ten zamysł doskonale pasuje do tej
tajemniczej fabuły i dość szybko zmieniłam nastawienie, chociażby do bierności
Victorii, która wręcz sama podkładała się pod pięści wyraźnie szurniętego męża.
Wszyscy mieli w sobie coś z szaleńców i chyba bez tego ta powieść mogłaby się
okazać bezsensowna, więc warto docenić podjęte starania autorki, która chciała
ukazać nam swoją wizję.
,,Krwawy księżyc” to książka,
która miała ogromny potencjał, bo sam zamysł, kreacja bohaterów czy styl
pisania autorki, przypadły mi do gustu. Jednak coś poszło nie tak i całość
lekko mnie zmęczyła. Brakowało mi akcji, która mogłaby mnie zainteresować,
przyciągnąć i sprawić, że będę chciała poznawać dalsze wydarzenia. Mimo
wszystko, zachęcam Was do sięgnięcia po tę książkę, bo może spojrzycie na nią
troszkę inaczej, bardziej przychylnie lub po prostu trafi w Wasze gusta.
Ocena: 6/10
Za możliwość
przeczytania dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu
Patrycja Bomba
0 komentarze:
Publikowanie komentarza