Rok temu czytałam ,,Dziewczynkę,która uratowała gwiazdkę” autorstwa właśnie Matta Haiga i po prostu zapałałam do niej sympatią.
Historia ta mnie urzekła, wciągnęła i sprawiła, że naprawdę długo nie
potrafiłam o niej zapomnieć, chociaż swoje wady miała. Wiecie jak bardzo się ucieszyłam, gdy zobaczyłam,
że w tym roku również będę mogła poczytać o losach Amelii i Ojca Gwiazdki? Nie
mogłam się doczekać aż dostanę książkę w swoje ręce i wiedziałam, że od razu
będę musiała ją przeczytać. Tak się stało… Do świąt coraz bliżej, więc
przychodzę do Was z recenzją powieści, która mnie zachwyciła.
Mary i Amelia wiodą szczęśliwe
życie w Elfim Jarze, gdzie zdążyły się już zadomowić. Dziewczyna nawet
rozpoczęła szkołę i stara się przystosować, ale nie potrafi zrozumieć
większości nauk, które przekazują nauczyciele, ponieważ w świecie ludzi
wszystko wygląda inaczej. Niestety nie wszystkie elfy są przyjazne i przychylne
ludziom, który zamieszkują ich świat. Okazuje się, że Boże Narodzenie ponownie
jest zagrożone, bo zazdrosny Królik Wielkanocny wraz z wojskiem przeprowadza
atak na Elfi Jar. Czy Amelii i jej nowej rodzinie uda się go powstrzymać? Czy
zostanie w końcu zaakceptowana i zrozumiana?
Wszystkie elfy były małe, ale elfie dzieci były wręcz malutkie. A ja byłam całkiem wysoka jak na ludzkie dziecko, więc pośród elfich dzieci wydawałam się ogromna. Co chwila uderzałam się głową we framugę szkolnych drzwi, z trudem mieściłam się w ławce, ledwo chowałam nogi pod blatem. Szkolne krzesełko tylko odrobinę odstawało od podłogi.
Nawet nie wiem od czego zacząć,
bo po prostu jestem świeżo po przeczytaniu i nadal nie mogę się otrząsnąć.
Warto na początku zaznaczyć, że jest to powieść raczej dla dużo młodszych osób,
ale jednak bije na głowę książki napisane przez większość ,,poważnych” pisarzy.
Sto razy bardziej wolę takie historie niż fabuły przesycone brutalnością i
erotyzmem. Dlatego ubolewam, że nie miałam jeszcze okazji do przeczytania ,,Chłopca
zwanego gwiazdką”, ale na pewno nadrobię, ponieważ opowiada ona historię Ojca
Gwiazdki. Nieznajomość tej książki nie wpłynęła znacznie na zrozumienie przeze
mnie kolejnych części, więc można je czytać rozdzielnie, ale w całości tworzą
naprawdę fajną historię i warto zapoznać się ze wszystkimi.
Fabuła jest bardzo ciekawa,
urozmaicona i czytelnik nie ma czasu się nudzić. Początkowo dostajemy kilka
informacji, o tym jak zmieniło się życie Amelii, ale później autor dąży do
przedstawienia nam sytuacji, która doprowadziły do problemów z Bożym
Narodzeniem. W ogóle uważam, że autor miał świetny pomysł i idealnie potrafił
do przenieść na papier. Wykreował charakterne postacie, stworzył Elfi Jar,
który jest niesamowity i bajkowy. Jednocześnie jego bohaterowie mają w sobie
dużo ludzkich cech, reprezentują przeróżne postawy i nawet te negatywne są po
prostu fantastyczne, bo w końcu w każdej społeczności znajdą się czarne owce.
Ważną sprawą jest również szata
graficzna tej książki, bo jest niecodzienna. Okładka jest sztywna, solidna i
gruba, ale jej pierwotna grafika jest po prostu minimalistyczna. Całość jest
czerwona, a na dole znajdziemy tylko napis z tytułem, co trochę przypomina mi
,,Pana Tadeusza”. Jednak na tę okładkę jest nałożona nakładka z przepiękną
grafiką, bardzo kolorową, świąteczną, z brokatem i przedstawiającą bohaterów. W
środku znajdziemy również naprawdę całą masę przepięknych ilustracji, które
obrazują nam niektóre wydarzenia, urozmaicają treść i cieszą oko. Nie są one
kolorowe, ale jednak wykonane fajną techniką, więc zawierają wszystkie
niezbędne szczegóły i nie absorbują całej uwagi czytelnika.
Jeśli tylko zechcecie zobaczyć w kimś dobro, ono wróci, jaśniejąc, do was.
Sam styl pisania autora jest
bardzo lekki, przyjemny i po prostu prosty, dzięki czemu fabuła jest łatwa w
odbiorze. Jego opisy są krótkie, ale bardzo plastyczne, więc osoby z bujną
wyobraźnią będą w stanie zobaczyć wszystkie wydarzenia w swojej głowie.
Historia jest dość prosta, jednak nie nudzi, a wręcz przeciwnie. Ja musiałam
przeczytać tę książkę na jednym tchu, bo nie wyobrażałam sobie, że ją odłożę i
opóźnię poznanie finału.
Oczywiście książka kończy się
happy end’em, ale jakże mogło być inaczej? W końcu to książka o świętach –
czasie radości i nadziei, więc jej wydźwięk musi być optymistyczny. Jest to
naprawdę wartościowa powieść, bo pokazuje jak czuje się osoba wykluczona z
grupy tylko dlatego, że inaczej wygląda. W środku znajdziemy dużo radości,
trochę smutku, ale przede wszystkim – całą masę przygód.
,,Ojciec Gwiazdka i ja” to
rewelacyjna powieść, która zachwyci nie jednego młodego, ale też dużo starszego
czytelnika. Dla mnie to była uczta i szczerze mogę Wam ją polecić, bo dawno nie
czytałam nic tak fantastycznego. Fabuła okazała się ciekawa, pełna przygód i
akcji, a piękne grafiki idealnie ją dopełniły i urozmaiciły. Myślę, że powieści
Matta Haiga mogą być świetnym prezentem dla młodego książkoholika!
Ocena: 10/10
Za możliwość
przeczytania dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka
Patrycja Bomba
0 komentarze:
Publikowanie komentarza