![]() |
[źródło] |
Jeżeli
chodzi o powieści Katarzyny Bereniki Miszczuk, znam jedynie
"Szeptuchę" i kolejne jej części, o których blogosfera książkowa
rozpisuje się w wielu superlatywach. Autorka dobrze czuje się w klimacie
fantasy, a jej powieści tylko zyskują, jeżeli pozostawiają wiele wyobraźni
czytelnika. Dlatego kiedy na rynku pojawiła się "Obsesja", czyli
romans autorki z kryminałem, miałam duże wątpliwości, czy to może się udać. Nie
było źle, chociaż miałam tej powieści wiele do zarzucenia. I, jak zawsze, są
nadzieje na to, że w kolejnej odsłonie serii będzie lepiej. Recenzję
"Obsesji" możecie przeczytać >tutaj<. Teraz czas na
"Paranoję", czyli drugi tom serii "W lekarskim fartuchu".
W
tej opowieści powracają do nas bohaterowie znani z części pierwszej, jednak tym
razem pierwsze skrzypce gra Marek Zadrożny, lekarz medycyny sądowej, genialny w
swoim fachu. Dodatkowo zakochany w motocyklach, pięknych kobietach i w pełni
oddany swojej rodzinie, którą aktualnie stanowi jego charyzmatyczna bratanica, Marta.
W duecie z nim występuje komisarz Sebastian Pol, trochę bardziej stateczny,
choć wciąż nie do końca ułożony komisarz. Gdzieś w tle pojawia się również
znana z "Obsesji" Joanna Skoczek, która wciąż stara się ułożyć sobie
życie na nowo po niedawnych traumatycznych wydarzeniach i nie wszystko idzie
jej tak, jak powinno. Tym bardziej, że przeszłość w osobie byłego męża wciąż
nie daje jej spokoju.
"Całość nieforemnej paczuszki twórca przewiązał czerwoną
wstążeczką. Jednak wcale nie to przeraziło Sebastiana. Najbardziej
przestraszyło go to, że paczka przeciekała. Przeciekała na czerwono.
Sebastian
i Marek mają jednak dużo większy problem. Przyszło im zmierzyć się z serią
tajemniczych samobójstw w stolicy. Denaci nie mają ze sobą żadnych powiązać, bo
co wspólnego mogłaby mieć samotna starsza pani, sławna projektantka mody i
bezdomny? Jednak przy każdym z ciał znaleziono fragmenty czerwonej nici, która
przywodziła na myśl elementy związane z kabałą. Czy to właśnie łączy ofiary?
Krótko
i na temat: moim zdaniem Katarzyna Berenika Miszczuk kompletnie nie czuje
kryminałów czy thrillerów. Właściwie oprócz bohaterów, którzy w jakiś sposób
ratują całość, nie ma tutaj prawie nic interesującego. Marek Zadrożny swoją
charyzmą i poczuciem humoru ciągnie całość do przodu. Szczególnie w swoich
scenach z Sebastianem, kiedy wyraźnie widać łączącą ich więź i typową, szczerą
męską przyjaźń. Autorka także bardzo dobrze przedstawiła pełną niepewności i
walczącą z własnymi słabościami Joannę. To zdecydowanie najsilniejsze elementy
tej opowieści. Gorzej jest wtedy, kiedy doświadczony komisarz policji dostaje
pewne zależności podłożone niemal pod sam nos i uparcie twierdzi, że to nic
takiego. W dodatku najbardziej w "Paranoi" kuleje sama intryga, na
której opiera się większość fabuły.
"Oboje zasługiwali na szczęście i on nie może ich do niczego
zmuszać. Joasia sama powinna podjąć dobrą dla siebie decyzję. Miał tylko
nadzieję, że przy okazji nie złamie Markowi serca."
A
jeżeli chodzi o sam czarny charakter, to chyba jeden z tych najgorzej
wykreowanych w historii współczesnego polskiego kryminału: o nijakich
motywacjach i o dość ograniczonym umyśle, choć w całej opowieści kreowany jest
raczej na sprytnego. Plus finał opowieści, czyli ujawnienie tożsamości
mordercy... kompletnie bez emocji, pójście na całkowitą łatwiznę i
pozostawienie czytelnika z takim pełnym sceptycyzmu "aha". Nie
powiem, jako czytelnik poczułam się w tym momencie zlekceważona, bo zamiast
pełnego niedowierzania finału otrzymałam jego żałosną namiastkę, która służyła
chyba tylko i wyłącznie temu, żeby w tym momencie skończyć wątek, bo książka
zrobiła się przydługa. W "Obsesji" to zostało rozegrane dużo lepiej,
dlatego tym bardziej boli, że dobrze zapowiadającą się serię z siłą małej bomby
zniszczyła ta sławna "klątwa drugiego tomu". Całość nie wzbudza
emocji, czytelnik właściwie na samym początku doskonale wie, kto jest winny i
to właśnie jest niestety wyznacznikiem czy intryga ma szansę zadziałać. Z bólem
serca to piszę, ale wydaje mi się, że autorka powinna zostać w tym klimacie, w
których czuje się najsilniejsza. Bo to zdecydowanie widać. Jeżeli nie chcecie
popsuć sobie dobrego wrażenia, jakie mieliście po "Obsesji", nie
sięgajcie po "Paranoję". Chyba że jesteście fanami autorki, wtedy
przekonajcie się na własne oczy, czy całość przypadnie wam do gustu. Dla mnie -
smutna historia zmarnowanego potencjału z całkiem sensownymi bohaterami. Ale
oni nie wystarczą, niestety.
Ocena: 4/10
Za możliwość przeczytania książki dziękuję:
~Monika Majorke
Mam to samo zdanie na temat finału :(. Totalna porażka, strona ma ponad 400 stron, a rozwiązanie zagadki pojawia się znikąd i zajmuje ze 4 strony, po czym jest olane na rzecz romansu :D. "Obsesja" bardzo mi się podobała. Może rzeczywiście była średnia, jak piszesz, ale czytałam ją jeszcze zanim zaczęłam sama recenzować. Odkąd sama się tym zajmuję to niemal w każdej książce widzę wady, tak było z "Paranoją". Oby trzeci tom był lepszy, bo moja ulubiona autorka przestanie nią być...
OdpowiedzUsuń