To moje pierwsze spotkanie z uroczym
słonikiem o imieniu Pomelo, ale po lekturze tej części bardzo
chętnie sięgnę po
pozostałe. Nie ukrywam, że skusiłam się na tę pozycję po ujrzeniu okładki.
Ilustracja, choć na pewno lekko dziwna, mocno przykuła moją uwagę, a gdy tylko
dojrzałam nazwisko autora rysunków, od razu wiedziałam, że muszę chociażby ją
obejrzeć. Mowa tu o Benjaminie Chaudzie, artyście odpowiedzialnego m.in. ze
znanych mi dwóch pozycji dla dzieci, z resztą również jego autorstwa, o
Skarpetce. (Recenzje: „Feralne urodziny ze Skarpetką” KLIK!, „Żegnaj,
Skarpetko!” KLIK!).
![]() |
źródło |
„Pomelo rośnie” jest pozycją dla małych
czytelników (myślę, że wiek przedszkolny będzie idealny), którzy będą
towarzyszyć słonikowi w jego obserwacjach i obawach związanych z dorastaniem.
Pomelo dowie się, co to znaczy tak naprawdę dorastać, będzie zadawać sobie
wiele pytań, porównywać, martwić się, cieszyć i wyczekiwać przygody. Książka
jest niezwykle sympatyczna, dodająca otuchy oraz pięknie ilustrowana na
zaskakująco dużym formacie (A4). Barwna historia stanowi sama w sobie wspaniały
przykład radzenia z „nowiną”, jaką jest rośnięcie, ale też daje pretekst do
rozmowy z rodzicem o zmianach w naszym ciele, czy też postrzeganiu różnych
spraw z nowej, czasem niepokojącej perspektywy.
Każda strona jest czystą przyjemnością,
tekstu jest niewiele, jednakże to jedna z zalet tej pozycji, gdzie treść
wspaniale komponuje się z rysunkami, przekazując mnóstwo, momentami pomieszanych
emocji. Pytania zadawane przez słonika są trafne, uderzają idealnie mym zdaniem
w może nie największe lęki, ale w szereg podstawowych obaw z jakimi mierzą się
nasi milusińscy, gdy zaczynają zauważać pewne zmiany w swym życiu. Bajka ta
pokazuje wszystko z ciekawej, optymistycznej strony, pozwala z uśmiechem
podejść do zmian, zachęca, by dać szansę rzeczom, które kiedyś nas odrzucały,
albo do zwykłego poznawania czegoś nowego.
Słonik przechodzi przez szereg zmiennych
emocji, najpierw jest zaskoczony, dokonuje własnych obserwacji i porównań, po
zweryfikowaniu swych wniosków staje się niezwykle szczęśliwy, co jest jego siła
napędową do podejmowania wyzwań. Pomelo czuje, że więcej potrafi, rozumie, jak
i też chce więcej robić. Słonik jest jednak jeszcze w tym rozbrajającym wieku,
gdy mniejsze dzieci zaczynają go denerwować, a dorośli są niestety wciąż
odpychający.
Pomelo obawia się wielu rzeczy, czy
urośnie z każdej strony tak samo, a gdy to już się stanie, to czy się zmieni,
czy całe to rośnięcie może się wymknąć mu spod kontroli i czy da się
przesadzić? Zastanawia się, czy wszyscy rosną w tym samym tempie i czy będzie
musiał przestać się w końcu wygłupiać, czy gdy dorośnie będzie musiał robić
rzeczy, na które nie ma ochoty, czy też będzie mógł robić co tylko zechce? W
tych wszystkich chwilach refleksji słonik zauważa też, że powoli zapomina, jak
to było być bardzo malutkim dzieckiem i zastanawia się, czy czegoś nie traci.
Wszelkie rozważania, choć ujęte są w
proste słowa, to jednak potrafią skłonić nawet dorosłego do refleksji,
zaskoczyło mnie to, jak pięknie wszystko zostało przemyślane. Osobiście
dostałam już kolejnego pstryczka w nos, że dzieci tak zatrważająco szybko
dorastają, tak wiele zachodzi u nich zmian, że jeśli nie będziemy wystarczająco
uważni, to wiele chwil nam umknie już bezpowrotnie. Bo nie wiadomo kiedy, one
będą już gotowe „(…) czasem mówić „do widzenia”. I słyszeć, jak inni mówią „do
widzenia”.”
Szczerze polecam zaprzyjaźnić się z
sympatycznym Pomelo, u mnie w domu zostaje na półce i czeka, aż córka
wystarczająco urośnie, by zapoznać się z jego przygodami. Do tego czasu mam
nadzieję uzupełnić naszą biblioteczkę o pozostałe tytuły w tak wyśmienitym
wydaniu. Po cichu liczę, że się nie zawiodę.
Ocena 10/10
Za możliwość przeczytania dziękuję
Wydawnictwu Zakamarki
Ula Wasilewska
0 komentarze:
Publikowanie komentarza