![]() |
[źródło] |
Uwielbiam poradniki. Różne, różniste, mówiące o tym jak
lepiej zorganizować sobie życie, lepiej jeść czy pracować wydajniej. Ten
poradnik jest inny niż dotychczasowe, bo on zachęca nas do tego, aby… zwolnić.
Żyjąc w ciągłym pędzie, starając się o kolejne nowe
przedmioty i osiągnięcia, słysząc co chwilę o efektywności, produktywności,
szukając nowych bodźców, aby w życiu było ciekawiej bardzo często zapominamy po
prostu żyć. Cieszyć się z drobnych chwil, znaleźć wewnętrzny spokój i na chwilę
zwolnić. Chcemy mieć więcej i żyć lepiej, ale czy naprawdę mieć znaczy być?
„Jak stwierdził amerykański aktor Wil Rogers: kupujemy rzeczy, na które nas nie stać, żeby zaimponować ludziom, których nie lubimy. I to codziennie.”
„Jak stwierdził amerykański aktor Wil Rogers: kupujemy rzeczy, na które nas nie stać, żeby zaimponować ludziom, których nie lubimy. I to codziennie.”
Autorka dzieli się z nami swoimi przeżyciami, o tym, co ten pęd
życia i gonitwa za bycia lepszym niż sąsiad z nią zrobiła – doprowadziła do
depresji i życia pozbawionego radości. Wieczne porównywanie się do innych i
wyznaczenie sobie posiadanie jako wyznacznik statusu społecznego sprawiło, że
nie spełniała się jako matka, żona, pracownik, a nawet jako kobieta. Nie kryje
się z tym, tylko otwarcie opowiada o swoich błędach, które nadal zdarza się jej
popełniać. Dzięki książce jaką napotkała przypadkiem podczas wyjazdu z rodziną
na święta Bożego Narodzenia zaczęła zadawać sobie pytania i proste zadania. Te właśnie
sprawiły, że zdała sobie sprawę, że w całym tym pędzie skupia się na
niewłaściwych priorytetach.
To przyczyniło się do tego, że kolejne dwa lata życia
autorka zaczęła zmieniać swoje podejście do świata czy rodziny, zapytała siebie
(i później zapyta Ciebie, czytelniku) co jest dla Ciebie naprawdę ważne. I
zdała sobie sprawę, jak w niewielkim stopniu się tym zajmowała. Przemieniła
swoje podejście do życia i w tej książce również zaprasza Ciebie do tego.
Brooke stawia na minimalizm oraz na świadome posiadanie. Lecz
nie mówi do Ciebie – wyrzuć wszystkie rzeczy z domu, obrazy, materiały,
pamiątki, żyj jak mnich. Nie każe wprowadzać rewolucje, bo sama wspomina o tym,
jak przy takiej po prostu poległa. Mówi o świadomym decydowaniu czy posiadanie
danej rzeczy jest potrzebna i sprawia radość na dłużej niż 5 minut.
„Mieliśmy też kilka ulubionych obrazów i czuliśmy że powinny one jednak zdobić nasze pokoje, i tak w końcu niektóre z nich wróciły na miejsce. Różnica była taka, że nie umieściliśmy ich tam, myśląc, że tak trzeba albo że dziwnie byłoby tego nie zrobić. Zawisnęły na ścianach, bo chcieliśmy, żeby tam były – stanowiły część naszego wymarzonego domu, a nie domu, jaki powinniśmy mieć.”
W pierwszej części poradnikowej autorka opowiada nam o
posiadaniu rzeczy i ich gromadzeniu. Oraz co z tym wszystkim zrobić, aby dzięki
oczyszczeniu domu oczyścić własny umysł. Oczywiście nie da się wszystkiego
zrobić za jednym podejściem, więc mamy kilka podpowiedzi dotyczących pewnych
minietapów, małych osiągnięć, które pozwolą nam efektywniej dojść do sukcesu. W
końcu słonia nie da się zjeść w całości – trzeba spróbować zjeść go w
kawałeczkach.
„Poczucie lekkości, które towarzyszy pozbywaniu się rzeczy, często jest najlepszą zachętą.”

Poza instruktarzem pojawiają się rysunki, listy przyjemne
dla oka oraz ciekawe podpowiedzi, jak poradzić sobie z wieloma przeszkodami lub
jak lepiej uporządkować sobie nasze działania. Przyjemne dla oka oraz znacznie ułatwia
zapamiętanie.
Choć dużą część książki zajmuje obszar o konsumpcjonizmie,
tak znajdziemy jeszcze pełno innych ważnych rzeczy, które mają nam pomóc
zwolnić tempo i zauważyć, co jest naprawdę istotne w życiu. Autorka zachęca nas
do bycia uważnym oraz podkreśla, że szczęście to nie jest stan stały, lecz
umiejętność znajdowania małych radości w codziennym życiu. Odpuszczeniu sobie
bycia idealnym, a pozwolenie na przeciętność, która po prostu daje ulgę. Mówi
wprost – wyłącz komórkę, pobaw się z dziećmi, bądź wdzięczna tu i teraz. Nie
kiedyś, nie wtedy, gdy coś zdobędziesz, kupisz, załatwisz. Lubimy myśleć, że
będąc zabieganym i zajętym faktycznie robimy wszystko dobrze. A to błąd.
Perfekcjonizm nas zadręcza od środka.
„Przestań próbować robić wszystko perfekcyjnie i zaakceptuj chwiejną równowagę.”
Książka bardzo mi się podoba. Estetycznie jest ładnie
zrobiona, rysunki i zdjęcia pomagają przy chłonięciu wszystkich informacji, a
treść czyta się lekko i przyjemnie. Uderzający jest uniwersalizm tej książki,
ale również to, jak wieloma emocjami dzieli się z nami sama autorka. Ta
szczerość jest prawdziwa i mocno to doceniam. Myślę, że takich poradników jest
potrzebnych więcej, bo często gubimy się w dzisiejszym świecie zapominając o
tym, co naprawdę jest ważne. Mnie również dotknęło kilka zwierzeń i z
przyjemnością podzieliłam się tą książką z bliskimi, po to, aby oni też
potrafili znaleźć szczęście każdego dnia. Polecam z całego serca.
Moja ocena 10/10
Dziękuję Wydawnictwu Literackie
za udostępnienie egzemplarza.
Emilia Pieńko
0 komentarze:
Publikowanie komentarza