![]() |
[źródło] |
Temat
sztucznej inteligencji wiąże się współcześnie zarówno z marzeniami, które
okazują się być na wyciągnięcie ręki, ale także z licznymi kontrowersjami.
Androidy są również nieodłącznym elementem zarówno w filmach, jak i w
książkach, bo kto nie kojarzy "Czy androidy marzą o elektrycznych
owcach"? Dodajmy do tego jedną z najlepszych współczesnych polskich
pisarek siedzących w gatunku i mamy fenomenalną serię, aktualnie wznawianą,
którą rozpoczęły fenomenalne "Łzy Mai", której to książki recenzję
możecie przeczytać >tutaj<.
Miasto
pogrążone jest w chaosie. W świecie, w którym ludzie są w stanie niemal
osiągnąć nieśmiertelność za pomocą elektronicznych implantów, a pomiędzy nimi
chodzą androidy niemal nie różniące się wizualnie od ludzi, władza staje się
czymś bezcennym. Maszyny oprócz tego, że są niesamowicie pomocnym elementem
życia ludzi, są także bezlitosnymi narzędziami w rękach śmierci i tylko
sprawowanie nad nimi stu procentowej kontroli może zapewnić społeczeństwu
bezpieczeństwo. Jednak pojawiła się reinforsyna, która może dać androidom
własne zdanie, możliwość odczuwania ludzkich emocji i umiejętność samodzielnego
podejmowania decyzji. Kiedy tylko ludzie zorientowali się, co właściwie
wypłynęło na ulicę, szybko wycofali się ze swojej decyzji. Jednak zbrojny bunt
okazał się tylko kwestią czasu. Wszystkie syntetyki, które miały kontakt z
nielegalnym specyfikiem czeka eksterminacja. A wśród tego wszystkiego znajduje
się Maya, która mimo że odmówiła reinforsyny, jest w stanie kłamać. Myśleć.
Mieć świadomość tego, co właściwie robi.
"Przychodzi mi na myśl, że pod nieobecność człowieka replikant
jest jak lustro, w którym nikt się nie przegląda. Płaski, pusty i zimny w
środku."
I
tak Maya staje się bierną uczestniczką buntu. Za wszelką cenę stara się nie
wyróżnić, uniknąć tego, co niewątpliwie nastąpiłoby, gdyby jej najbliżsi
współpracownicy poznali prawdę. Jednocześnie Maya walczy sama ze sobą, by
zachować w sobie lojalność dla najbliższego sobie człowieka. Jednego z
niewielu, który zaoferował jej nie tylko chłodną współpracę, ale także coś na
kształt swego rodzaju braterstwa obarczonego wielkim zaufaniem. Czy ta samotna
bitwa, którą musi stoczyć nie tylko ze sobą, ale także z coraz większą liczbą
przeciwników, ma szansę na pomyślny koniec? I czy pozorne podporządkowywanie
się rozkazom nie doprowadzi przez przypadek do tragicznego końca w mieście
pogrążonym w szaleńczej walce do ostatniej kropli krwi?
"Miasto płonie. Mokre od deszczu ulice odbijają blask żywiołu i
jaskrawych neonów. Miasto krzyczy. Wrzawa walczących brzmi z daleka jak rój
wściekłych pszczół, a huk strzałów i eksplozji zdaje się odbijać od nieba
niczym od pustej, metalowej misy. Miasto płacze. Ulewa spłukuje z bruku krew,
sadzę i rozlaną benzynę, obmywa nieruchome ciała, porzuconą broń, kawałki
szkła."
Czytając
"Spektrum", kontynuację fenomenalnych "Łez Mai" miałam
wrażenie, że mam do czynienia z czymś wyjątkowym. To historia, która pod
płaszczem wciągającej fantastyki ma do zaoferowania dużo więcej pod względem
chociażby psychologii postaci, i to zarówno głównych, jak i pobocznych.
Dodatkowo autorka wrzuca ich do rzeczywistości zbyt trudnej, by życie w niej
było łatwe i spokojne. Historię obserwujemy z perspektywy Mai i przez to, jak
wielki ma ona przed sobą dylemat, lecz jednocześnie stara się rozpracować, jak
w danej sytuacji zachowałby się człowiek, po cichu kibicujemy jej w tej trudnej
bitwie, lecz jednocześnie czekamy na zwrot akcji, który wybuchnie jak bomba. Bo
mimo wszystko, cały czas nie do końca jestem pewna tej bohaterki.
![]() |
[źródło] |
Oprócz
tego, w jak dopracowany sposób autorka opisywała pracę umysłu Mai, mamy tutaj
także do czynienia z zaskakująco odważnym i perfekcyjnie przedstawionym
spojrzeniem na otaczającą Mayę rzeczywistość. To władza, która siłą próbuję
opanować sytuację, jednocześnie panikując ze strachu przed tym, co może ją
spotkać. To stworzenia, które wpadają w opętańczy wręcz szał, ale przecież
pragną tylko wolności, prawda? Czy może... zemsty? W takim świecie trudno jest
o zaufanie i nadzieję na lepsze jutro, co autorka opisała w sposób boleśnie
realny.
Przyznam
szczerze, to była dla mnie trudna lektura, bo nie brakuje tutaj ciężkich
fragmentów. Naprawdę niełatwo mi było wkręcić się w tą opanowaną przez
technologię rzeczywistość, ale ostatecznie oceniam "Spektrum" wysoko
ze względu na to, że jest to powieść pełna zaskakujących i mocnych momentów,
które mimo że dzieją się w fikcyjnym, trudnym do wyobrażenia świecie, mają w
sobie zaskakująco dużo realizmu.
Ocena: 8/10
Za możliwość przeczytania książki dziękuję:
~Monika Majorke
[Sense of Reading]
Jak na SF to akurat "Spektrum" wypada lekko. ;P
OdpowiedzUsuń