
"- Tu piszą: "symbol całego pokolenia". a dalej: "głos całego pokolenia". A niżej: "ojciec całego pokolenia".Ale stulatek to nie jedyny bohater tej powieści. Obok niego autor zdecydowanie i wyraźnie kreśli postać człowieka młodego, potomka Nemsio I, i jego imiennika, spłodzonego przez artystę w jesieni życia. Uwadze naszej nie ujdzie też „bohater” ukryty w tle tego ludzkiego żywota, a któremu nie można odmówić znaczenia w tej historii. To dwudziestowieczna Europa, która jest fundamentem rozgrywających się na jej tle losów i dylematów człowieka.
- Tylko jednego? Tych pokoleń to będzie co najmniej sześć! Jestem potomkiem wampira, dzieckiem kanibala".
Kimże jest, zatem Nemesio? To wielki artysta, który malować zaczął w wieku dwóch lat. W wieku dwunastu rysował już doskonale. Człowiek o niespokojnej duszy. Urodził się u schyłku XIX wieku, by odejść z tego świata z końcem kolejnego. Przeżył swoje 100 lat, pełniąc najróżniejsze role, doświadczając rzeczy, które serwował mu cały XX wiek. Niedane mu było jedynie stać się ojcem, którego nie wyrzekłby się własny syn. Nie nauczyły go tego ani szalone lata dwudzieste, spędzone w weimarskim Berlinie, ani dwie wojny, w których walczył, ani ekscentryczny tryb życia w świecie pełnym artystów, ani włoski komunizm, ni ludzie będący u jego boku. Z życia za to czerpał garściami, kochał, miłował, doświadczał, aż przyszedł kres jego.
Nemo młodszy „spłodzony ze starej spermy” to
człowiek zwyczajnie przeciętny, może nawet przegrany. Stróż w muzeum i
samotnik. W obliczu choroby ojca decyduje się na spotkanie z nim. Jego wizyta w
szpitalu zmienia wszystko. Od teraz doświadcza życia swojego ojca na własnej
skórze, rzeczy niezwykłych. Każdej nocy wybiera się, bowiem w podróż do czasów
swego przodka. Przeżywa wszystko to, co wydarzyło się w życiu jego ojca w postaci
siebie samego. Ta przygoda jest dla niego tak samo dręcząca, jak i fascynująca,
nieprzewidywalna. W ten sposób poznaje nie tylko historię ojca - artysty,
ale przyżywa ją wespół z nim. Jest jeszcze biografia, którą niegdyś stary
Nemesio napisał, choć ta okazuje się białym krukiem – nadzwyczaj trudnym do
zdobycia.
"Rzeczywistość mieszała się ze snem. Znajdował się między młotem absurdalnego zaklęcia czasoprzestrzennego a kowadłem hospitalizacji w klinice psychiatrycznej".
Mam
nieodparte wrażenie, że znacznie istotniejsze, lub tak samo ważne są
obok historii bohaterów – subtelnie przekazywane, ukryte w głębi treści –
myśli autora o istocie życia człowieka, jego korzeniach, sile
rodzinnych więzi, pamięci i wybaczeniu, przemianie i zrozumieniu siebie i swego bliźniego. To sprawia, że książka ma w sobie realny potencjał
pobudzania czytelnika do refleksji.
Jednocześnie jest to nadzwyczaj sprawnie napisana
powieść. Pełna dramaturgii, a zarazem komizmu. Bogata w wewnętrzne
monologi bohaterów, teatralne sceny i brawurowe wręcz dialogi. Utwór sam
w sobie jest ponadto napisany bardzo barwnym i żywym językiem.
Oryginalność stylu sprawia, że książka mimo braku wartkiej akcji, czy
zaskakujących zwrotów ma w sobie niebywałą energię. Naprawdę nie sposób
się przy niej nudzić.
"- Nemesio, jeśli zaczniesz jako futurysta, to nie wiadomo, gdzie skończysz.
- Proszę!
- Nie sądzę, żeby twój ojciec...
- Błagam!
- Ale o co w tym chodzi?
- O symultaniczność!
- He?
- Aeropoezję!
- Że jak?
- Saturnalia!
- Ale co?
- Elektrycyzm!
- Co proszę? "
Bogactwo środków językowych nie tyle zaskakuje,
ile wręcz fascynuje. Jest jednocześnie zabawą, jak i intelektualnym
wyzwaniem. Może się to oczywiście wiązać z pewną trudnością w odbiorze
tekstu (małych jego fragmentów, zdań lub pojedynczych wyrazów), w niczym
jednak nie przeszkadza w zrozumieniu fabuły. „Sto żywotów Nemesia Vitiego” to powieść, która rozbudza zmysły, stawia wyzwania, bawi, a jednocześnie uczy pokory.
Intrygująca recenzja :)
OdpowiedzUsuńSkoro ocena jest tak wysoka, to zapisuje tytuł!
OdpowiedzUsuń