
Thriller to gatunek, który pokochałam
stosunkowo niedawno. Od zawsze wybierałam raczej powieści zawierające
przynajmniej odrobinę magii, jednak ostatnio coraz częściej sięgam po coś
innego niż fantastyka. Tym razem wybór padł na „Zaginionych” autorstwa Patricii
Gibney. Wokół tego tytułu swojego czasu było mnóstwo szumu i postanowiłam
sprawdzić, czy owa powieść na niego zasługuję. Jakie są moje odczucia co do
niej?
Pewnego dnia w katedrze zostaje
odnalezione ciało kobiety, a jakiś czas później mężczyzny, wiszące na drzewie
przed jego domem. Pozornie niezwiązane ze sobą sprawy mają jednak wspólny
mianownik. Oboje denaci mają na nogach charakterystyczny, nieudolnie wykonany
tatuaż. Nie ma więc wątpliwości, że ofiary coś ze sobą łączy. Tylko co?
Odpowiedź na to pytanie postanawia odnaleźć inspektor Lottie Parker. Trop prowadzi
ją do Domu św. Angelii – przytułku dla dzieci. Od tej pory dla Lottie sprawa
nabiera osobistego charakteru. Inspektor doskonale zna bowiem to miejsce, gdyż
łączy się z nim mroczna przeszłość rodziny Parker. W międzyczasie znika dwoje
nastolatków, a kobieta zaczyna obawiać się o życie własnych dzieci. Jaki
związek obecne zbrodnie mają z tymi, których dokonano dziesięciolecia temu? Co
z tym wszystkim ma wspólnego rodzina pani inspektor? Czy jej bliscy są narażeni
na niebezpieczeństwo?
Kreacja bohaterów to coś, na co zawsze
zwracam uwagę w książce. Tutaj jest ona średnia, gdyż autorka rozpisała się
jedynie na temat głównej bohaterki. Czytelnik staje się więc obserwatorem życia
kobiety po czterdziestce z trójką dzieci, która próbuje nie tylko być dobrą
matką, ale także zastąpić swoim pociechą ojca. Dodatkowo jeszcze jej praca
wymaga od niej wiele czasu i poświęcenia, więc nie łatwo pogodzić ją z samotnym
wychowywaniem dzieci. Parker robi jednak wszystko co w jej mocy, by podołać
zadaniom, jakie stawiło przed nią życie. To silna kobieta, bardzo inteligentna
i błyskotliwa. Los doświadczył ją na wiele sposobów, jednak ona zawsze znajduje
w sobie siłę, by iść dalej. To naprawdę ciekawa postać, do której czytelnik od
pierwszych stron nie tylko pała sympatią ale i szacunkiem czy nawet uznaniem.
Niestety nie wszyscy bohaterowie są tak dobrze przedstawieni. Reszta dostaje
ograniczoną przestrzeń w fabule, przez co wiemy o nich absolutne minimum.
Troszeczkę mnie to zawiodło, ale nie zraziłam się przez to do całości.
Najważniejsze, że postać głównej bohaterki nie została potraktowana po
macoszemu.
Sama historia opisana jest dość
ciekawie, jednak nie ma tu niczego, co sprawiałoby, że ta powieść mnie
oczarowała. Akcja jest dość dynamiczna, w związku z czym nie ma co narzekać na
to, że wiało nudą. Zarys fabuły nie należy do tych oklepanych. Niemniej w
thrillerach uwielbiam elementy zaskoczenia i wszelakie konstrukcje, które
utrzymują aurę tajemniczości podczas czytania. Tutaj niestety nie ma tak
zwanego efektu „WOW”, przez co „Zaginieni” nie staną się książką, która
zapamiętam na bardzo długo. Jest to raczej powieść na jeden dwa wieczory dla
fanów kryminałów lub lekkich thrillerów.
„Zaginieni” nie są złą lekturą, wręcz
przeciwnie – zostali dobrze i ciekawie napisani. Niestety zabrakło tu tego
czegoś, co wyróżniłoby tę pozycję z szeregu mnóstwa innych podobnych. Niemniej
nie żałuję czasu, jaki poświęciłam tej powieści i myślę, że mogę ją polecić tym
mniej wymagającym czytelnikom ode mnie,
OCENA: 8/10
Za możliwość przeczytania książki
dziękuję Wydawnictwu Niezwykłe.
Sara
Chrzanowska
Biblioteka
Feniksa
Czytałam ten tytuł już jakiś czas temu i teraz... po prostu niewiele z książki pamiętam. Jasne, nie była zła, ale generalnie nie została mi na dłużej w pamięci.
OdpowiedzUsuń