![]() |
[źródło] |
Nie
wiem czy Wy również odnieśliście wrażenie, że ostatnio coraz
trudniej znaleźć porządny horror. Twórcy wykorzystali już chyba
wszystkie możliwe pomysły od psychopatycznych morderców z maską
na twarzy począwszy, po demony które czają się w najciemniejszych
odmętach umysłu. W związku z tym, najnowsze produkcje powielają
oklepane schematy, czym zrażają do siebie miłośników tego
gatunku.
Dziedzictwo.
Hereditary zapowiadało się jednak inaczej. Krótki zwiastun
wystarczył by rozbudzić moją ciekawość i nadzieje na coś więcej
niż 90 min nieustających jumpscarów. Jednak na to co Ari Aster
zaprezentował widowni, zdecydowanie nie byłam przygotowana.
Zapraszam Was na recenzję Dziedzictwo. Hereditary w reżyserii
Ari Astera, chyba mogę powiedzieć, że jednego z najbardziej
pokręconych i chorych horrorów jakie ostatnio oglądałam.
Śmierć
matki nie była dla Annie (Toni Collette) wielką stratą. Kobiety od
lat nie utrzymywały bliskich kontaktów, a ich relacja była
niezwykle toksyczna. Nie mniej, kobietę dręczy myśl, że nie
potraf uronić łzy nad własną matką. Jednak niedługo po
pogrzebie, w wypadku spowodowanym przez Petera (Alex Wolff), syna
Annie i Steva, ginie ich córka Charlie (Milly Shapiro). Ten cios to
za dużo dla kobiety, dla której córeczka była całym światem.
Annie nie potrafi powrócić do normalności, ani wybaczyć synowi,
że zabił siostrę. Wszystko zmienia się z chwilą, gdy podczas
spotkania grupy wsparcia Annie spotyka Joan (Ann Dowd), kobietę
która w wypadku również straciła najbliższych. Joan uczy Annie
jak odprawić rytuał spirytystyczny, który wywoła ducha Charlie.
Od tej chwili domowników zaczynają nękać niewyjaśnione zjawiska
paranormalne.
Jeżeli
miałabym krótko podsumować cały film, powiedziałabym że był on
chory, pokręcony i bardzo niepokojący. Z pozoru zaczyna się
zwyczajnie - normalna rodzina z normalnymi problemami, żegnająca
seniorkę rodu w jej ostatniej podróży. Jednak im dłużej
przyglądamy się rodzinie, tym bardziej dostrzegamy między nimi
dziwne napięcie. Niewypowiedziane żale, które kumulują się w
domownikach, czekające na iskrę do wybuchu. A taką iskrą jest
śmierć Charlie. Później wszystko już przebiega lawinowo do
przerażającego końca.
![]() |
[źródło] |
Jednak
przede wszystkim Dziedzictwo to opowieść o stracie. O
niemożliwości pogodzenia się z tragiczną śmiercią ukochanego
dziecka. To również historia o miłości i nienawiści. O relacji
rodzic – dziecko, gdy te jest odpowiedzialne za śmierć innego
członka rodziny. Toni Collette i Alex Wolff poradzili sobie z tą
sytuacją naprawdę doskonale. Właściwie do samego końca nie było
wiadomo, kto jest tu tak naprawdę winny i czy matka z synem w końcu
dojdą do porozumienia czy rzucą się sobie do gardeł.
Duże
słowa uznania należą się ekipie i osobom odpowiedzialnym za dobór
aktorów. Toni Collette idealnie zagrała zrozpaczoną matkę,
podobnie jak Alex Wolff i Milly Shapiro odgrywający rolę jej
dzieci. I chociaż tej ostatniej w filmie nie zobaczymy zbyt długo,
to jej „duch” jest ciągle obecny w życiu domowników. Dodatkowo
wrażenie niepokoju potęguje dosyć mocno charakterystyczna twarz
dziewczynki. Milly Shapiro wielokrotnie wspominała, że choruje na
dysplazję obojczykowo-czaszkową, która objawia się drobnymi
mutacjami jak np. szeroko rozmieszczonymi oczami, charakterystycznym
kształtem ust i mocno uwydatnionymi guzami czołowymi. I chociaż
choroba z pewnością nie ułatwiała nastolatce życia, przekuła ją
na zaletę, dzięki której postać Charlie idealnie wpisuje się w
klimat Dziedzictwa.
![]() |
[źródło] |
Najważniejsze
pytanie jakie zadają sobie miłośnicy horroru to: Czy straszy?
Straszy, ale nie w klasycznym tego słowa znaczeniu. Współcześni
twórczy przyzwyczaili Nas, że film aby określić mianem
strasznego, musi zawierać tak dużą ilość jumpscarów jak to
tylko możliwe. W dziele Asi Astera nie ma ich natomiast zbyt dużo.
Reżyser operuje głównie grą światła i cieni, domysłami i
wyobraźnią odbiorcy. Bardzo podobają mi się te szerokie ujęcia,
w których na pierwszym planie widzimy głównego bohatera, a na
drugim to co ukryte jest w mroku, co obserwuje i przygotowuje się do
ataku. Teoretycznie taki plan uniemożliwia zaskoczenie odbiorcy,
jednak buduje on napięcie, czego w współczesnych horrorach
zdecydowanie brakuje.
Dziedzictwo.
Hereditary to z pewnością horror inny niż wszystkie. Reżyser
buduje napięcie powoli, ale systematycznie i nim się obejrzymy całe
otoczenie aż od niego iskrzy chcąc się uwolnić. I chociaż
końcówka jest delikatnie mówiąc dziwna, film jak najbardziej
uważam za udany i serdecznie polecam wszystkim fanom tego gatunku.
Ocena 7,5/10
Za film serdecznie dziękuję Monolith Films!
Anna Pawłowska
genialny film. dawno tak dobrej produkcji nie widzialam.
OdpowiedzUsuń