Powieść "Jeźdzcy" autorstwa
Jilly Cooper, weszła na nasz rynek z dość kontrowersyjną
okładką. W internecie szumiało, niektórzy czekali na tę powieść
inni skreślili ją na na samym początku. Nie jest to książka,
która pojawiła się na świecie w ostatnich latach, to światowy
bestseller liczący już ponad 30 lat. Doczekał się również
ekranizacji w roku 1993. Kroniki Rutshire pozwoliły wybić się
autorce i stały się najbardziej rozpoznawalną serią spod jej
pióra. Ale czy zadanie „Gorący i pełny humoru romans w świecie
wyższych sfer” pasuje do niej idealnie?
Ustawiona na tle angielskiej wsi Cotswolds, fabuła powieści podąża
za grupką głodnych pieniędzy gwiazd skoków przez przeszkody. Jake
Lovell jest znakomitym jeźdźcem, desperacko szukającym zemsty za
lata prześladowań z rąk czarującego, ale brutalnego arystokraty
Ruperta Campbell-Blacka. Z pomocą swojej bogatej debiutanckiej żony,
Tory Maxwell, jest on w stanie ustawić własne podwórko i zaczyna
budować reputację na torach skoków przez przeszkody. Tymczasem
Rupert jest zadowolony z życia w stylu jet-set z najlepszym
przyjacielem Billym Lloyd-Foxe, a także z szeregiem pięknych kobiet,
koni i psów. Spotkanie z jego piękną żoną, Helen Macaulay, nie
robi nic, aby ograniczyć jego rozwiązłość, a ostatecznie wraca
do życia na imprezach, alkoholu i swobodnym seksie. Kiedy Jake i
Rupert spotykają się ponownie po raz pierwszy od szkoły, stare
rywalizacje budzą się, gdy walczą o to, aby udowodnić, kto jest
lepszym jeźdźcem i, co najważniejsze, lepszym kochankiem. Po
drodze Cooper rzuca okiem na życie tej zgranej społeczności
czołowych jeźdźców, ich koni, stajennych i rodzin. Widzimy
najwyższe i najniższe poziomy życia w świecie jeździeckim, ale
kto ostatecznie wyjdzie na wierzch w ostatecznej rozgrywce podczas
Olimpiady w Los Angeles?
"Powiedziałem mu, że Jake Lovell nie umiałby zrobić skoku na burdel"
Każdy most w" Jeźdzcach" prowadzi z
powrotem do Campbell-Blacka. Mimo, że zaklinacz koni, Jake Lovell, z
ciążącą na nim cygańską spuścizną, ma być bohaterem
powieści, to rytm, makiawelizm i arystokratyczny Rupert, kradnie światło i laury swoim "greckim nosem, wysokimi kośćmi
policzkowymi i długimi, denimowo-niebieskimi oczami". Serce nie
ma szans z takimi nieostrożnymi liniami, pomimo iż jest on zimnym i
brutalnym draniem. Szczególnie podobał mi się Billy, najlepszy
przyjaciel Ruperta, który wyrasta od bycia współzawodnikiem Jake'a
do przyzwoitego faceta i jednego z lepszych skoczków. Jest także
jedyną osobą, która od czasu do czasu może kontrolować
Cambella. Powieść powiada ponad 800 stron, które ociekają aż
czytankową obyczajówką. Nie napotkacie tutaj gorącego romansu –
jeśli liczymy tłumne rzucanie majtek pod nogi naszego arystokraty,
a humoru na tak zatrważającą ilość stron jest raczej
niewiele.
Podziwiam panią Cooper za porządny re-search i zebranie ogromnej ilości wiedzy, przedstawiła bardzo zamknięte środowisko jeździeckie, oddała bardzo dobrze klimat angielskiego hrabstwa i arystokracji. W powieści istnieje masa pobocznych postaci i wątków, które jednak bardzo mocno wpływają na fabule, więc czasami potrzeba było ołówka i kartki by to wszystko uporządkować. Pomimo tego książka jest tak uwodzicielska w swoich meandrach, że czasami nie pozwalała się od siebie oderwać. Musze przyznać, że zwierzęta również są tutaj pociągającymi postaciami, z zapartym tchem czytamy o wypadkach, chorobach czy sukcesach wierzchowców.
Powieść na długie zimowe wieczory. Nie jest to pozycja którą połyka się w całości, ją się smakuje. Najlepiej dawkować ją sobie odcinkami, biorąc poprawkę na to, iż jest do powieść do bólu obyczajowa. Będzie to idealna książka dla miłośników koni. To historia nie tylko o miłości, ale również o pasji jaką jest jeździectwo.
Podziwiam panią Cooper za porządny re-search i zebranie ogromnej ilości wiedzy, przedstawiła bardzo zamknięte środowisko jeździeckie, oddała bardzo dobrze klimat angielskiego hrabstwa i arystokracji. W powieści istnieje masa pobocznych postaci i wątków, które jednak bardzo mocno wpływają na fabule, więc czasami potrzeba było ołówka i kartki by to wszystko uporządkować. Pomimo tego książka jest tak uwodzicielska w swoich meandrach, że czasami nie pozwalała się od siebie oderwać. Musze przyznać, że zwierzęta również są tutaj pociągającymi postaciami, z zapartym tchem czytamy o wypadkach, chorobach czy sukcesach wierzchowców.
Powieść na długie zimowe wieczory. Nie jest to pozycja którą połyka się w całości, ją się smakuje. Najlepiej dawkować ją sobie odcinkami, biorąc poprawkę na to, iż jest do powieść do bólu obyczajowa. Będzie to idealna książka dla miłośników koni. To historia nie tylko o miłości, ale również o pasji jaką jest jeździectwo.
OCENA 5/10
Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka.
0 komentarze:
Publikowanie komentarza