
Wydanie nie odbiega
jakością od poprzednich, wciąż dostajemy druk na śliskim, błyszczącym papierze,
okładka jest miękka i dobrze sklejona. Komiks pod kątem wizualnym wciąż mnie
zachwyca, barwy są ciekawie dobrane, styl niezmienny, a ogrom nietypowych
pomysłów, jak na tamte czasy wprost oszałamia. Obcowanie z tym kawałkiem historii
jest przyjemnym doznaniem, które całkiem mocno uzależnia.
Przygody Kajtka i Koko
czyta się błyskawicznie, wartka, obfitująca w nieustanne kłopoty akcja rzuca
nas z kadru w kolejny kadr i nie pozwala się nudzić. Mój 9-letni syn, jak
zawsze z wielką radością rzucił się na komiks i przeczytał go jednego wieczoru.
Zdecydowanie jest fanem tych przygód i z niecierpliwością wyczekuje wraz ze mną
ostatniego tomu.
Z przykrością muszę
przyznać, że akurat ta część najmniej mnie urzekła, chyba najbardziej przypadł
mi drugi tom do gustu, jak dotychczas. Nie mogę jednak odmówić mu mocnego
zakończenia. Jako, że nie czytałam jeszcze tych przygód, to naprawdę tonę w
domysłach. Ostatni kadr wywołuje we mnie lekkie dreszcze niepewności, odrobinę
strachu i zaskoczenia, ponieważ kompletnie się tego nie spodziewałam. Napięcie
we mnie wzrosło i wcale się nie dziwię zamyślonemu wyrazu twarzy mego dziecka.
„Przyjaciel Jol” to
kontynuacja przygód i nowej znajomości z części trzeciej. Latający mieszkaniec
przedziwnej planety służy naszym bohaterom jako pomoc i przewodnik w pełnym niebezpieczeństw
świecie. Razem wpadają w mnóstwo kłopotów i wspólnymi silami starają się z nich
wydostać. Wszystko zdaje się iść w stałym, wytyczonym kierunku do czasu, gdy na
nocnym niebie pojawią się tęczowe kręgi, które odbierają niemalże rozum Jolowi.
Czy ich przygody tam się zakończą? Czasem nadchodzą kłopoty z których nie
powinniśmy ratować przyjaciół, bo sami tego sobie nie życzą. Prócz naturalnie
mnóstwa niebezpiecznych sytuacji uświadczymy też sporej dawki prostego humoru
sytuacyjnego, który jest bardzo charakterystyczny dla tego komiksu.
„Fatalny rozkaz”
rozkręca się niemal od początku po spotkaniu z dziwnym ludem Braimo, którzy
obrali sobie na cel dwójkę bohaterów, aby zrekrutować na swą stronę w wojnę z
Mezoimo. Walki trwają na naprawdę przedziwnych i komicznych zasadach, którym Kajtek
i Koko nie chcą się podporządkować. W całej kabale biorą jednak udział, gdyż
Barimowie użyli na nich specjalnej substancji.
Czy nasi bohaterowie będą już na zawsze uwikłani w walkę obcych sobie ludów? Czy
kiedykolwiek uda im się wrócić na swoją planetę? Z pomocą mieli przybyć im
przyjaciele, ale czy będą w stanie ich uratować, gdy Kajtek i Koko są całą
duszą po stronie Braimo? Wesoła niedorzeczność, goni niedorzeczność, co się ze
sporą przyjemnością czyta.
Bardzo lubię komiksy o
Kajtku i Koko, bo są naprawdę uniwersalne i łączą pokolenia. Nie mam żadnych
oporów, aby dawać komiks mojemu synowi, gdyż zawarte w nim treści nie są
wulgarne, czy nieodpowiednie w jakimkolwiek aspekcie. Całość jest pełna humoru, zabawnych tekstów i
ilustracji, okraszona zwariowaną, ciekawą historią, której zakończenia nie mogę
się szczerze doczekać.
Ocena 9/10
Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Egmont
Ula Wasilewska
0 komentarze:
Publikowanie komentarza