Myśleliście kiedyś o tym, by wyjechać
na święta gdzieś daleko, w jakieś magiczne miejsce, tak by zostawić za sobą całe
to zamieszanie związane z przygotowaniami świątecznymi, wigilijną wieczerzą i
całą resztą, niezbędną do przeżycia świąt? Na taki, a nie inny pomysł wpadli
liczni bohaterowie „Pensjonatu pod świerkiem”, opowiadań świątecznych jednych z
najpopularniejszych polskich pisarzy ostatnich lat: Lingas-Łoniewskiej,
Knedler, Bednarka, Kosowskiej, Reichter, Koziarskiego, Kasiuk, Szafrańskiej.
Chciałem zwyczajnie zniknąć, zaszyć się gdzieś z dala od Gdyni, od
wydeptanych trójmiejskich ścieżek, ale też w ogóle od miejskiego zgiełku, ludzi
walczących w supermarketach o promocyjne karpie, sztucznych świątecznych
światełek, znajomych twarzy wykrzywionych w nieszczerych uśmiechach.
„Pensjonat po świerkiem” to zbiór
czternastu krótszych lub dłuższych opowiadań, pełen różnorodnych bohaterów.
Mamy singli, rozwodników, starszych ludzi, małżeństwa z problemami, dorastającą
nastolatkę, a nawet mordercę. Bohaterów, choć są tak różni, łączy jedno: pensjonat.
Wszyscy bowiem trafiają – nieważne, czy przez przypadek, czy też nie – do pensjonatu
pod Świerkiem, gdzie witają ich właściciele, Ewa i Gabriel. Jawią mi się niczym
anioły, bo nie dość że piękni, wiecznie uśmiechnięci, to jeszcze każdego gościa
traktują jakby był najbardziej wyjątkową osobą na świecie, co w tych czasach
raczej rzadko się zdarza. Nie wspominając już o fakcie, że potrafią i chcą
słuchać drugiego człowieka. Właśnie dlatego początkowo drażni mnie kreacja tych
bohaterów, tak bardzo „niedzisiejsi” się wydają, tak bardzo "anielscy", jednak z czasem zaczynam rozumieć,
kim tak naprawdę są i na czym polega ich wyjątkowość…
Nie tylko bohaterowie jednak są
tu wyjątkowi. Autorzy stworzyli pełne magii miejsce w leśnej tatrzańskiej
głuszy, do której przybywają przeróżni goście, a każdy z nich przywozi do
pensjonatu własną historię… To miejsce wydaje się idealne do zadumy nad własnym
życiem, do wyciszenia, do zajrzenia w głąb siebie.
Przyjezdni mówili, że tu czas płynie wolniej niż w mieście. Ewa
wiedziała, że biegł tak samo szybko. Tylko człowiek patrzący na góry widział
odległy horyzont i czuł się inaczej. Otoczenie zachęcało do spoglądania w dal…
przez co człowiek na chwilę tracił z oczu czubek własnego nosa. A zyskiwał
perspektywę.
Opowiadania toczą się w okresie
przedświątecznym, jednak nie zaskakują iście świąteczną atmosferą. Nie ma
odśpiewywanych z radością kolęd, ubierania choinki, prezentów, ani
przepełnionych miłością serc, a jeśli są, to nie w takich ilościach, jak można
by się spodziewać po opowiadaniach świątecznych. Do pensjonatu trafiają ludzie
pełni rozterek, którzy znajdują się na życiowym zakręcie, którzy próbują
zmienić coś w swoim życiu, albo nawet i nie – jednak pod wpływem właścicieli i
ich czasem zaskakująco trafnych komentarzy zaczynają postrzegać świat i siebie
samych w nieco odmienny sposób.
Szczególnym zaskoczeniem było dla
mnie opowiadanie „Pokój 106” Bednarka, w którym na próżno szukać świątecznej
miłości i przebaczenia. Podobnie było w przypadku „Świątecznej niespodzianki” tegoż autora, czy
też opowiadania „Dwanaście wigilijnych potraw” Koziarskiego, przesyconego seksem
i ironią. Podoba mi się, że autorzy pozostali wierni swojemu pisarskiemu
stylowi, nie poddając się stereotypom, jakoby powieść świąteczna musi być pełna
pierników, choinek, miłości, wybaczenia. Może to nieco przerazić, ale z racji
swojej „inności” opowiadania te uważam za największy atut zbioru.
Przyznaję szczerze, że raczej stroniłam od formy literackiej, jaką są opowiadania. Wolę czytać długie powieści, gdyż wiem, że wówczas czeka mnie długa, wyczerpująca historia, nie zaś kilka stron tekstu, po których przyjdzie bądź rozczarowanie bądź niedosyt. Muszę jednak przyznać, że zbiór jako całość zaskoczył mnie. Mamy tu przeróżne historie:
poruszające, intrygujące, przerażające, podobnie jak różni są pisarze, spod
pióra których wyszedł „Pensjonat Pod Świerkiem”. Choć tak różne, łączy je jedno:
każda z nich jest wyjątkowa, co sprawia, że razem tworzą zgrabną, spójną całość.
Pensjonat pod Świerkiem to miejsce, do którego warto się przenieść, choćby na
chwilę. Choćby poprzez lekturę.
Idealne miejsce, by spędzić święta Bożego Narodzenia.
Dlatego gdybyście kiedyś całkiem przypadkiem natrafili w drodze na Pensjonat Pod Świerkiem, nie wahajcie się ani chwili - zawitajcie tam i dajcie się ponieść magii tego miejsca. Kto wie, może i Wy odnajdziecie tam odpowiedzi na ważne dla siebie pytania?...
Ocena: 8/10
Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Novae Res
Izabela Jurkiewicz
Lubię opowiadania, więc chętnie przeczytam tę książkę. Ciekawe jest to, że nie ma tutaj tego typowego świątecznego klimatu. :)
OdpowiedzUsuńKarolajna, klimat jest, ale z pewnością nie w takich ilościach, jak byśmy sobie tego życzyli;)
Usuń