Zaryzykuję stwierdzenie, że
wszyscy, którzy czytają tę recenzję, mają Facebook’a, a może nawet Instagram’a
czy Twitter’a. Pewnie widzimy same zalety z posiadania tych kont, bo w końcu
możemy rozmawiać z ludźmi, dzielić się różnymi informacjami ze swojego życia i
robić tam jeszcze wiele różnych rzeczy, a jednocześnie nie ponosimy za to
żadnych widocznych kosztów. Są osoby, które potrafią na tyle się wybić, żeby
móc zarobić na swoich social mediach naprawdę poważne pieniądze. Jednak czy
zastanawialiście się kiedyś, nad konsekwencjami udostępniania tak wielu rzeczy
o sobie? Nie ma nic za darmo i zapewniam Was, że wszystkie media
społecznościowe czerpią korzyści z naszej obecności.
Facebook’a posiada obecnie ponad
dwa miliardy ludzi na świecie i jest to zdecydowanie największy portal
społecznościowy, jaki do tej pory powstał. Jego początki były bardzo niepozorne
i nikt nie spodziewał się, że w przyszłości może stać się prawdziwą maszyną do
zarabiania oraz miejscem, które ułatwi kontakty międzyludzkie. Okazuje się
jedna, iż Facebook to również narzędzie i jeśli trafi w nieodpowiednie ręce,
może sprawić, że niemożliwe staje się możliwe. To dzięki temu portalowi Donald
Trump został prezydentem, a Wielka Brytania przestała być częścią Unii
Europejskiej. Jak to się stało? Czy to było w ogóle trudne?
Media społecznościowe nie są już tylko mediami społecznościowymi. Wszystkie firmy i usługi medialne próbują się nimi stać.
Na Facebook’u jestem
zarejestrowana już od ładnych kilku lat – ośmiu lub dziewięciu. Kiedyś byłam
dość aktywnym użytkownikiem, ale po pewnym czasie po prostu znudziłam się i
raczej jestem tam tylko dla zasady i żeby mieć kontakt z ludźmi lub dostęp do
najświeższych informacji. Bo wszyscy się ze mną zgodzą – jak coś ważnego dzieje
się na świecie, Facebook jest pełen informacji. I na tym kończą się zalety,
które dostrzegam. Cała ta książka uświadomiła mi, że właściwie to jestem
marionetką w rękach potężnej instytucji i nawet nie wiem, kiedy wyraziłam na to
zgodę.
Autor w tej książce patrzy na
całą sprawę w dość naukowy sposób i podkreśla bardziej zawiłe kwestie związane
z przetwarzaniem naszych danych. Wiemy również, że niewątpliwą wadą tego
portalu jest wszechobecny hejt, że są osoby, które podszywają się za innych, że
jest tam zalogowanych wielu oszustów i mogłabym wymieniać jeszcze dalej. Jednak
tu nie o to chodzi – o tych sprawach wie większość użytkowników, którzy mieli
czas zaznajomić się z przeróżnym chamstwem. ,,Antysocial media” to nie książka
o hejce, a o czymś znacznie poważniejszym.
Do tej pory nie uświadamiałam
sobie, że jestem częścią czegoś tak dużego i nie wiedziałam, jak bardzo
Facebook wpływa na moje życie oraz decyzje. Często nieświadomie sugerowałam się
jego podpowiedziami, a teraz wiem, że są rzeczy, które pojawiają się tam
specjalnie. Bo prawda jest taka, że mechanizmy sterujące portalem, doskonale
nas znają i wiedzą, jacy jesteśmy oraz czego pragniemy. Po prostu sami dajemy
mu te informacje.
Aż do 2015 roku taką właśnie politykę stosował Facebook – twórcy aplikacji mogli korzystać z wrażliwych danych użytkowników pod warunkiem, że użytkownicy wyrazili na to zgodę. Jednak nikt nigdy nie informował ich, że dane ich Znajomych też wypłyną z Facebooka lub że inne firmy, na przykład Cambridge Analytica, mogą przejąć te dane i wykorzystać je według swoich zachcianek.
Po wyborach prezydenckich w USA
słyszałam, że to właśnie Facebook przesądził o ich wynikach, ale nie wchodziłam
w tę sprawę, bo nie interesowała mnie. Jednak teraz dostrzegłam całą prawdę i
dzięki temu przykładowi, uwierzyłam w wielkość Facebooka, który po prostu
tworzy jedno wielkie społeczeństwo i podporządkowuje nas sobie.
Autor z pewnością wie o czym
pisze i ma odpowiednie kompetencje, aby móc wyrażać takie opinie oraz
formułować wnioski. Mimo tego, że w jego książce jest dużo zawiłych wątków,
trudnych tematów i specjalistycznych określeń, mi całość czytało się bardzo
płynnie i lekko. Być może były fragmenty, których nie zrozumiałam, bo jednak
technologia mnie nieco przerasta i przeraża, więc trzymam się od niej na
dystans, ale cieszę się, że mogłam przeczytać tę książkę i uświadomić sobie
potęgę Facebooka. Lektura ta zrobiła na mnie ogromne wrażenie i kilka razy
miałam ochotę włączyć komputer, a później usunąć się ze wszystkich portali.
Tyko co to da? Oni i tak mają moje dane osobowe.
,,Antysocial media” to książka,
która z pewnością otworzy Wam oczy i sprawi, że zapragniecie raz na zawsze zniknąć
ze świata mediów. Informacje, które w niej znajdziemy, są szokujące, ale też
pokazują, że to dzięki nam – ludziom – takie portale jak Facebook istnieją,
mają się dobrze i zarabiają grube pieniądze. Jak się od tego uchronić? Jak nie
dać się manipulować? Odpowiedzi na te pytania nie padają, ale można je
wywnioskować z wielu przykładów, które obrazuje nam autor. Szczerze polecam Wam
tę pozycję, bo każdy ma prawo wiedzieć, co dzieje się z jego danymi i jak
Facebook zbiera informacje.
Ocena: 10/10
Za możliwość
przeczytania dziękuję Wydawnictwu W.A.B.
Patrycja Bomba
Wspaniały tekst. Mam tylko FB i to tylko z powodu książek.
OdpowiedzUsuń