Książek o zagładzie żydowskiej
podczas drugiej wojnie, czytałam już bardzo wiele. Nawet miałam okazję zapoznać
się z dość dużą księgą, w której zostały opisane dosłownie wszystkie obozy na
terenie Europy, z licznymi danymi statystycznymi, ale też wieloma ciekawymi
informacjami. Po tej lekturze poczułam, że stan mojej wiedzy jest zadowalający,
bo naprawdę dużo się dowiedziałam, ale to jednak nie sprawiło, że przestałam
sięgać po pozycje o tej tematyce. W końcu zawsze mogę dowiedzieć się jeszcze
więcej ciekawych rzeczy.
W opisie można przeczytać tezę
autora, która mówi, że holokaust dzieci żydowskich był tam samo straszny jak
dzieci polskich. Myślę, że większość z Was zgodzi się z tym stwierdzeniem, ale
profesor Richard C. Lukas nie zawsze był za niego nagradzany. Dlaczego? Mogę
się tylko domyślać, ale cieszę się, że przynajmniej Polacy są w tej kwestii
zgodni i wiedzą, że śmierć naszych rodaków była również czymś strasznym i
wartym zapamiętania, bo tym wszystkim ofiarom należy się szacunek.
Bardzo zaciekawiony, wszedł na teren wykopów przez opuszczony posterunek wartowniczy i zaczął grzebać w skrzynkach z dokumentami, które opisywały dokładnie makabryczne okoliczności związane ze śmiercią żydowskich robotników. W jednym z nich znalazł lakoniczny opis, jak Żydzi musieli przez trzy dni pracować przy sprzątaniu ulic miasta, aby zapłacić za amunicję, którą później wykorzystano do ich zabicia.
Jeśli miałabym podsumować tę
książkę w kilku zdaniach to na myśl nasuwa mi się kilka wniosków. Autor jest
generalnie amerykańskim historykiem polskiego pochodzenia, więc nie dziwię się,
że interesuje go kwestia drugiej wojny światowej oraz holokaustu. Jego wiedza
jest szeroka, więc książka również porusza dość różnorodne aspekty związane z
życiem dzieci podczas wojny. Odniosłam jednak wrażenie, że może to być dobra
książka dla osób, które jeszcze mało wiedzą o holokauście, ale mają ochotę
poznać trochę więcej szczegółowych informacji. Jeśli mam być szczera, nie
znalazłam w środku zbyt wiele wątków stanowiących dla mnie nowość. I nie
zrozumcie mnie źle - to nie jest zła książka! Po prostu zaznaczam, że dla osoby
obeznanej w temacie może okazać się tylko okazją do odświeżenia już wcześniej
zdobytej wiedzy.
Autor pisze bardzo prosto i
lekko, więc książkę czyta się szybko i nie jest trudno zrozumieć jej przekaz,
zamysł. Dzięki temu można oddać się lekturze i poznać całkiem sporo historii.
Profesor wielokrotnie, a właściwie cały czas, nawiązuje do innych dzieł
(książek, wypowiedzi, pamiętników czy artykułów), więc widać, że posiłkuje się
również innymi źródłami, a nie polega tylko i wyłącznie na własnej wiedzy oraz
badaniach. Myślę, że dzięki temu jego książka jest bardziej autentyczna i
podpowiada nam, gdzie szukać więcej na konkretne tematy.
W środku znajdziemy informacje na
różne tematy, tak więc możemy przeczytać chociażby o tym, jak wyglądało życie
dzieci na różnych etapach wojny. Oczywiście jest sporo fragmentów mówiących o
wywózkach do obozów koncentracyjnych, a także o germanizacji, która była bardzo
powszechnym procederem w okupowanej Polsce. Książka ta uzmysławia nam również,
że mamy szczęście żyjąc w czasach pokoju. Cieszę się, że ciągle pojawiają się
na rynku wydawniczym książki, które pokazują jak wielką zagładą była wojna, bo
są one w pewnym sensie przestrogą, ale także pomagają nam zachować pamięć o
poległych. Cieszę się również, że autor kilkakrotnie wspominał o bohaterach,
takich jak Irena Sendlerowa, której życie zawdzięcza ogromna ilość dzieci
wyniesionych z getta.
Czasami urazy psychiczne były tak przygniatające, że wywoływały amnezję, co prowadziło do zapomnienia własnych imion albo imion członków rodziny, miejsca zamieszkania czy nawet narodowości.
Podczas czytania miałam kilka
refleksji, oczywiście poza tą czysto techniczną, o której wspomniałam
wcześniej. Byłam pod wrażeniem postaw niektórych opisywanych dzieci, które
dokładnie rozumiały swoje położenie. W środku jest opisana historia o dziecku,
które nie chciało wziąć od niemieckiego żołnierza herbatnika, ponieważ nie
miało zamiaru spoufalać się z wrogiem. Oczywiście opiekunka nie chciała nikogo
narażać na niebezpieczeństwo i przyjęła dar, ale z ust małej dziewczynki
usłyszała. żeby lepiej rozpuścić go w wodzie niż zdradzić ojczyznę. Ta wielce
patriotyczna postawa naprawdę mnie zachwyciła i zaczęłam zastanawiać się, czy
teraz także dzieci oraz młodzież potrafiłaby zachować się w ten sposób.
,,Dziecięcy płacz" to
książka bardzo przystępna i napisana w prosty sposób, więc polecam ją
wszystkim, którzy nie znają zbyt dobrze poruszanego tematu, bo z pewnością
wciągną się w opisywane historie oraz fakty. Dla mnie ta pozycja była świetną
okazją do przypomnienia sobie wcześniej już zdobytej wiedzy, a także do snucia
refleksji, bo jednak w środku znajdziemy fragmenty, które dają nam do myślenia.
Całość dodatkowo jest pozbawiona licznych danych statystycznych, a pojawiają
się one sporadycznie i stanowią tylko dodatek do znacznie szerszej treści.
Ocena: 10/10
Za możliwość
przeczytania dziękuję Wydawnictwu Replika
Patrycja Bomba
Ja również interesuję się tym tematem, więc pewnie prędzej czy później sięgnę po tę książkę.
OdpowiedzUsuńMam ogromną ochotę sięgnąc po tę książkę. Miło, ze Amerykański naukowiec dostrzegł, że fiarami Holocaustu są i Polacy.
OdpowiedzUsuń