
„Moja mała kaczuszka” opowiada nam część miłego, pełnego
nowych znajomości dnia tytułowej bohaterki. Wraz z rozpoczęciem nowego poranka,
mała kaczuszka idzie popływać w stawie ze swym rodzeństwem oraz mamą. Kaczuszka
obserwuje i poznaje mieszkańców małego jeziorka witając się z nimi grzecznie.
Później bawi się ze swym rodzeństwem, a gdy się wszyscy się już zmęczą, wracają
pod skrzydła swej mamy, by zapaść w zdrową drzemkę.
Kolejny raz historia przebiega bez wielkich wydarzeń, trudności,
szalonych przygód, czy niebezpiecznych sytuacji. Całość jest pogodna, dziecięca
i ciepła. Ukazuje zwykły dzień w najzwyklejszej rodzinie, tak podobnej do
naszej, mimo, że kaczej. Na każdej stronie zaobserwujemy jakieś stworzenia, te
całkiem malutkie, jak i trochę większe.
Cała oprawa graficzna zdobyła całkowicie me serce, wciąż
jestem pod ogromnym wrażeniem całokształtu. Tutaj naprawdę wszystko ze sobą
idealnie współgra, począwszy od ekologicznych farb, kartonowych stron w całości
z recyklingu, aż po urocze i przyjazne postacie zwierzątek i różnorodną roślinność.
Technika malowania w 100% przenosi mnie w czasy mego dzieciństwa, przepełnia
nostalgią i umila czas czytania memu dziecku. Prostota bajeczki i zarazem
bogactwo wrażeń. Moja córka wykazuje duże zainteresowanie przy czytaniu tej
pozycji – obecnie skończyła 13 miesięcy. Myślę, że jest to książeczka dobra
spokojnie też dla dwuletniego dziecka, a może i nawet nieco dłużej, choć ja już
mało się orientuję obecnie co czytają trzylatki, wiec decyzję pozostawiam Wam.
Książka ta nawet zmotywowała mnie do eksperymentowania i
próbowania własnych sił w malowaniu kwiatów. Szczerze, to nie spodziewałam się
takiego zachęcenia do działania, a jednak cieszę się i polecam, szczególnie z
dziećmi. Warto również ze starszym dzieckiem poruszyć tematy ekologii,
recyklingu, troski o otaczający nas świat. Można zacząć tłumaczyć, iż wszelkie
nasze działania mają zawsze jakieś odzwierciedlenie w naturze, nic nie
pozostaje bez echa. Im starsze dziecko, tym więcej będzie chciało wiedzieć i
tematów do dyskusji na pewno nie zabraknie – choćby segregowanie śmieci,
baterii, leków do apteki, żarówek, sprzętów itd.
Britta Teckentrup dała nam wspaniałą książeczkę specjalnie dla
najmłodszych, na sztywnych stronach i o zaokrąglonych rogach. O te książki
jednak trzeba zdecydowanie bardziej dbać, gdyż nie są dodatkowo niczym
powleczone, co by je mogło chronić przed wodą, bądź bezpośrednim kontaktem z
małym dzieckiem. Ciekawa jestem, jak długo wytrzymają one u mnie w domu, uważam
na nie szczególnie, ponieważ zależy mi, by dotrwały do czasu wspólnych rozmów.
Na stronie internetowej autorki widziałam jeszcze kilka
książeczek z tej samej serii, a dokładnie to o sowie, lisku, wiewiórce oraz
kotku, więc trzymam kciuki, by pozostałe również wyszły na nasz rynek
wydawniczy – naprawdę chciałabym zebrać całość (szczególnie, że cena nie
straszy).
Ocena 9/10
Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Nasza Księgarnia
Ula Wasilewska
0 komentarze:
Publikowanie komentarza