![]() |
[źrodło] |
Długo to zajęło za nim nadarzyła
się sposobność, abym mogła zapoznać się z książką Justyny Bednarek „Niesamowite przygody dziesięciu skarpetek (czterech prawnych i sześciu lewych)”, gdyż wydawało mi się, że moja prawie czterolatka jest za młoda na tą lekturę. Kiedy jednak przyszła ta chwila postanowiłam sięgnąć po ten zbiór opowiadań, aby wyrobić sobie własne zdanie na jego temat. Utwór ten od kilku lat cieszy się niesłabnącą popularnością i byłam ciekawa skąd to zainteresowanie. Przyznaję, że po cichu również liczyłam, że uzyskam odpowiedź na pytanie gdzie znikają moje skarpetki i teraz, wzbogacona o wiedzę zawartą w przeczytanej publikacji, wiem i rozumiem. Czy Was również nurtuje ten problem? A może podobnie jak my „dorośliście” mentalnie już do etapu poważnych
lektur dla dzieci w wieku wczesnoszkolnym? Obiło mi się o uszy, iż jest to
lektura szkolna i jeśli tak – to myślę, że na korzyść zarówno dla rozwoju
młodego czytelnika, jak i rozwoju czytelnictwa w Polsce.
Bez
ogródek pragnę Wam oświadczyć, iż jestem zachwycona tą książką. Lekko napisana,
szybko wchłaniająca czytelnika w świat wykreowany przez wyobraźnię autorki.
Zapewniam, iż przedstawione historie nie są powtarzalne i nigdy nie wiadomo jak
się potoczą losy jednej z dziesięciu bohaterek tego utworu. Ponadto Justyna
Bednarek ma cudowne wyczucie w kwestii przemycania morału, bez górnolotnego
moralizatorstwa, co jest niewątpliwym walorem tej powieści. W związku z tym opowiadania są mądre, ale
również bawią i wzruszają. Każda z dziesięciu skarpetek ma poświęcony sobie
rozdział, który stanowi zapis jej przygód i za razem wyjaśnienie, gdzie też
mogła się podziać.
Moim ulubionym
jest rozdział czwarty, który opowiada o pasiastej skarpetce, która otuliła nogę
bezdomnego. Wspomniana bohaterka była piękna, kolorowa i bardzo mięciutka.
Została wyprodukowana we Włoszech jako konfekcja luksusowa. Niestety w drodze
nieokreślonego zbiegu wydarzeń skarpetka nie miała swojej bliźniaczki i samotna
trafiła do dziewczynki zwanej Be. Co można zrobić z pojedynczą skarpetą?
Niewiele. Szybko trafiła do kosza z brudną bielizną, gdzie spotkała się z jawną
wrogością ze strony innych części garderoby, zwłaszcza grubiańskich kalesonów
taty. Cóż było robić – skarpetka postanowiła ruszyć w świat. Tam gdzie trafiła
było zupełnie inaczej niż w miejscu, w którym dotychczas przebywała. Był to
park, pełen kwitnących kwiatów i zieleni. Jednak pośród piękna natury coś, a w zasadzie
ktoś się wyróżniał. Pośród traw leżał bezdomny; obdarty, zaniedbany i pachnący
nie zachęcająco. Mimo to skarpetka podjęła się próby nawiązania z nim kontaktu.
Ta rozmowa stała się początkiem nowego rozdziału w życiu tej bohaterki.
Z kolei
ulubionym opowiadaniem mojej córki jest historia dziesiątej skarpetki – białej w
czerwone kropki. Przyznaję, że jej wybór mnie nie dziwi, gdyż bohaterka tego
opowiadania była naprawdę wesoła i rozbrykana, co odpowiada naturze mojej
latorośli. Wspomniana bohaterka znudzona nudnym spotkaniem postanawia wybrać
się w podróż. Gdzie? Gdzie oczy poniosą. Mimo swojej barwnej osobowości trafia
do miejsca skrajnie różnego od niej samej: jest to szara ulica, omywana
spływającymi z nieba strugami deszczu. Wśród tej niekorzystnej aury porusza się
pewien mężczyzna, za którym podąża skarpetka w kropki. Oboje trafiają do
szpitala, gdzie na oddziale pediatrycznym leży syn wspomnianego człowieka.
Zgnębiony ojciec ucieka przed widokiem wymizerniałego synka, ale nie skarpetka.
Wykorzystując nieuwagę personelu medycznego wślizguje się ona na salę do
chłopca, gdzie nawiązują oni konserwację. Razem postanawiają rozruszać nudne
mury szpitala.
Publikacja
jest wzbogacona o liczne ilustracje, które są proste, ale bardzo dynamiczne.
Oddają one nastrój panujący w danym opowiadaniu i przybliżają młodemu
czytelnikowi jak mogły wyglądać postaci, które występują w danej historyjce.
„Niesamowite
przygody dziesięciu skarpetek” są zbiorem pogodnych opowiadań, które potrafią
zachwycić dużych i małych czytelników. Rozdziały są krótkie, idealne dla
możliwości absorpcyjnych czterolatki i starszych dzieci. Każdy z nich kończy
się szczęśliwie, tak więc wrażliwe serduszko dziecka nie powinno być aż tak
mocno przeciążone. Myślę, że warto sięgnąć po tą książkę, niezależnie od tego
czy jest lub będzie lekturą szkolną naszego potomka.
Ocena
10/10
Za
możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu Poradnia K.
Magda Pchła
0 komentarze:
Publikowanie komentarza