
Bajka opowiada o rodzeństwie małych wilczków, które pewnej
nocy, pod nieobecność swojej mamy opuszczają bezpieczne schronienie i wyruszają na
pełną niespodzianek przygodę. Część z nich będzie niepokojąca, część
intrygująca, a nasza mała wataha odkryje parę sekretów. Sytuacje są przedstawione w przyjazny i dziecięcy sposób, równocześnie dając nam odczuć ducha natury. Na koniec wilcze dzieci bardzo chcą
wrócić do domu, droga się dłuży, odczuwają głód i tęsknią za mamą, która, jak można się
domyślić, niespecjalnie była zadowolona ich zniknięciem. Szczęśliwie cała
historia dobrze się kończy w czułych objęciach wadery.
Opowieść ta nie buduje jakiegoś większego napięcia i niepokoju,
wilczki spotykają tylko raz realne zagrożenie na swej drodze, aczkolwiek nie
jest ono pociągnięte dalej i szybciutko mu umykają, nim zagrozi odczuwalnie. Klimat
jest raczej spokojny, polega na powolnym odkrywaniu leśnego życia, w czym
nietuzinkowe ilustracje świetnie towarzyszą czytelnikowi.
Osobiście miałam mały problem z czytaniem tej bajki. Nie jestem
w stanie powiedzieć, na ile wina to tłumaczenia, a samej treści, jednakże
brakowało mi płynności w tekście. Był dla mnie bardzo „rwany”. Ilustracja plus
tekst, klatka i znów ilustracja plus tekst. Zdania choć poprawnie zbudowane brzmiały
dla mnie lekko topornie, nierytmicznie może. Często w trakcie kolejnego zdania wracałam
do pierwszego, bo miałam odczucie, że nastąpiło powtórzenie, choć naprawdę go nie
ma. Niekomfortowo się z tym czułam i przez to średnio mi się podobało. Winę częściowo może ponosić sposób narracji, nie przywykłam do takiej.
Dopiero za trzecim razem zaczęłam trochę czuć tę opowieść, jej zamysł ze strony literackiej, choć wciąż zbyt mało poetycko i płynnie dla mnie brzmi. Tekst nie zdobył mego serca, ale zachęcił jednak do ponownego czytania. Tematyka generalnie jest w porządku, całe wykonanie również, ale… no właśnie, te małe „ale”. Podoba mi się myśl o samodzielnym opowiadaniu historii, dodawaniu więcej od siebie, naprawdę ilustracje się o to wręcz proszą.
Dopiero za trzecim razem zaczęłam trochę czuć tę opowieść, jej zamysł ze strony literackiej, choć wciąż zbyt mało poetycko i płynnie dla mnie brzmi. Tekst nie zdobył mego serca, ale zachęcił jednak do ponownego czytania. Tematyka generalnie jest w porządku, całe wykonanie również, ale… no właśnie, te małe „ale”. Podoba mi się myśl o samodzielnym opowiadaniu historii, dodawaniu więcej od siebie, naprawdę ilustracje się o to wręcz proszą.
Największym plusem tej pozycji są ilustracje. Pracował nad nimi Józef Wilkoń i
stworzył coś poniekąd odmiennego od większości wydawanych książek dla dzieci.
Klimat, jaki panuje w tej pozycji jest w pierwszym odczuciu zdecydowanie bury,
trochę przygnębiający i stary. Stary dla mnie, ponieważ kojarzę, iż niejedna
bajeczka z mego dzieciństwa była obrazowana podobną techniką i utrzymana w
takich tonacjach. Będąc dzieckiem odbierałam je zupełnie inaczej, nie miałam
negatywnych odczuć i chyba potrafiłam dostrzec w nich więcej życia i barw, niż
obecnie. Jako rodzic, raczej po pobieżnym zerknięciu do środka bym się na nią
nie skusiła, zaś jako dziecko, hmmm, to kto w sumie wie? Im więcej jednak skupiałam
się na obrazach, tym bardziej zaczynały do mnie przemawiać. Mają swój
niezaprzeczalny urok, dają okazję do obcowania dziecku z czymś odmiennym niżli
w większości pozycji. Zdecydowanie na ogromny plus, takie obcowanie ze sztuką.
Perfekcyjnie nadaje się do opowiadania własnymi słowami historii o wilczkach,
daje pewne pole do popisu w tej kwestii.
Gdy trzymam tę książkę teraz w rękach, mogę Wam jeszcze napisać,
że to solidnie wydana pozycja w bardzo lubianym przeze mnie kwadratowym
formacie. Treść zawsze znajduje się na lewej stronie, zaś na prawej mamy
ilustrację, z jednym wyjątkiem, gdzie tylko raz obraz jest umieszczony na dwóch
stronach. Nie mam jeszcze zdania, czy ta pozycja zadomowi się w naszej dziecięcej
biblioteczce na stałe, jednakże ze względu na jej niezaprzeczalne walory artystyczne na razie
ją zatrzymam i dam jej czas. Możliwe, że potraktuję ją częściowo, jako album.
Ocena 7/10
Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Media Rodzina
Ula Wasilewska
0 komentarze:
Publikowanie komentarza