Wigilijna wieczerza, baby shower,
imieniny u cioci – każda okazja jest dobra, by zadać to z pozoru niewinne
pytanie: A wy, kiedy planujecie dzieci? Tak jak w reklamie, gdzie pani wyciąga
z torebki płyn do płukania albo najnowszy szampon, który akurat przypadkiem ze
sobą zabrała, tak ja proponuję, by ci, którzy usłyszą to z pozoru niewinne
pytanie, wyciągnęli spod stołu książkę „Dlaczego nie chcecie mieć dziecka?” Anity Miller. A potem życzyć zaskoczonym ciekawskim miłej i owocnej lektury. Z
naciskiem na „owocnej”.
Przecież taka kolej rzeczy: dwoje
ludzi się zakochuje, pobiera, potem ma dzieci. Więc skąd to oburzenie? Ano
właśnie… Anita Miller porusza w swojej powieści bardzo ważny temat, wciąż
delikatny: bezskuteczne starania o dziecko, a co się z tym wiąże – zapłodnienia
in vitro, często budzące skrajne emocje i nieakceptowane, choć przecież mamy
XXI wiek…
Bohaterka książki, Anka, ma
wszystko, o czym może zamarzyć kobieta: nieprzeciętną urodę, świetną pracę,
własne mieszkanie, a teraz jeszcze wspaniałego i przystojnego męża. Kiedy po
ślubie decydują się zostać rodzicami, okazuje się, że wcale nie jest to takie
proste, a ciąży nie da się zaplanować.
Była przerażona i podekscytowana
jednocześnie. Klasyczne „chciałabym, ale boję się”. Wahania nastroju miewała od
euforii po jakąś gigantyczną trwogę.
Dzisiaj, prawie rok później,
została sama trwoga. Tutejsze myśli dzisiaj uważała za kompletnie irracjonalne
i bez sensu. Teraz znowu miewała napady paniki, ale tym razem na myśl, że może
coś jest nie tak.
Nawet gdy lekarz stawia diagnozę: bezpłodność,
Anka uparcie wierzy, że lekarze się mylą, a jej chęć macierzyństwa zwycięży.
Młodych czeka długa droga pełna zabiegów medycznych, zapłodnień in-vitro,
rozczarowań, lecz nie to wydaje się w tym wszystkim najgorsze – najgorsza jest
ciągła walka z presją otoczenia i… destrukcyjnymi myślami, które niszczą Ankę.
To był właśnie ten moment, gdy w
głowie Anki zamieszkał jakiś demon, który od tej pory cały czas szeptał: „jesteś
nikim, nikim, nikim…”.
Książka „Dlaczego nie chcecie
mieć dziecka?” zaskoczyła mnie. Patrząc na okładkę spodziewałam się komedii w
stylu „Bridget Jones” (ten wózek, te szpilki pewnej siebie kobiety…), tymczasem
nic z tych rzeczy! O ile lekkości i humoru tu nie brakuje, o tyle całość
porusza – na naszych oczach rozgrywa się dramat dwojga ludzi. Jestem kobietą,
więc jak miałabym przejść obojętnie koło drugiej kobiety, która nie może zostać
matką, cieszyć się pierwszym krokiem swego maluszka, pierwszym „mama”…?
Anka to bohaterka pełna siły.
Owszem, po nieudanych zabiegach rozpacza, leży godzinami bez ruchu, popada w
stany depresyjne, miewa najczarniejsze myśli na temat przyszłości, ale prędzej
czy później podnosi się, walczy dalej, odzyskuje wolę walki. Brzmi jak banał,
ale naprawdę silna z niej kobieta! Dramaturgii całej sytuacji nadaje fakt, co
autorka uczyniła z przeszłości bohaterki. Anka wychowała się w rodzinie
patologicznej, pełnej przemocy i alkoholu, a mimo to świetnie radzi sobie w
dorosłym życiu. Z początku żałowałam, że to nie Ankę autorka uczyniła
narratorką, w końcu nikt tak dobrze nie ująłby tego, co czuje, jak ona sama.
Ale z biegiem czasu, kiedy zaczęłam zdawać sobie sprawę, że to nie jest
cukierkowa komedia z motywem ciąży w tle, cieszyłam się, że tak się nie stało. Pewnie
gdyby ona sama miała zabrać głos i opowiedzieć o tym, co czuje, książka przerodziłaby
się w niekończący się dramat psychologiczny – tyle w Ance drzemało uczuć, tyle
myśli w głowie. Narrator wszechwiedzący, unikający zresztą osobistych osądów, wyjawił
nam tyle, byśmy zrozumieli bohaterkę i powagę całej tej sytuacji, jednocześnie
prowadząc nas przez wszystkie etapy starań o dziecko, aż do finału, który
wydaje strzałem w dziesiątkę. Czasem trzeba bowiem znaleźć złoty środek między "chcę" a "mogę"...
„Dlaczego nie chcecie mieć dziecka?” to
książka wyjątkowa, którą śmiało można polecić. Niby zabawna, niby na luzie, a jednak porusza ważny we
współczesnym świecie temat. Każdy z pewnością zrozumie ją na swój sposób, ja
jednak potraktowałam ją jako swego rodzaju apel: nie ingeruj, nie dociekaj, a
przede wszystkim nie pytaj. W życiu zdarzają się różne sytuacje, nie nam zaś
oceniać jak kto żyje i dlaczego wciąż hula na imprezach zamiast zmieniać
pieluchy. Każdemu, kto choć raz zadał to jakże niedyskretne pytanie: „Dlaczego
nie chcecie mieć dziecka?” - proponuję lekturę książki Anity Miller jako
odpowiedź.
Ocena: 8/10
Za możliwość przeczytania dziękuję Novae Res
Izabela Jurkiewicz
Będę się za nią rozglądała!
OdpowiedzUsuńkwestia bezpłodności to jedno, ale są tez osoby, które najzwyczajniej w świecie nie chcą mieć dzieci (to ja) i takie pytania zadawane przez rodzinę równie mocno mnie irytują, bo czuję się jakbym była sprowadzana tylko do roli inkubatora, jakbym nie była wartościowa bez dziecka.
OdpowiedzUsuńZ racji tego, że do macierzyństwa mnie nie ciągnie, nie chcę czytać o zmaganiach by zajść w ciążę. Ale dobrze, że taka książka powstała, bo czasem ludzie nie pomyślą zanim zadadzą pytanie, a to może zranić.
Raczej nie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńEli z https://czytamytu.blogspot.com/