
W „Pamiętniku 8-bitowego wojownika. Od ziarna do miecza”
historia zaczyna się dokładnie w przejmującym momencie, w jakim pozostawiła nas
pierwsza część. Kiedy to Runt słyszy dziwny odgłos dochodzący z wybudowanej
przez niego altany. Jak wiemy z tomu pierwszego, altana ta miała posłużyć w
zdobyciu jakichś mobów do trenowania na nich walki i Runt zbudował ją w
tajemnicy przed wszystkimi, co niestety mogłoby się bardzo źle skończyć z wiadomych powodów.
Rodzicom skłamał, że założył plantację grzybów i w tej chwili z lekkim
przestrachem rozmyśla, co też mogą zwiastować zasłyszane dźwięki. Wyobraża
sobie różne zagrożenia, przygotowuje się więc nawet na wypadek jaskiniowych
pająków i … przynosi do pokoju dwa wiadra z mlekiem.
Cała książka jest utrzymana w dobrze stonowanym humorze,
rozbawiająca czasem dzieciaki do łez, mnie zmuszająca do głośnego parsknięcia,
pełna sarkazmu, oryginalnych przemyśleń i zaskakujących pomysłów wraz z doskonałymi odniesieniami do rzeczywistego swiata. Pozycja ta
bardzo wciąga, mimo, że tom jest krótszy od pozostałych, to nie pozostawia
niedosytu – głównie dlatego, że mam w sumie co jeszcze czytać. Całość jest spójna,
akcja pruje wciąż do przodu, następują elementy zaskoczenia, niepewności,
strachu i dobrej zabawy. W tej części nie skupiamy się już tylko na nauce, jest
sporo czasu na prawdziwą walkę, zaciętą rywalizację, zaskakujące odkrycia, nowe
przyjaźnie i sojusze.
Runt wciąż nie będzie miał lekko, aczkolwiek życie umili mu
nowe zwierzątko, które musi trzymać w tajemnicy. Mowa o małym szlamiątku Jelly.
Jak wiele kłopotów może przynieść mu taka znajomość? Czy możliwe, że to mały szpieg? Nie da się wiecznie przed
wszystkimi ukrywać takiego pupila, a do tego dochodzi pewne nieodparte wręcz wrażenie, że
ktoś Runta bacznie śledzi… Kolejne zagrożenie?
Świetnie są dalej pociągnięte postaci Steve'a i Mike'a,
wyjątkowych wojowników, którzy pochodzą z Ziemi i utknęli w Minecraftii. Steve
ogromnie tęskni za jedzeniem i różnymi innymi ziemskimi sprawami, generalnie
trochę zabawnie jest czytać takie wtręty, ale ma to też swój smutny wydźwięk.
Pokazuje nam to, że potrafimy czasem zbyt mocno zatracić się w wirtualnym
świecie, aż jesteśmy tak uzależnieni, że nie kontaktujemy z rzeczywistością. W
tym przypadku utracili jakby swe ziemskie życie i są więźniami gry. Jest to
całkiem subtelnie przekazane jak dla dzieci, ale myślę, że czują to doskonale.
Genialnie przemycona bardzo ważna przestroga.
Wciąż pozostają nie wyjaśnione pewne tajemnice z pierwszej
części, jak: kim jest Herobrine? Ale zostają też niektóre nam przybliżone, jak
niepokojący, wciąż powiększający się las za murami. Co zwiastuje dla naszych
bohaterów? Niestety nic dobrego, zaś odkrycie prawdy wprowadza w delikatny
szok, bo to po prostu niemożliwe. A wszystko doprowadzi do okropnej, ryzykownej
walki z najbardziej paskudnym bossem mobów, którego istnienia nikt nie chciał
dać wiary. Zapewniam, że sporo będzie zaskakujących momentów podczas
wspomnianych walk, niektóre sekrety uchylą przed nami rąbka tajemnicy i będą
dość imponujące. Jak skończy się ta historia? Niezbyt kolorowo, wygląda, że
niezły reżim czeka mieszkańców, ale to przecież dla bezpieczeństwa, prawda?
Ocena 10/10
Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Jaguar
Ula Wasilewska
O już wiem co kupię siostrze na urodziny! Będzie bardzo zadowolona:)
OdpowiedzUsuń