
Będąc szczerą, to raczej sama z siebie nie sięgnęłabym
sprawdzić tej pozycji, to naprawdę książki dla dzieci, nie najmłodszych, ale
wciąż dla nich. Poza tym nie fascynuję się nawet Maincraftem, żeby szukać
takowych pozycji. Jednakże, gdy już trafiła w me ręce i zaczęłam czytać, to z
ręką na sercu mogę powiedzieć, że bardzo mnie wciągnęło i się spodobało. Osoby
lubiące tę grę prawdopodobnie również będą zadowoleni, ja po tych książkach
zachciałam grać i na pewno zacznę w wolnym czasie.
Nieznajomość gry w niczym tu nie przeszkadza, bo historia
jest świetna sama w sobie, cały ten świat, jego zasady i zadziwiające zmiany
jakie w nim zachodzą są warte poznania. Poza tym w pewien sposób jesteśmy też
siłą rzeczy pokrótce uczeni, jak gra funkcjonuje. Humor w książce jest wspaniały,
uwielbiam wszelkie odniesienia do naszego rzeczywistego świata, te zabawne
dyskusje i nieporozumienia wynikające z kontaktów NPC-ów z humanoidami, ich
wzajemne docieranie się i bezskuteczne próby zrozumienia. Czym jest ta pizza,
co znowu za frytki i taaa, jasne, drzewa po ścięciu na pewno nie spadają na
ziemię, to nienormalne!
Całość na szczęście prócz dobrego humoru i fajnej rozrywki
niesie ze sobą też ważne przesłania, o wytrwałości, ciężkiej pracy,
dostosowywaniu się do zmian, parciu wciąż na przód, o przyjaźni – a już w tej
części to bomba! – istocie podarków, dlaczego warto walczyć, o udoskonalaniu
się, zawieraniu sojuszy, czy też znaczeniu wolnej woli. Przyznacie sami, że są
to istotne tematy, a przy okazji bardzo przyjaźnie ujęte, ja się nawet kilka
razy wzruszyłam.
W „Pamiętniku 8-bitowego wojownika. Craftingowe sojusze”
zobaczymy wreszcie przebiegłego Herobrine, dzięki któremu moby w zadziwiający sposób wciąż podnoszą swe możliwości i stwarzają coraz większe zagrożenie.
Przez to niestety zaczniemy szykować się na prawdziwą wojnę, co poniekąd zmusza
nas do zawierania sojuszy. Od teraz nie ma czegoś takiego jak czas wolny,
codziennie są tylko szkoła i zajęcia dodatkowe. Wszyscy muszą ostro trenować,
pilnie się uczyć, pracować na rzecz społeczeństwa, odbudowywać wioskę i, co na
koniec książki się jeszcze okaże, szykować na coś niespodziewanie przerażającego.
Książkę czyta się błyskawicznie, ilustracje w niej zawarte
doskonale podkreślają to, co w niej najlepsze i dobrze wpasowują się w całość.
Szczerze polecam fanom Minecrafta, a także całkowitym noobom, jak ja. Dobrze
sprawdzi się już od 7 lat, bo najfajniej jest czytać ją samodzielnie, choć
słyszałam, że niektórzy rodzice czytają już swym 6-letnim pociechom. Ja
pozostanę jednak przy swoim, że od 7 lat na pewno jest już w porządku, aż dla
młodszych nastolatków.
Ocena 10/10
Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Jaguar
Ula Wasilewska
0 komentarze:
Publikowanie komentarza