Kto czyta moje recenzje, ten wie, że uwielbiam
poznawać nowe gatunki. Tak samo jest z formami literackimi. Zdarzyło się jednak
tak, że w swoim dwudziestoletnim życiu nie miałam okazji sięgnąć po mangi.
Kiedyś uczyłam się je rysować, jednak nigdy nie miałam z nimi styczności jako
czytelnik. Postanowiłam to w końcu zmienić i dziś przychodzę podzielić się z
Wami wrażeniami, jakie wywarły na mnie „Czarodziejki.net.”.
Aya Asagiri jest gimnazjalistką, która
nie ma w życiu łatwo. Dzień w dzień doświadcza przemocy zarówno w szkole jak i
w domu. Pocieszenia szuka więc w internecie, aż pewnego dnia trafia na dziwną
stronę. Dzięki niej zyskuje magiczną moc i staje się czarodziejką. Czy to w
jakikolwiek sposób rozwiąże jej problemy? Czy stanie się to jej bronią przed
brutalnym światem, a może wręcz przeciwnie – okaże się gwoździem do trumny?
„Czarodziejki.net” nie są z całą
pewnością lekturą dla tych, którzy mają delikatne żołądki i zbyt wielkie
pokłady empatii. Historia bowiem nie oszczędza czytelnikowi brutalnych wydarzeń
i krwawych wypadków. Jest pełna mroku i niektórych może to odpychać, jednak
mnie akurat zupełnie to wszystko nie przeszkadzało. Wręcz przeciwnie – podobało
mi się, że całość nie jest wyidealizowana, przesłodzona i nastawiona na to, by
pokazać jak wspaniali są główni bohaterowie, a ich przeciwnicy paskudni, źli i
podli. Tutaj mamy bardzo dużo odcieni szarości, często tej na pograniczu
czerni, ale jednak szarości. Ponadto oprócz tego dostajemy także dość dużą dozę
humoru, czasami czarnego, czasami sarkastycznego, a czasami całkiem zwyczajnego.
Dodatkowo wplecione zostały tu pewne elementy słodyczy, które nieco rozjaśniają
mrok otaczający opowieść. Całość tworzy bardzo ciekawy efekt i zdecydowanie
przypadło mi to do gustu.
Aya to dziewczyna, która z każdej strony
dostaje kopniaki od życia. Zanim tajemnicza postać z internetu dała jej potężną
broń, często miewała myśli samobójcze i najchętniej przestałaby się męczyć z
otaczającym ją światem. Jednak gdy dostaje różdżkę, wyglądem przypominającą
bardziej pistolet, jej podejście się zmienia. Staje się silniejsza i pewniejsza
siebie, bowiem ma coś, czym może się obronić. Podobała mi się zmiana w jej
zachowaniu. Nastolatka powoli zaczęła stawać na nogi.
Książka wzbudza w czytelniku dużo
emocji. Nie raz można poczuć dumę, patrząc jak Aya odzyskuje wiarę we własne
możliwości. W momentach, których prześladowcy dziewczyny zostają ukarani, wraz
z nią czytelnik czuje satysfakcje. Nie wszystkie emocje są dobre i czyste,
jednak mi to zupełnie nie przeszkadzało. Nie należę jednak do zbyt wrażliwych
osób, także nic w tym dziwnego. Bardziej empatyczne osoby mogłyby w pewnych
momentach czuć się jednak nieswojo. Niemniej i one powinny odczuwać przyjemność
z poznawania tej historii.
Obecnie japońska popkultura cieszy się
bardzo dużym zainteresowaniem, któremu uległam także i ja. Nie żałuję tego,
wręcz bardzo się z tego cieszę. Moją pierwszą przygodę z mangą uważam więc jak
najbardziej za udaną i z całą pewnością będę ją kontynuować. Jeśli i wy macie
ochotę na eksperymentowanie z nowymi formami literackimi, to gorąco polecam Wam
zapoznanie się z „Czarodziejkami,net”. Natomiast jeśli już jesteście dozgonnymi
miłośnikami mang i japońskiej popkultury, to tym bardziej polecam Wam pierwszy
tom świetnie zapowiadającego się cyklu. Myślę, że nie będziecie zawiedzeni i
miło spędzicie z nim czas.
OCENA: 9/10
Z egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Waneko.
Sara Chrzanowska
0 komentarze:
Publikowanie komentarza