To, co wydarzyło się w sierpniu 2011 roku na wyspie Jersey, wstrząsnęło światem. Damian Rzeszowski, mąż i ojciec, zabija 6 osób, w tym swoich najbliższych. Co było powodem, dla którego ten spokojny do tej pory człowiek, sięga po nóż?
Było niedzielne popołudnie, kiedy Damian dokonał przerażającej zbrodni. Rodzina Rzeszowskich tyle co wróciła z urlopu w Polsce. Iza, żona Damiana, zaprosiła przyjaciółkę Martę i jej córkę Julię. Z pozoru wszystko przebiegało normalnie, może poza tym, że Rzeszowscy podobno się pokłócili, tak zeznali świadkowie. Damian rozpalił grill, a później rozpętało się piekło. Zabił teścia, żonę, dwoje swoich dzieci, Martę i Julię. Na końcu ranił też siebie. Lekarzom udało się uratować tylko jego.
Przyznam się, że kompletnie nie pamiętam tego wydarzenia, choć na pewno była ono mocno komentowane w naszych mediach. Dlatego czytałam tę książkę "na chłodno", co pozwoliło mi na nieco inne spojrzenie na sprawę.
Dionisios Sturis i Ewa Winnicka dokładnie opisują to, co działo się na sali sądowej. Dzięki temu możemy poznać opinie biegłych psychiatrów, którzy próbowali dociec, czy Damian w chwili popełnienia zbrodni był poczytalny. Było to kluczowe, ponieważ od tego zależał wymiar kary.
Autorzy, oprócz opisu sprawy Rzeszowskiego, nakreślają też tło historyczne wyspy i opisują sytuację Polaków, którzy całymi rodzinami wyjeżdżali do pracy na polach ziemniaczanych i w hotelach. Bez wątpienia pierwsze 5 lat życia na wyspie było dla nich najtrudniejsze, ponieważ nie mieli prawa do żadnych świadczeń i nie mogli podejmować "lepszej" pracy. Ci, którzy wytrwali te pierwsze lata, wiedli później lepsze życie. Wśród polskiej społeczności daje się zauważyć podział na Polskę A i B. Najwięcej przyjezdnych to reprezentanci Polski B, szczególnie z województwa podkarpackiego.
Dużo miejsca autorzy poświęcili też na opis dotychczasowego życia Damiana, jeszcze z okresu, kiedy mieszkał w Polsce. Różne wydarzenia, jakie miały miejsce, z pewnością ukształtowały jego charakter i miały odzwierciedlenie dla jego czynów.
Książka jest interesująca również z medycznego punktu widzenia. Jest dużo opisów, jaki przebieg mają różne choroby psychiczne. Głównie dotyczą one depresji. Jeśli kogoś ciekawią takie niuanse, to reportaż z pewnością spełni oczekiwania czytelników. Mnie z różnych przyczyn bardzo to interesuje, dlatego tak dobrze czytało mi się tę książkę.
Reportaż ten czyta się jednym tchem, budową trochę przypomina kryminał. Autorzy sprawnie przedstawiają kolejne fakty i niuanse. Nie będę zdradzać, jaki był werdykt sądu. Wydaje mi się, że w całej tej sprawie czytelnik też może sam stanąć po którejś ze stron, czy było to morderstwo, czy jednak zabójstwo. Ja swoją opinię mam, ale pozostawię ją dla siebie.
Przyznam się, że kompletnie nie pamiętam tego wydarzenia, choć na pewno była ono mocno komentowane w naszych mediach. Dlatego czytałam tę książkę "na chłodno", co pozwoliło mi na nieco inne spojrzenie na sprawę.
Dionisios Sturis i Ewa Winnicka dokładnie opisują to, co działo się na sali sądowej. Dzięki temu możemy poznać opinie biegłych psychiatrów, którzy próbowali dociec, czy Damian w chwili popełnienia zbrodni był poczytalny. Było to kluczowe, ponieważ od tego zależał wymiar kary.
Ponieważ policja dość wcześnie ustaliła, co się stało, Gollop założył z góry, że jego praca może polegać wyłącznie na "częściowej obronie" - uniewinnienie będzie wykluczone. Jedyne, co mógł zrobić, to zawalczyć o obniżenie wysokości kary. A do tego potrzebna była zmiana kwalifikacji czynu z morderstwa (murder) na zabójstwo (manslaughter). To pierwsze może zostać popełnione z zimną krwią. To drugie - wynikać z prowokacji: "tak mi działałaś na nerwy, tak mnie prowokowałaś, że cię zabiłem", albo z zaburzenia umysłowego, skutkującego utratą samokontroli, a w konsekwencji chwilowym bądź długotrwałym ograniczeniem poczytalności.Rzeszowski, już po dokonaniu zbrodni, zaczął uskarżać się na to, że słyszał głosy. Problem polegał jednak na tym, że był niespójny w zeznaniach. Trudno było ustalić, czy rzeczywiście miał objawy psychotyczne, które są możliwe w silnej depresji, czy było to kłamstwo, które miało na celu zmniejszenie wymiaru kary. W ogóle w życiu Damiana dużo było takich niejasności, również tych, które dotyczyły jego skłonności do bycia agresywnym, szczególnie pod wpływem alkoholu. W procesie brało udział kilku biegłych psychiatrów, ale tylko jeden z nich twierdził, że Rzeszowski kłamie i tragicznego sierpniowego dnia był w pełni poczytalny.
Autorzy, oprócz opisu sprawy Rzeszowskiego, nakreślają też tło historyczne wyspy i opisują sytuację Polaków, którzy całymi rodzinami wyjeżdżali do pracy na polach ziemniaczanych i w hotelach. Bez wątpienia pierwsze 5 lat życia na wyspie było dla nich najtrudniejsze, ponieważ nie mieli prawa do żadnych świadczeń i nie mogli podejmować "lepszej" pracy. Ci, którzy wytrwali te pierwsze lata, wiedli później lepsze życie. Wśród polskiej społeczności daje się zauważyć podział na Polskę A i B. Najwięcej przyjezdnych to reprezentanci Polski B, szczególnie z województwa podkarpackiego.
Dużo miejsca autorzy poświęcili też na opis dotychczasowego życia Damiana, jeszcze z okresu, kiedy mieszkał w Polsce. Różne wydarzenia, jakie miały miejsce, z pewnością ukształtowały jego charakter i miały odzwierciedlenie dla jego czynów.
Książka jest interesująca również z medycznego punktu widzenia. Jest dużo opisów, jaki przebieg mają różne choroby psychiczne. Głównie dotyczą one depresji. Jeśli kogoś ciekawią takie niuanse, to reportaż z pewnością spełni oczekiwania czytelników. Mnie z różnych przyczyn bardzo to interesuje, dlatego tak dobrze czytało mi się tę książkę.
Reportaż ten czyta się jednym tchem, budową trochę przypomina kryminał. Autorzy sprawnie przedstawiają kolejne fakty i niuanse. Nie będę zdradzać, jaki był werdykt sądu. Wydaje mi się, że w całej tej sprawie czytelnik też może sam stanąć po którejś ze stron, czy było to morderstwo, czy jednak zabójstwo. Ja swoją opinię mam, ale pozostawię ją dla siebie.
Ocena: 10/10
Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Czarnemu
Justyna Kotys-Jeleńska
Chętnie przeczytałabym.
OdpowiedzUsuń