Na „Grzesznicę” Doroty Wachnickiej oczekiwałam z niecierpliwością:
autorka bowiem proponuje bardzo intrygującą historię o Dominice - matce i żonie,
która w przeszłości pracowała jako luksusowa dziewczyna do towarzystwa. Chociaż
ten rozdział życia ma już za sobą, przeszłość dopada ją w postaci kolegi z
pracy, który, rozpoznawszy dziewczynę, postanawia za wszelką cenę ją
zdemaskować i zniszczyć jej karierę… Intrygujące, prawda? Dla mnie na pewno,
więc kiedy tylko książka trafiła w moje ręce, od razu porzuciłam wszystko na
rzecz lektury.
Pierwsze stronice okazały się dokładnie takie, jakich
oczekiwałam. Poznajemy Dominikę, historię jej wejścia do branży, by następnie
stać się świadkami zaręczyn i ślubu z Marcusem, dla którego porzuciła bycie
luksusową panią do towarzystwa.
Praca w agencji byłą zamkniętym rozdziałem. Niekiedy jakiś
drobiazg przywoływał dawne wspomnienia, zawsze jednak wygrywała radość, ze
spotkałam Markusa, mężczyznę na dobre i na złe. I już zawsze będziemy razem, i
nic nas nie rozłączy. Czas pokazał, jak bardzo się myliłam, sądząc, że
przeszłość nigdy mnie nie dopadnie…
Co ciekawe, choć profesja Dominiki budzi zwykle niesmak i
zgorszenie (nie oszukujmy się: nie o samo „towarzystwo” tu chodzi…), sama
bohaterka nie widzi w swoim zajęciu nic zdrożnego. Nie chwali się swoją
przeszłością co prawda, ale – jak podkreśla - wcale się jej nie wstydzi. Zwykle
w takich historiach bohaterki kajają się, pragną odciąć się od przeszłości,
wyrzuty sumienia zżerają je od środka, tymczasem Dominika…
No cóż, osobiście
mam mieszane uczucia co do kreacji bohaterki. Z jednej strony imponujące, że
potrafi wieść normalne życie i nie trzęsie się ze strachu każdego poranka, że
mąż dowie się o jej niechlubnej przeszłości (aż do teraz, rzecz jasna…), a z drugiej
wydaje się nieco odpychająca: po ślubie logowała się na portal randkowy, by
nieco poflirtować, a niekiedy z utęsknieniem wspomina dawne życie, w którym
płacono jej za towarzystwo i seks. Nasuwa się pytanie: skoro chce zostawić
przeszłość za sobą, czemu z taką tęsknotą o niej myśli?
Historia sama w sobie płynie własnym, nieco rozpędzonym
rytmem. Już na samym wstępie Michał, czyli sprawca całego zamieszania, bez
ogródek informuje i nas, i swojego szefa, że zna przeszłość Dominiki. Jako
wzorowy zdawałoby się mąż i ojciec, przykładny chrześcijanin regularnie
bywający w Kościele, który czuje się w obowiązku stać na straży moralności, bez
mrugnięcia okiem zwalnia z pracy stałego bywalca domu publicznego i taki sam
los próbuje za wszelką cenę zgotować Dominice.
Michał był gotowy uciec się do wszelkich chwytów, także
tych poniżej pasa. Szedł w końcu na wojnę, w której wygrać może tylko jedna
osoba, i to musi być on. A cel uświęca środki.
Jego zawziętość i niekiedy tajemnicze przemyślenia w
postaci rozdziałów, gdzie autorka ukazuje jego punkt widzenia, rzucają na tę
sprawę nieco inne światło: czy Michał faktycznie jest taki idealny, czy po prostu
próbuje chronić samego siebie?...
Gdy w książce prym wiedzie „intryga” i „zdrada”, nie ma się
ochoty oderwać od lektury, jednak gdy do głosu dochodzi „miłość”, rozczarowanie
uderza jak grom z jasnego nieba. Rozwiązanie kwestii małżeństwa i tajemnicy,
jaką Dominika skrywa przed mężem, w ogóle do mnie nie przemawia. Co więcej,
sprawia wrażenie ckliwej telenoweli i traci nieco w mych oczach. Zawiła miłość,
ckliwe wyznania, intryga z udziałem przyjaciółki, poświęcenie… Uff, dla mnie to
jednak za dużo. Czuję się rozczarowana, bowiem motyw ten nijak ma się do
rzeczywistości, a przynajmniej w moich oczach.
Daję jednak całości szansę i z niecierpliwością oczekuję,
jak się cała historia zakończy. Całe szczęście, autorka uratowała tę powieść.
Może niekoniecznie takiego zakończenia się spodziewałam, ale to właśnie czyni
je wyjątkowym. Choć nie wszystko się wyjaśnia i Czytelnik może odczuwać
oburzenie, że nie wszystkie tajemnice wychodzą na światło dzienne, dobrze się
stało – dzięki temu bohaterowie wyciągają wnioski i stają się lepsi i... mądrzejsi, choć niektóre "przemiany" są nieco zbyt spektakularne, jeśli mam być szczera.
Autorka prezentuje dziewczynę, która nie tylko nie
wstydzi się swojej przeszłości, ale i – jak przyznaje - „urodziła się z
zamiłowaniem do luksusu”, co sprawia, że wywołuje w Czytelniku
mieszane uczucia. Sprawia wrażenie nieco wyrachowanej, choć ma w sobie coś, co
pozwala kibicować jej w tej nierównej walce z Michałem.
Choć książek o paniach do towarzystwa jest mnóstwo, w „Grzesznicy” było coś, co czyniło ją wyjątkową. „Grzesznica” to historia pasjonująca, zdecydowanie kobieca,
choć nie ukrywam, że podczas lektury miałam wrażenie, że czytam dobry thriller.
Nie wszystkie rozwiązania przypadły mi do gustu, jednak nie zmienia to faktu,
że Wachnicka, z zawodu psycholog i psychoterapeuta, stworzyła dynamiczną, dobrą książkę, od której nie sposób się oderwać.
Ocena: 8/10
Za możliwość przeczytania dziękuję Edipresse
Izabela Jurkiewicz
0 komentarze:
Publikowanie komentarza