Zawsze mam ogromny problem z książką, która nie przypadła mi do gustu i wielokrotnie podczas czytania miałam ochotę ją porzucić. Autor przecież włożył w jej pisanie całe swoje serce a jak tak po prostu mam napisać jej „złą recenzję”? Czasami jednak nie da się inaczej i książką, która mnie rozczarowała jest książka Bożeny Mazalik „Kryminalne przypadki Matyldy”.

Kocham komedie kryminalne i gdy tylko ujrzałam okładkę książki, to nastawiłam się na książkę pełną humorów, żartów słownych i sytuacyjnych. Nigdy wcześniej nie zetknęłam się z twórczością pani Mazalik, więc tym bardziej byłam ciekawa, co mnie czeka. Początek zapowiadał się bardzo interesująco. Najpierw porzucenie przed ołtarzem, a później ucieczka do zamku w poszukiwaniu spokoju. Matylda jest malarką, artystyczną duszą i autorką powieści. By zdążyć z namalowaniem obrazów na swój wernisaż, przenosi się na zamek, by tam w spokoju tworzyć. Zamiast spokoju znajdzie jednak paru nieboszczyków, zwierzęta zamkowe do oporządzenia a gdzieś jeszcze będzie nadzieja na miłość.
Pierwsze rozdziały książki czytało się bardzo przyjemnie, ale w zasadzie już po 50 stronach zaczęło coś mi zgrzytać. To, co dominuje w tej książce to natłok informacji, tyle rzeczy się dzieje, że dosłownie zostałam przytłoczona. Nie raz musiałam się wracać do przeczytanych już fragmentów, bo się i pogubiłam i nagle z jednej sytuacji znajdujemy się w drugiej. Np. bohaterka wybiega z kościoła i spotyka kolegę, a następnie mieszka już u niego w zamku. Zabrakło mi tu płynnego przechodzenia z jednej sytuacji w drugą. Sami bohaterowie są dobrze wykreowani, lecz nie byłam w stanie żadnego polubić. Jedynie przyjaciółka Ilka mogłaby liczyć na moją sympatię. Nie raz zdarzyło mi się czytać książkę, w której to bohaterka bierze sprawy w swoje ręce i sądzi, że to właśnie ona, a nie policja rozwiąże zagadkę. Jednakże tutaj bohaterka jest tak irytująca, że było mi wszystko jedno, czy zginie, czy też uda jej się złapać mordercę.
Liczyłam tutaj bardzo na humor. Muszę przyznać, że jeszcze na początku humor i słowny i sytuacyjny był zauważalny i ciekawy. Lecz ile razy będą śmieszyły powtarzające się wątki? Zachowania bohaterów zamiast śmieszne stały się irytujące i nudne. Książkę doczytałam tylko dlatego, że chciała dowiedzieć się, czy zakończenie mnie zaskoczy. Niestety nawet ono okazało się rozczarowujące.
Książka Bożeny Mazalik „Kryminalne przypadki Matyldy” mnie rozczarowała. Choć jest lekka i stanowi odskocznię od mrocznych kryminałów, to jednak liczyłam na więcej. Pomysł na fabułę był bardzo dobry, lecz zawiodło wykonanie. Książka na pewno spodoba się czytelnikom, którzy znają wcześniejsze książki autorki i te im się podobały. Sami zdecydujcie, czy warto przeczytać książkę.
Ocena: 4/10
Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka
dorotbook
0 komentarze:
Publikowanie komentarza