Życie jest pełne niespodzianek i ciągle stawia
przed nami nowe wyzwania. Nie ważne czy mamy kilka czy kilkanaście czy
kilkadziesiąt lat, bo każdy wiek ma swoje plusy i minusy. I w każdym wieku może
spotkać nas coś zaskakującego. Coś co sprawi, że nasze życie stanie się inne
bądź wyzwoli w nas nowe pasję. Ważne by otworzyć się na to, co niesie ze sobą
los.
A los zaskoczył nawet Henrykę Orłowską. Emerytka,
która chętnie brała udział we wszelkich darmowych projektach skierowanych do
osób „wiek+”, została dziedziczką wydawać by się mogło niezwykłej fortuny nieco
ponad pięćdziesięciu tysięcy złotych. W obliczu braku ewidentnych potrzeb
finansowych oraz bliskich krewnych, zapalona
amatorka aktywności sportowych orgaznizowanych przez rozliczne organizacje non
profit, postanowiła oddać się relaksowi w jakimś uroczym, nietypowym
miejscu. Jej wybór padł na czterogwiazdkowy pensjonat z pełnym wyżywieniem i
całą masą atrakcji, o angielskobrzmiącej nazwie Yorkshire. Rezolutna kobieta
spakowała walizki, odpaliła starego opla i wyruszyła w podróż do serca
malowniczej Wyżyny Krakowsko- Częstochowskiej. Następnego dnia po dotarciu
przez bohaterkę na miejsce, w
pensjonacie zostaje znalezione ciało jednej z pokojówek- Róży. Pani Henia
wkracza do akcji!
Jednak…
W pierwszej kolejności należało się jednak posilić. Wiadomo bowiem, że mózg, któremu dostarczono wysokiej jakości paliwa ( ze szczególnym naciskiem na odpowiednią dawkę kofeiny), pracuje zdecydowanie lepiej.
To nie jest kryminał „wysokich lotów”, ale odnoszę
wrażenie, że i nim miał nie być. Ta książka ma za zadanie przede wszystkim
bawić i z tego wywiązuje się naprawdę na sto procent. Jest w niej mnóstwo scen,
które wywołają uśmiech na twarzy czytelnika. Nie przytłacza ona mroczną
atmosferą czy klimatem nasączonym grozą i strachem, ale daje wytchnienie
spracowanej głowie i pozwala zapomnieć, chociaż na chwilę, o codziennych
obowiązkach. Autorka posługuję się bardzo malowniczym językiem. Czytelnik jednak nie zostanie znudzony
nadmiarem opisów czy wymuszonymi dialogami. A te, które znajdzie w historii Heni często cechuje humor i
ironia.
Sama pani Henryka wzbudza sympatię od pierwszych
stron. Mało wymagająca od życia, miłośniczka krzyżówek i słodkości, jednak bardzo
towarzyska i otwarta emerytka wciela się w rolę prywatnego detektywa. Klucząc,
szukając, wnioskując, dociekając, rozmawiając, nieustraszenie poszukuję
mordercy. Działania bohaterki przypominają mi babcię z kreskówki „Sylwester i
Tweety na tropie” ( nasza bohaterka nawet przygarnia kotka, ale ptaszka już nie
uraczymy w książce). Jednak to ona sama wpada na trop i … ani mru, mru.
Nie ma się co zrażać- pomyślała emerytka. Jeśli nie sposób ugryźć tematu z jednej strony, należy się do niego zabrać z drugiej, jednak w pierwszej kolejności trzeba dostarczyć organizmowi odpowiednią dawkę kalorii. Pan Zygmunt nie ucieknie, w przeciwieństwie do jedzenia, które się niebawem skończy. Taką oto logiką kierowała się Henryka.
Przyznam, że patrząc na zdjęcie bohaterki na okładce,
zaczynam pałać do niej sympatią i ogromnie cieszę się, że te uczucie nie
wyparowuje w trakcie czytania. Pozostali bohaterzy historii to cała paleta
przeróżnych ludzi, będących przedstawicielami różnych grup zawodowo-
społecznych. Autorka nadała im cech ( wady, przywary, zalety) w wyolbrzymiony, wręcz
przerysowany sposób, tworząc mieszankę osobowości,
która czytelnikowi poprawia humor. Wracając do okładki to ma ona swój klimat i
w niesamowicie pasuje do historii.
Cieszę się, że los
pani detektyw Henryki Orłowskiej został przypieczętowany po raz drugi, bo
ja chętnie sięgnę po kolejną część „ Pani Henryka i morderstwo w autokarze”. Zapewne
nie omieszkam też się swoje zdanie wyrazić w recenzji. A jeśli chodzi o tę
powyżej recenzje, to uprzejmie donoszę, że wszystko co w niej się znajduje jest moim
osobistym odczuciem, zaś wszelkie podobieństwa do innych recenzji i stwierdzeń są
przypadkowe- no, może poza cytatami.
Ta pozycja jeszcze przede mną, ale lubię takie książki.
OdpowiedzUsuńZabawna pierwsza część. Kolejnych jeszcze nie mam.
OdpowiedzUsuń