
Tym bardziej więc nie mogłam się oprzeć niedawno wydanej przez Wydawnictwo Sonia Draga powieści, zwłaszcza że literatura francuska jest mi bardzo bliska i trudno byłoby mi odmówić sobie kolejnej książki mistrza.
Powieść zaczyna się dość niestandardowo. W ręce bohatera – pisarza wpada stare wydanie gazety ”Partis-Soir” z 31 grudnia 1941 roku. Odnajduje w niej pewne ogłoszenie o zaginięciu piętnastoletniej Dory Bruder. A że nie wierzy w zbiegi okoliczności i dar widzenia u pisarzy , podejmuje się odtworzenia biografii Dory. Angażuje się w to zadanie całym sobą. Przegląda dokumenty, rozmawia z ludźmi, którzy mogliby cokolwiek pamiętać i oddaje się własnym wspomnieniom. Bo kiedy Dora Bruder zniknęła, mając 15 lat, on miał zaledwie 12 i był wówczas w okolicy, w której zamieszkiwali rodzice dziewczynki. Wciąż nie jest jednak dla mnie jasne, co kieruje tak naprawdę bohaterem? Czeko tak naprawdę szuka i po co?

Budując historię życia bohaterki, bada jednocześnie przemiany tego miasta podczas jego okupacji.
Być może dlatego „Dora Bruder” stała się jedną z najczęściej komentowanych książek Patricka Modiano. Jej nietypowa forma wyłuskania obrazu wojny i jej okrucieństw z anonimowej wszystkim postaci musi być czymś niezwykłym. Po raz kolejny porusza też temat Żydów – w tym przypadku austiackich — jak Dora i jej ojciec. W utworze bardzo często zatem pojawia się motyw ojca dziewczyny. Widać wyraźnie, że autorowi wątek ukrywania się, łapanek i walki o przetrwanie jest szczególnie bliski. Doszukałam się potem informacji, iż jego ojciec również był Żydem i również ukrywał się podczas wojny. Stąd może tak wiele niej napiętnowania, ojcostwa i tęsknoty za zrozumieniem tego co miało miejsce podczas niemieckiej okupacji.
„Dora Bruder” można by zatem z wielu perspektyw uznać za pewnego rodzaju sztukę skierowaną ku pamięci oraz dzieło, w którym autor obrazuje najbardziej niepojęte ludzkie losy, odkrywając jednocześnie losy świat (czasu okupacji) i samego miasta, w którym ma miejsce akcja — w tym przypadku Paryża. Wszystko się zmienia, przekształca, czasem przemija – zostajemy tylko my z własnymi wspomnieniami i pamięcią, która należy chronić.
Zdecydowanie nie była to łatwa pozycja. Byłam jednak świadoma, po co wyciągam ręce. Próba zmierzenia się z kolejnym noblistą nie była mimo to satysfakcjonująca. Albo ja nie podołałam wyzwaniom Patricka Modiano, albo to On nie dotarł do zakamarków mojej duszy. Jestem mimo to pełna szacunku do twórczości autora.
Ocena 5/10
Edyta Sztylc
0 komentarze:
Publikowanie komentarza