Zawsze ciągnęło mnie do
przeróżnych książek, często przez swoje niezdrowe zainteresowanie, trafiałam na
prawdziwe gnioty, ale w tym wypadku, nie uczyłam się na błędach i ciągle nie
potrafiłam nad sobą zapanować. Z pewnością nie czytałam jeszcze niczego o
szejkach arabskich, więc oczywiście nie mogłam przejść obojętnie obok tej
pozycji. Po prostu nie byłabym sobą, a chyba zgodzicie się ze mną, że temat ten
jest dość popularny w internecie i chciałam zobaczyć w jakiś sposób rozwinie go
autor.
Książka ta opowiada historię
młodości pewnego szejka, który miał wszystko i mógł kupić, to o czym tylko
zamarzy. Abed uwielbia piękne konie oraz kobiety, a pewnego dnia nawet
przylatuje z ojcem do Polski, aby wziąć udział w licytacji najlepszych koni
czystej krwi. Podczas aukcji jednak nie udaje się mu otrzymać klaczy, której
bardzo pragnie, ponieważ jego ojciec musi pilnie wyjechać. Wtedy nie
przypuszcza, że dzień ten zmieni jego życie o sto osiemdziesiąt stopni.
- No tak, tylko ty możesz nazywać wyjście do klubu problemem. Dla reszty świata to po prostu piątek – zakpił Wasim.
Szczerze mówiąc… Nie przeczytałam
opisu tej książki, więc nie miałam pojęcia, czego się spodziewać. Chyba
oczekiwałam jakiś niestworzonych historyjek o wygłupach szejków, ich wydawaniu
pieniędzy na największe głupoty i oczywiście o podbojach seksualnych, które
kompletnie nie współgrają z wyznawaną przez nich religią. Co dostałam? Fakty.
Autor tej książki osobiście
spotkał się z szejkiem Abedem (imię zmienione na potrzeby książki i na prośbę
samego księcia) i mógł wysłuchać jego historii. Oczywiście nie oczekujcie, że
poznacie całe jego życie, bo tak nie jest. Tak naprawdę, sam Marcin Margielewski
nie miał zbyt wielkiego wpływu, na to co, opowie mu jego rozmówca. To Abed sam
dozował informacje i miał pomysł na tę książkę. Autor przed jej stworzeniem
musiał oczywiście zapoznać się ze sztywnymi zasadami współpracy, chociaż okazało
się, że sam Abed jest bardzo przyjazną osobą. Jednak protokół to rzecz święta,
a pewne sprawy muszą pozostać w rodzinie.
Czy on naprawdę myśli, że świat nadal wierzy w wizerunek bogobojnego arabskiego szejka, który całymi dniami modli się, by podziękować Allahowi za ropę? Czy sądzi, że młodzi szejkowie z Emiratów, Kuwejtu, Kataru, Omanu czy Arabii Saudyjskiej na swoich seks-imprezach piją coca-colę i recytują Koran?
W środku nie znajdziemy historii
życia Abeda, a tylko jakąś część jego przygód. Owszem, są one niezwykle
ciekawe, czyta się je z zainteresowaniem i książka absolutnie się nie dłuży. Poznawałam
ją ze szczerym zainteresowaniem, bo Abed opowiadał o kwestiach, które stawiają
szejków w innym świetle, ale także potwierdził kilka stereotypów powielanych w
mediach. Dał on polskim czytelnikom namiastkę własnego życia i pokazał jak
wiele wspólnego na z naszym krajem.
Opowiedziana historia jest inna,
ale z pewnością nie można brać słów Abeda za coś oczywistego. Nie jest on
jedynym szejkiem na świecie, więc nie można ich wkładać do jednego worka i
wyrabiać sobie pozytywnego albo negatywnego zdania. Wydaje mi się, że jest on w
pewien sposób wyjątkowy, ponieważ zgodził się na opowiedzenie historii swojej
młodości, która była bardzo burzliwa i nie ukrywał tego, co zwykle tuszują
ważniejsi od niego. Wykazał się otwartością i postępowością, bo wyrwał się z
hermetycznego środowiska i zrobił krok do przodu.
-Trochę mnie uspokoiłeś. Ale jeśli to jednak kandydatka na żonę…- To wyleci z pałacu na latającym dywanie. I to bez Aladyna.
Każdy z pewnością inaczej spojrzy
na tę książkę. Jej autor specjalnie nie dociekał, nie wypytywał, nie dociskał
Abeda. Zachował się zgodnie z ich umową i przyjął tylko to, co dostał. Informacje
te pozwoliły mu stworzyć niezwykle ciekawą pozycję, która z pewnością przypadnie
do gustu nie jednej osobie. Całość została pisana w sposób prosty, lekki i
czytało się ją bardzo szybko. Nie podchodziłam do niej z jakąś wielką nadzieją,
bo zdawałam sobie sprawy, że nie poznam tajemnic, które są usilnie skrywane
przed światem.
Jedyną wadą tej książki jest jej
okładka… To chyba przez nią pomyślałam sobie, że będę mieć do czynienia z
pozycją pełną legend na temat imprez szejków. Po prostu całość w moich oczach
jest zbyt sztuczna, karykaturalna i niedopasowana do treści. Owszem, jest na
niej jakiś mężczyzna, który być może przypomina szejka, ale nie przekonało mnie
to.
,,Jak podrywają szejkowie” to
książka, która okazała się zupełnie inna, niż przypuszczałam, ale zaskoczyła
mnie w bardzo pozytywny sposób. Dzięki niej mogłam poznać kawałek historii człowieka,
mającego wszystko, a jednocześnie bardzo nieszczęśliwego i pragnącego posiadać
coś, czego nie da kupić się za pieniądze – miłości oraz szczęścia.
Ocena: 9/10
Za możliwość przeczytania
dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka
Patrycja Bomba
0 komentarze:
Publikowanie komentarza