Dla mnie kuchnia to serce domu. Niby nic w tym oryginalnego, jednak w naszym zabieganym życiu domowe jedzenie staje się... luksusem. Tymczasem nakarmić oznacza moim zdaniem przede wszystkim okazać bliskim miłość. Zaprosić ich do wspólnego stołu, ogrzać, wysłuchać. Nieważne, czy jesteśmy parą, małą bądź dużą rodziną, grupą przyjaciół - wspólny posiłek nie tylko zaspokoi głód, ale i da nam poczucie bezpieczeństwa. Przynależności. Ukojenia po trudnym dniu, wreszcie - radości ze smacznego dania.
Nie każdy lubi gotować, a co gorsze - nie każdy potrafi gotować! Nie jest to sztuka łatwa, choć z pozoru może taka się wydawać. Dużo milej i łatwiej jest niekiedy zasiąść do stołu już nakrytego, gdzie posiłek przygotował ktoś inny. Zresztą stare porzekadło głosi, iż danie przygotowane przez kogoś smakuje dużo lepiej. Mimo iż lubię gotować, to całkowicie się pod tym podpisuje.
Jednak co zrobić, kiedy nie zostaliśmy obdarzeni kucharskim talentem? Typowy student poradzi sobie i bez niego. Wystarczy przecież ugotować parówki i oto cała filozofia. A co jeśli parówki kiedyś nam się znudzą (bo znudzą) i zapragniemy pysznego, maminego obiadku? Warto wtedy czymś, a raczej kimś się zainspirować, dlatego też istnieje coś takiego jak książka kucharska. Ma być ona drogowskazem, inspiracją, dla której stworzymy w swoich kuchniach bardziej wykwintne posiłki. Czy książka Joli Caputy da nam odpowiedni bodziec, który pchnie nas ku patelniom?

Znajdziemy w tej książce kucharskiej smaki naszego dzieciństwa, takie jak sałatka jarzynowa, zacierki, racuszki, czy nawet prosty przepis na własnoręcznie robione bułeczki. Ktoś może powiedzieć "ale przecież to proste i poza tym jest masa takich przepisów w internecie". Teoretycznie taka osoba ma racje, ale dzięki posiadaniu takiej książki, nie musimy już nigdzie niczego szukać, martwić się o proporcje, czy fakt, że nie możemy nigdzie znaleźć dobrze wytłumaczonych kroków postępowania. Myślę, że każdy w swoim domu powinien mieć choć jedną książkę kucharską, bo dzięki niej wzbogacamy rodzinne menu, dzięki któremu nie zjemy na niedzielny obiad zwykłego schabowego (który swoją drogą i tak jest pyszny), ale schabowego zapiekanego pod beszamelem! Od razu brzmi i wygląda atrakcyjniej.
Oprócz całej części praktycznej, to pragnę zwrócić uwagę na grafikę. Zdjęcia dań są imponująco-zachęcające. Aż ślinka cieknie na sam widok! Dodatkowo motyw kwiatowy nadaje książce bardzo wiosennego klimatu, idealnie wpasowującego się w aktualną porę roku, co dodaje dodatkowego natchnienia, by działać w kuchni. Tym bardziej taka książka może okazać się niezłomną, gdyż nadchodzą święta Wielkiejnocy. Jestem pewna, że każdy znalazłby coś pysznego, prostego i domowego w takiej książce.
Niestety książka ta pozbawiona jest przepisów na różnego rodzaju słodkości, a to sprawia, że jest dla mnie niezupełna. Skoro książka nastawiona jest na to, że zawarte w niej dania są "od śniadania do kolacji", to przepraszam bardzo, ale gdzie deser?! Ja, jako łakomczuch jestem z lekka zasmucona i zniesmaczona. Książka byłaby wtedy bogatsza, precyzyjniejsza i oczywiście - bardziej praktyczna. Chyba, że to taki chwyt reklamowy, i przepisy na desery są już w innej książce.
Reasumując - serdecznie polecam książkę Joli Caputy jako wzór do zachowania polskości. Znajdziemy tu wiele rodzimych i powszednich dań, które zazwyczaj możemy kupić już gotowe w sklepie. Jako że zdrowe odżywania jest ostatnio bardzo modne, to zachęcam do praktykowania i odrobiny wysiłku!
Ocena: 8/10
Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu - Edipresse
Paulina Mocka
0 komentarze:
Publikowanie komentarza