![]() |
Żródło |
Zanim rozpoczęłam lekturę
„Ukraiński gambit” zrobiłam mały rekonesans odnośnie autora, pana Leszka
Szerepki. Korzystając z zaufanych źródeł dowiedziałam się, iż był on od samego
początku interesował się relacjami ze wschodnimi sąsiadami. W latach 2007 –
2010 zajmował stanowisko radcy-ministra i zastępcy ambasadora w ambasadzie
Polski w Kijowie. Nie da się ukryć, że posiada bardzo dużą wiedzę o
mechanizmach rządzących w tych krajach. „Ukraiński gambit” jest debiutem autora
na płaszczyźnie literatury popularnej, a konkretniej w gatunku thriller
political fiction. Jest to dość ciekawy nurt, który, według mnie, jest stosunkowo
przerażający. Dlaczego? Ponieważ pokazuje scenariusze, które miały szansę się
wydarzyć, ale los zadecydował inaczej. Ukraina była zazwyczaj głównym tematem
dla literatury postapokaliptycznej, zwłaszcza dla obszarów Czarnobyla. Autor
łamie jednak ten trend. Widzi ją, jako kraj o bogatej kulturze i interesującej
historii. Idealne miejsce do osadzenia tam fabuły!
"Sasza znał obecnego prezydenta dość długo, można nawet powiedzieć, że za długo. Wiedział, jakie są jego mocne i słabe strony, ale nie potrafił sobie wyjaśnić jego postępowania w ostatnim czasie."
Akcja powieści rozgrywa się
między listopadem 2013 r. a lutym 2014 r., w znaczącej części na obszarze
kijowskiego Majdanu Niezależności. Na Ukrainie toczy się gra, której stawką
jest wolność kraju i jego europejska przyszłość. Rosja snuje intrygi mające na
celu destabilizację państwa ukraińskiego. Przykładem jest początek książki, w
którym to dochodzi do spotkania Władimira Putina z Wiktorem Janukowyczem.
Prezydent Rosji wygłasza groźby względem Ukrainy i nie omieszkał zrobić
osobistej wycieczki względem swojego rozmówcy. Trzeba przyznać, że „brzmiało”
to niezwykle prawdopodobnie. Tym bardziej, iż Szerepko zestawia świat służb
specjalnych z codzienną rzeczywistością milionów zwykłych ludzi. Ludzi, którzy
mają dość obecnej sytuacji i decydują się bunt. Zostają więc bojownikami na
Majdanie, nie chcą skorumpowanej ojczyzny. Mimo że czasem giną od kul, wierzą
głęboko, że ich rewolucja coś zmieni.
W środku tego wszystkiego
poznajemy głównego bohatera, Stasa Sycza. Jest on młodym studentem z Kołomyi,
który przez przypadek znalazł się w miejscu, gdzie tworzyła się historia. Co
więcej, stał się częścią tego procesu. Majdan stał się doświadczeniem pokoleniowym
nie tylko dla tego młodego człowieka, ale i szkołą życia dla tysięcy jemu
podobnych. Stas uczy się, że zwycięstwo często potrafi mieć gorzki smak.
"W tym chaosie, jaki panuje w Kijowie, trudno cokolwiek ustalić. Zresztą od tego czasu zastrzelono też kilku milicjantów. Problem w tym, że państwo się sypie. I pojawia się coraz więcej chętnych, aby połowić rybki w mętnej wodzie."
Autor pozwala sobie otwarcie
krytykować działalność Wladimira Putina, oczernia Wiktora Janukowycza, obu
ukazuje, jako tyranów, dyktatorów stojących na drodze demokracji. Chociaż
książka jest tylko fikcją literacką, to wyraźnie czuć w słowach autora gorycz,
a między słowami da się dobrze wyczytać komentarz polityczny do minionych
wydarzeń. „Ukraiński gambit” jest zatem i fikcją i opisem prawdziwych zdarzeń.
Leszek Szerepka w subtelny, lecz jasny sposób przekazuje swoje opinie i
komentuje je pod przykrywką beletrystyki. Uważam, że jest to niewątpliwy dowód
na inteligencję autora. Świadczy o tym także mistrzowskie operowanie słowem.
"Straszne rzeczy. W pewnym momencie wybuchła panika. Wszyscy zaczęli krzyczeć, że za chwilę będzie tu Berkut. Zrobiło się zupełnie pusto, tylko ranni napływali."
Autor gra też na naszych
emocjach. Jesteśmy Polakami, którzy sami przecież w przeszłości musieli
wywalczyć swoją wolność i niepodległość. To właśnie opisy zwykłych mieszkańców
Ukrainy mają zwrócić na siebie naszą uwagę, rozbudzić nasze uczucia. Oni
walczyli o swój kraj, tak jak i my za czasów słusznie minionych – przeciwko tyranii
i obcym wpływom. Te z kolei, z racji siły większego, budzą naszą odrazę i
niechęć.
„Ukraiński gambit”, mimo że jest
debiutem literackim pana Leszka, to jest pozycją absolutnie obowiązkową dla
fanów gatunku (przypominam, że należy do niego też serial „House of Cards”). Ponad
to uważam, iż ludzie interesujący się polityką światową, sytuacją na Ukrainie i
relacjami krajów wschodnich, to mimo fikcji zawartej w książce, znajdą w niej
doskonale ukryty (a może nie?) komentarz polityczny. Pozycja godna polecenia!
0 komentarze:
Publikowanie komentarza