„Dużo
jest trudności w ludzkich życiorysach”. Takie zdanie wypowiada
ustami jednej z postaci autor książki, młody debiutant, Michał
Bąk. W swoim zbiorze opowiadań pokazuje on jednak, że życie nie
składa się tylko z tych gorszych momentów, a za każdym z pozoru
zwykłym człowiekiem kryje się niesamowita historia. Zapraszam do
przeczytania recenzji tej intrygującej książki.
Nie
jestem fanką opowiadań. A w zasadzie nie byłam do tej pory. Z
reguły wolę dłuższe opowieści. Opis tej książki jednak tak
mocno przykuł moją uwagę, że postanowiłam po nią sięgnąć. Od
pierwszych stron wiedziałam, że mam do czynienia z czymś
niebanalnym, a jednocześnie z czymś zagadkowym. Chwilami można
wyczuć tu pewnego rodzaju absurd sytuacyjny, metafory, łamanie
schematów. Wiele rzeczy nie jest powiedzianych wprost. Istnieją też
pewne powiązania pomiędzy opowiadaniami, które czytelnik sam musi
odkryć. Nie jest to na pewno prosta lektura, którą przeczyta się
jednym tchem. Mimo to naprawdę warto poświęcić jej uwagę.
W
książce liczącej 350 stron znajduje się 5 opowiadań. Niby każde
z nich jest inne, a jednak są bardzo spójne. Wszystkie ukazują
ludzi we współczesnym społeczeństwie, w ich codzienności, w ich
problemach. Dużo jest tu o samotności, życiowej pustce, tęsknocie
za bliskością. Pojawia się też wątek samobójstwa i depresji.
Można więc powiedzieć, że są to opowiadania o złożoności
ludzkiej psychiki i codzienności zwykłych ludzi. Czy jednak tylko o
tym? Sam autor na jednej z pierwszych stron tak opisuje swoją
książkę: „Opowiadania o codziennym świecie, o ludziach, których
możemy spotkać na ulicy albo których już spotkaliśmy – którymi
możemy się stać albo którymi już byliśmy”. Każde z opowiadań
ukazuje w pewnym sensie fenomen człowieczeństwa: piękno w
niedoskonałościach i ludzkich wadach. Książka ta podejmuje trudne
tematy, ale w lekki i przystępny sposób. Nie jest ponura ani
przygnębiająca.
Język którym posługuje się autor, bardzo przypadł mi do gustu ze
względu na swoją poetyckość (czyż „przekroczyć Rubikon
zdumienia” nie brzmi pięknie?). Czasami chciałam zrobić pauzę i
przeczytać dane zdanie kilka razy albo nawet je sobie zapisać.
Byłam zaskoczona tym, jak pięknie i lekko można pisać o zwykłych, codziennych rzeczach. Jest tu wiele mądrych i ciekawych myśli, ale
daleko im do pustych frazesów i zwykłych motywacyjnych cytatów. Jednocześnie
widać, że książka kierowana jest do zwykłych ludzi i napisana
jest zrozumiałym dla
wszystkich językiem. Poza
tym, czasami bohaterowie posługują się mową potoczną, a nawet
wulgaryzmami. Dzięki temu autor osiąga w swoich opowiadaniach
jeszcze większą autentyczność. Bo umówmy się, w ustach dwóch
pijanych facetów pod sklepem albo bardzo zdenerwowanego człowieka,
często wybrzmiewają słowa niecenzuralne, nie ma co się oszukiwać.
Panuje tu swego rodzaju niejednorodność stylistyczna
(charakterystyczna np. dla groteski), czyli po prostu mieszanie
języka potocznego (czy wręcz wulgarnego), z podniosłym. Moim zdaniem przekleństwa w tej książce ani trochę nie
rażą, są po prostu częścią konwencji. To w końcu opowiadania o
ludziach takich jak Ty i ja.
Co
jest jeszcze ciekawego w „Życiorysach ludzi z miasta”? Część
postaci nie ma imion, niektóre z nich to po prostu N., Y., W. Jak
autor sam napisał w posłowiu: „Imiona w opowiadaniach czasami
naprawdę są niepotrzebnym zbytkiem. (…) Czasem bezimienność
jest po prostu obiektywnie lepsza i bardziej potrzebna. Czasami
bezimienność pozwala na uniwersalność”. Poza tym nigdzie nie
jest powiedziane wprost, gdzie toczy się akcja opowiadań, ale
bardzo często słowo „miasto” pisane jest wielką literą, jakby
było osobnym bohaterem. Jak choćby tutaj: „Bo nie ma nic
ważniejszego niż Miasto. Bo Miasto stworzyli ludzie i to ono, w
swej istocie, w tym, jakie jest, stanowi najdoskonalszy wytwór
cywilizacji”.
Jest
też w tych opowiadaniach trochę absurdu, ironii i mieszania
tragizmu z komizmem. Niekiedy nie rozumiałam do końca „co autor miał na myśli”,
ale moim zdaniem, jest to zamierzone działanie. Miałam wrażenie,
że autor bawi się trochę z czytelnikiem. Nie daje jednoznacznych odpowiedzi, a niektóre kwestie pozostawia
nam do indywidualnej interpretacji lub do samodzielnego odkrycia.
Ciężko jest mi mówić o wadach tej książki, bo trzeba przyznać, że jest ona po prostu specyficzna i niejednoznaczna, nie każdemu więc przypadnie do gustu. Jeśli lubisz, kiedy wszystko jest jasne i powiedziane wprost, nie jesteś wielbicielem zaszyfrowanych znaczeń, groteska i surrealizm w literaturze do Ciebie nie przemawiają, to te opowiadania mogą Ci się nie spodobać.
– Chciałbyś
tam wrócić?
– I
tak, i nie.
– I
tak, i nie?
– Tak,
bo było mi tam bardzo dobrze. Nie, bo tu jest mi lepiej. Tu jestem u
siebie, wiesz?
– Wiem.
– A
„bycie u siebie” to chyba jedna z najważniejszych ludzkich
potrzeb.
„Życiorysy
ludzi z miasta” to opowiadania, do których na pewno jeszcze wrócę.
Myślę, że jest to tego typu książka, w której za każdym razem
może przemówić do nas coś innego. W zależności też od tego, w
jakim momencie życia jesteśmy, będziemy ją inaczej interpretować.
Mam również poczucie, że każda z tych historii ma jakieś drugie
dno, i że czytając te opowiadania kolejny raz, odnalazłabym w nich
coś nowego i odkryła coś, czego wcześniej nie dostrzegłam.
Ocena 9/10
Za
możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Novae Res.
Kaja
Dubiel
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem, jaki komentarz powyżej został usunięty. Bardzo nieładnie. Pozwolę sobie odnaleźć tą osobę i zapytam, co takiego napisała, że autor az musiał usunąć komentarz.
OdpowiedzUsuńCo do książki... Jest zwyczajnie słaba i wstyd polecać coś takiego.
"Ten komentarz został usunięty przez autora" oznacza, że osoba która napisała komentarz (autor) sama go potem skasowała. :-) Pozdrawiam
Usuń