Miłość to silne uczucie, ale nie
wszyscy są w stanie go doświadczyć. Wiele osób pragnie znaleźć kogoś, komu odda
całe swoje serce, ale nie jest to takie proste. Uczucie to ma różne oblicza,
można je interpretować na wiele sposobów. Jednak ważniejsze są skutki… Co
jesteśmy w stanie zrobić dla osoby, którą kochamy miłością prawdziwą, szczerą i
nieograniczoną? Odpowiedź jest bardzo prosta – wszystko. Kogo możemy darzyć
takim uczuciem? Odpowiedź również jest bardzo prosta – swoje dziecko.
Baker jest rozwodnikiem i po
rozstaniu z żoną zamieszkał na odludziu. Wiedzie skromne życie, a utrzymuje się
z organizacji wycieczek dla wędkarzy amatorów. Sam jednak zaczyna szaleć na
punkcie jednej ryby, którą pragnie złowić, co nie jest takie proste. Pewnego
dnia w jego życiu pojawia się była żona, która prosi go o przysługę – dla siebie
i ich syna. Okazuje się, że mąż Karen jest bardzo porywczy i stosuje wobec niej
przemoc. Chce, aby Baker zabrał jej męża w morze, upił i porzucił rekinom na
pożarcie. Czy mężczyźnie uda się oprzeć pokusie?
To już kolejny film, gdzie twórcy
pokazują, jak wielka jest miłość rodzicielska. Początkowo jednak nie do końca
można być pewnym czystych intencji Karen. Niby manipuluje swojego byłego męża
za pomocą swojego dziecka oraz jego dobra, ale jakoś jej nie ufałam. Bez wątpienia
była postacią, która dodawała temu filmowi ogromnej tajemniczości, a więc widz
nie mógł być pewny, jak potoczą się losy wszystkich bohaterów.
Produkcja ta została dobrze
przemyślana i stworzona stosunkowo interesująco. Cieszę się, że główny bohater
nie jest mężczyzną, który ulega kobiecie bez większego zastanowienia. Jestem pewna,
że gdyby nie jego syn, to by nawet z nią nie porozmawiał. Przynajmniej w moich oczach
sprawiał wrażenie silnego i odpornego. Jego psychika została trochę nadszarpnięta
przez pobyt na wojnie, co trochę tłumaczy jego niecodziennie zachowanie.
Dość dawno nie oglądałam filmu,
który naprawdę zainteresowałby mnie i zaintrygował na tyle, że oglądałam go bez
ciągłego sięgania po telefon albo inne zajęcia. Nie chciałam przegapić żadnego
istotnego szczegółu, więc obserwowałam wszystkie sceny, gesty, słowa i
wydarzenia. Próbowałam na własną rękę zrozumieć zamysł twórców, bo w pewnym
momencie zaczęłam się lekko niepokoić, wszystko robiło się coraz bardziej
psychiczne, nieprzewidywalne i dziwne. To oczywiście zaleta, bo całość zaczyna
się spokojnie, a później napięcie stopniowo rośnie, co oczywiście jest dobre
dla widza.
Szczerze mówiąc… Naprawdę jestem
pod wrażeniem pewnego motywu, tego związanego z grą oraz synem Bakera. Jest to
owiane dość sporą tajemnicą, nawet bym rzekła, że podchodzi pod science fiction
albo jakąś fantastykę. Myślę, że ten element zrobił tu największą robotę, bo
widz nie miał pojęcia, o co tak naprawdę chodzi. Zagadka oczywiście powoli
zaczyna się rozwiązywać i na mnie to wszystko robiło wrażenie. Pomysł ten
zasługuje na uznanie.
Bohaterowie zostali świetnie
wykreowani, a aktorzy wcielający się w ich role, dobrze spełnili swoje zadanie.
Potrafili się wczuć w swoje postacie, pokazali emocje, całą gamę uczuć i wzięli
udział w grze. Baker idealnie pokazał człowieka, który powoli zaczyna wariować
i tracić zmysły. Po prostu wszyscy przekonali mnie do tego, że pełnią jakąś
ważną rolę w tej całej fabule.
Zakończenie wyjaśnia nam
dosłownie wszystko. Jest magiczne, pełne emocji, ale także nadziei. Co może być
równie mocne jak miłość rodzica do dziecka? Miłość dziecka do rodzica… Dla mnie
to wszystko okazało się piękną przygodą i naprawdę cieszę się, że twórcy nie
zepsuli finału i postanowili w sposób subtelny poinformować widza, o całej
prawdzie.
,,Przynęta” to film, w którym znajdziemy
sporo różnych wątków, ale to również produkcja ciekawa i powodująca powstanie
gęsiej skórki u widza. Myślę, że mogę ją polecić, ponieważ wkręciłam się w
historię przedstawioną przez twórców i z zaciekawieniem obserwowałam losy
bohaterów, od samego początku, do samego końca.
Ocena: 10/10
Za możliwość oglądnięcia
filmu dziękuję Monolith
Patrycja Bomba
0 komentarze:
Publikowanie komentarza