
Elin i Tyler pokochali się od pierwszego wejrzenia, bardzo szybko wiedzieli, że się razem zestarzeją, kupią dom, dorobią się dzieci... Życie jednak zweryfikowało te plany a Elin i Ty mocno się pogubili... Wypadek w kopalni sprawił, że młode małżeństwo zaczęło mocno utykać finansowo, psychika Tylera ucierpiała jednak znacznie bardziej, a oliwy do ognia dolał fakt, że starania o dziecko nie przynosiły żadnych efektów. Elin nigdy nie popierała pracy męża w kopalni, przerażające i pełne niebezpieczeństw miejsce było jednak jedyną możliwą opcją zatrudnienia i zarobienia pieniędzy, które były im bardzo potrzebne. W pewnej chwili kobieta zauważyła, że została ze wszystkim sama, z kłopotami finansowymi, z bólem po stracie i obawą, że nigdy nie zostanie matką, a także z mężem, który zaczął traktować ją jak powietrze.
Któregoś dnia bez słowa wyjaśnienia Tyler znika, a Elin musi pogodzić się z kolejnym bólem i rozczarowaniem. W końcu przestaje czekać, a jej miłość do męża przeradza się w nienawiść.
Mnóstwo emocji - cała gama, palpitacje, niezliczona ilość wzruszeń i westchnień. Rozpływałam się nad tą książką, jak kostka lodu w upalny dzień, nie mogłam się oderwać, a każde musowe odłożenie lektury choć na moment, skutkowało nieustannym powrotem w myślach do przeżyć bohaterów. Podziwiałam Elin, współczułam jej i trzymałam za nią kciuki, jednocześnie rozumiałam też zachowanie Tylera, choć w moich oczach początkowo był zwykłym tchórzem...
Ta historia jest tak bardzo realistyczna, że nawet przez moment nie zwątpiłam w jej autentyzm. Życie nie jest proste, nie jest kolorowe, jest pełne ciemnych, szarych barw, pełne smutnych i bolesnych chwil... Pozostaje jedynie wierzyć, czekać i robić wszystko, by znów wzeszło słońce.
Małżeństwo nie jest sielanką, nie dajcie się zwieść. Kiedy w przyjemne i lekkie życie wkradają się rutyna, praca, rachunki, nagłe wypadki, nieplanowane wydatki i inne przyziemne sprawy ciężko jest się nie zagubić. Ciężko jest zaakceptować, że coś się zmieniło, że nie jest tak, jak wcześniej...
Kiedy do tego dochodzą nieprzynoszące skutku starania o dziecko, wszystko wisi na włosku... Brzmi tak normalnie, prawda? Bez lukru, bez przesłodzonych dialogów i idealnych bohaterów. Wierzcie mi, że czułam się tak, jakbym czytała o sąsiadce, przyjaciółce, czy kuzynce, a to dlatego, że nie było tu grama przerysowania.
Uwielbiam tę książkę jeszcze bardziej niż poprzednią powieść z serii, pierwszoosobowa narracja pozwoliła mi jeszcze bardziej wcielić się w przeżycia, problemy, emocje postaci. Dosłownie żyłam tą historią i do tej pory nie wygoniłam jej ze swojej głowy. To na takie powieści czekam i dla takich powieści z radością mogę zarwać noc. Moim zachwytom nie ma końca i jestem pewna, że nieraz jeszcze do tej książki powrócę. Polecam Wam z całego serca, musicie to przeczytać!
Ocena: 10/10
Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Szósty Zmysł
Julia Komorska
Czeka na swoją kolej, ale mam coraz większą chęć na sięgnięcie po nią!
OdpowiedzUsuń